Thomas Tuchel postawił na Kaia Havertza kosztem Romelu Lukaku na pierwszy mecz z Lille w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Belg ma za sobą fatalny mecz z Crystal Palace, gdzie zaledwie siedmiokrotnie dotknął piłkę. Szkoleniowiec stanął w obronie napastnika i stwierdził wprost, że to nie jest czas do żartowania i śmiania się z postawy Lukaku. Nic zatem dziwnego, że Tuchel wolał postawić na Havertza, który zapewnił Chelsea wygraną w finale Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie.
Od pierwszych minut spotkania Chelsea naciskała na bramkę rywali, by jak najszybciej zapewnić sobie korzystny wynik. I tu w głównej roli był właśnie Kai Havertz, który najpierw uderzył nad poprzeczką, a kilkadziesiąt sekund później jego uderzenie obronił Leo Jardim. W siódmej minucie Niemiec już wykorzystał swoją okazję po podaniu Hakima Ziyecha z rzutu rożnego. Lille starało się odpowiedzieć jeszcze w pierwszej połowie, ale to się nie udało. Mimo to Francuzi nie odstawali na tle bardziej renomowanego rywala, a najbardziej spośród graczy Lille wyróżniał się Renato Sanches.
Druga połowa zaczęła się od szybkich ataków z obu stron. Kiedy Chelsea wyszła z jedną akcją, to Lille zablokowało strzał Hakima Ziyecha i momentalnie wyprowadziło swój atak. Tempo później nieco spadło, a londyńczycy otrzymali dwa ciosy, bo z powodu urazów meczu nie dokończył zarówno Ziyech, jak i Mateo Kovacić. W 63. minucie Chelsea wyprowadziła drugi cios za sprawą Christiana Pulisicia. Całą akcję rozprowadził N'Golo Kante, a Sven Botman i Jose Fonte nie zgasili akcji w zarodku.
Lille starało się zmniejszyć stratę, próbując grać w ataku pozycyjnym, ale żadna z prób nie przyniosła pożądanego rezultatu. Drużyna prowadzona przez Thomasa Tuchela po drugiej bramce cofnęła się do defensywy i czekała wyłącznie na kontrataki. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 i tym samym Chelsea podejdzie do rewanżu we Francji z solidną przewagą. Drugi mecz pomiędzy tymi drużynami odbędzie się 16 marca.