1 - tylko tyle celnych strzałów w meczu z Villarrealem (0:1) oddał Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski, tak samo jak jego koledzy z ofensywy Bayernu Monachium, byli bezradni w meczu z zespołem Unaia Emery'ego. Chociaż mistrzowie Niemiec mieli optyczną przewagę, to powinni się cieszyć, że w Hiszpanii przegrali tylko jedną bramką i przed rewanżem na swoim stadionie nie stoją na straconej pozycji.
Występ Bayernu i Lewandowskiego skrytykowały niemieckie media. O zaskakująco słabej postawie monachijskiej ofensywy piszą też Hiszpanie, którzy zgodnie zaznaczają, że Lewandowski ani razu poważnie nie zagroził bramce Villarrealu.
"To była taktyczna lekcja od Emery'ego dla Juliana Nagelsmanna, ale też wielki pokaz piłkarzy, którzy raz jeszcze udowodnili, że hymn Ligi Mistrzów produkuje u nich zwiększone ilości endorfin. Villarreal kolejny raz pokazał, że żaden klub nie jest zbyt wielki, by z nim nie powalczyć. Problemem Bayernu nie było to, że Thomas Mueller czy Lewandowski nie mieli okazji do strzelenia gola, ale to, że Kingsley Coman i Serge Gnabry w ogóle nie mogli poradzić sobie z bocznymi obrońcami - Pervisem Estupinanem i Juanem Foythem" - zauważyła "Marca".
I dodała: "Mistrzowie Niemiec w ogóle nie przypominali walca, który w ostatnich latach rozjeżdżał rywali w Lidze Mistrzów. To był dopiero drugi mecz w tym sezonie, w którym nie udało im się strzelić gola. Villarreal dokonał tego, co Borussia Moenchengladbach w Pucharze Niemiec m.in. dlatego, że zatrzymał Lewandowskiego. Najlepszy strzelec Bundesligi i Ligi Mistrzów w tym sezonie nie miał nawet okazji, by pokonać Geronimo Rulliego. Emery zapowiadał, że jego drużyna będzie musiała sobie wzajemnie pomagać w tyłach i zawodnicy wykonali plan taktyczny w stu procentach".
"Nagromadzenie ofensywnych zawodników w składzie Bayernu mogło się stać mieczem obosiecznym i Emery o tym wiedział. Villarreal w pełni wykorzystał brak balansu w składzie mistrzów Niemiec i korzystał z jego słabości w defensywie. Sam też doskonale bronił. Wielkie brawa należą się bocznym obrońcom, którzy powstrzymali skrzydłowych. Lewandowski? Ślad po nim zaginął" - czytamy na portalu Sport.es.
"Pierwsza połowa była popisem Villarrealu, który w pełni kontrolował to, co działo się na boisku. Ani Mueller, ani Lewandowski nie mieli szansy na strzelenie gola. Gospodarze za to mogli, a nawet powinni zdobyć więcej bramek" - dodał portal Heraldo.es
"Lewandowski w ogóle nie zaistniał. W pierwszej połowie każde dośrodkowanie Comana w jego kierunku było za mocne. W ostatnich minutach, chociaż Bayern atakował odważniej, Polak też nie zagroził bramce Rulliego. W ofensywie można było wyróżnić Comana, Gnabry'ego czy Alphonso Daviesa, jednak ci zostawiali za sobą tyle miejsca, że ostatecznie gwiazdą meczu został Manuel Neuer i tylko dzięki niemu Bayern przegrał tylko 0:1" - krytykował portal Abc.es.
"Bayern przypominał siebie z końcówki kadencji Pepa Guardioli, kiedy nadużywał podań i chociaż miał przewagę, to nic z niej nie wynikało. Mistrzowie Niemiec byli bezradni i w żaden sposób nie potrafili dostarczyć piłki do Lewandowskiego. W drugiej połowie, choć Bayern atakował bardziej zdecydowanie, ani Polak, ani Mueller wciąż nie potrafili odnaleźć się w polu karnym" - zaznaczył dziennik "El Mundo".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!