Ekspert ocenił Marciniaka za półfinał Ligi Mistrzów. "UEFA będzie zadowolona"

Jakub Seweryn
Polski sędzia Szymon Marciniak wraz z asystentami był praktycznie bezbłędny podczas półfinału Ligi Mistrzów, w którym Liverpool pokonał na Anfield Villarreal 2:0. - Był to bardzo dobry występ, po którym UEFA będzie bardzo zadowolona. Uważam, że polscy sędziowie zasłużyli na to, by poprowadzić co najmniej finał Ligi Europy - mówi Sport.pl Rafał Rostkowski, były sędzia międzynarodowy.

Szymon Marciniak nie był głównym aktorem środowego półfinału Ligi Mistrzów Liverpool - Villarreal (2:0). W przypadku arbitrów to jednak bardzo dobra wiadomość. Polscy sędziowie byli tego wieczoru na Anfield praktycznie bezbłędni i w pełni kontrolowali to, co dzieje się na boisku. Słusznie nie uznali dwóch goli dla Liverpoolu z powodu ewidentnych spalonych, a Marciniak prawidłowo pokazał w tym spotkaniu trzy żółte kartki.

Zobacz wideo Borek: Lewandowski chyba dojrzał do tego, by zmienić otoczenie

Ekspert: Marciniak "bardzo dobry", jego asystent "nawiązał do pięknych tradycji rodzinnych"

- Był to bardzo dobry występ polskiego zespołu z Szymonem Marciniakiem na czele. Polscy sędziowie potwierdzili, że mogą być obecnie wyznaczani na każdy, nawet najważniejszy mecz na świecie. Żaden mecz by ich w tym momencie nie przerósł. Cieszmy się z tego, bo to bardzo dobra wizytówka polskiej piłki - mówi w rozmowie ze Sport.pl Rafał Rostkowski, były sędzia międzynarodowy, a obecnie ekspert telewizyjny.

W środowym spotkaniu nie było większych kontrowersji. - Ale nie zgodzę się, że to nie był trudny mecz. To był półfinał Ligi Mistrzów. Było sporo walki oraz sytuacji potencjalnie niebezpiecznych. Szymon Marciniak jednak bardzo dobrze je rozwiązywał - zaznacza Rostkowski. - Gasił zagrożenia w zarodku i miał sporo pracy. Ten mecz nie był łatwy, ale jednocześnie był trochę inny niż ten wtorkowy w Manchesterze czy poprzednie spotkania Szymona Marciniaka w tej edycji Ligi Mistrzów. Tym razem zawodnicy i gra byli spokojniejsi, obyło się bez sensacyjnych incydentów, ale to też dzięki sędziemu, który interweniował w porę i skutecznie. W takim meczu arbiter musi być czujny, bo chwila nieuwagi mogłaby się zakończyć absolutną zmianą charakteru meczu. Myślę, że po tym meczu UEFA będzie bardzo zadowolona.

Najwięcej pracy na Anfield miał jeden z asystentów Marciniaka - Tomasz Listkiewicz. To właśnie jego wskazania spowodowały, że w drugiej połowie nie zostały uznane dwa gole dla Liverpoolu, strzelone przez Fabinho i Andrew Robertsona. W obu sytuacjach był bowiem ewidentny spalony. Listkiewicz bardzo słusznie nie podniósł także chorągiewki przy akcji bramkowej na 2:0, gdy na granicy spalonego był Sadio Mane, a akcja była bardzo dynamiczna. 

- Tomasz Listkiewicz miał dzisiaj najwięcej ważnych decyzji do podjęcia. I bramki uznane, i te nieuznane. Nie pomylił się ani razu, potwierdził swoją klasę i nawiązał do pięknych tradycji rodzinnych, bo przecież jego ojciec Michał był sędzią-asystentem w finale mistrzostw świata we Włoszech w 1990 roku - nie ukrywa Rafał Rostkowski.

- Sędziował też w ćwierćfinale i półfinale, aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że w rozgrywkach UEFA dotychczas nie praktykowało się, by ci sami sędziowie prowadzili mecze w półfinale i finale. Dlatego też Polacy finału Ligi Mistrzów w tym roku raczej nie posędziują, ale kto wie, być może za rok już tak, a teraz otrzymają finał Ligi Europy lub Ligi Konferencji Europy. Na pewno na to zasłużyli - dodaje. 

"Zasłużyli na co najmniej finał Ligi Europy"

Czy Szymon Marciniak wraz z asystentami może być pewny nominacji do jednego z finałów? - To są decyzje arbitralne, podejmowane uznaniowo przez komisję sędziowską UEFA. Tego się nie wylicza ze średniej ocen czy innego klucza. Trudno je przewidzieć - tłumaczy Rostkowski.

- Moim zdaniem polski zespół sędziowski absolutnie zasługuje na finał. Szczególnie po takim sezonie, w którym sędziował osiem meczów w Lidze Mistrzów, z udziałem wielu wspaniałych drużyn. Nie mam żadnych wątpliwości i będę bardzo rozczarowany, jeśli zespół Szymona Marciniaka nie otrzyma żadnego finału. To będzie też świadczyło fatalnie o polskiej dyplomacji piłkarskiej. Myślę, że była też szansa na finał Ligi Mistrzów, bo grono kandydatów do sędziowania go jest bardzo wąskie. Oczywiście, polscy sędziowie nie są tu skrzywdzeni, ponieważ inni kandydaci też są bardzo dobrzy i zasłużeni. Zobaczymy jeszcze, kto zostanie wyznaczony. Uważam, że polscy sędziowie zasłużyli na to, by poprowadzić co najmniej finał Ligi Europy - podsumowuje były arbiter międzynarodowy. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA