Po porażce 0:2 z PSG w poprzedniej kolejce fazy grupowej mistrzowie Anglii pokazali swoją siłę. Podopieczni Pepa Guardioli wygrali aż 5:1 po dwóch trafieniach Riyada Mahreza i bramkach Joao Cancelo, Kyle'a Walkera i Cole'a Palmera. Dla gospodarzy honorowego gola strzelił Hans Vanaken.
Po meczu w miejscowości Drongen (45 kilometrów od Brugii) doszło do groźnego incydentu. 63-letni belgijski kibic, który był na spotkaniu ze swoim synem Juergenem zaparkował samochód na stacji benzynowej. To właśnie tam miało dojść do ataku ze strony kibiców gospodarzy.
Ofiara była częścią belgijskiej grupy kibicowskiej Blue Moon Belgium. Organizacja zamieściła na Facebooku post w tej sprawie. "Członek Blue Moon Belgium padł wczoraj ofiarą bezsensownej przemocy ze strony kibiców. Został zaatakowany za swój szalik Manchesteru City podczas postoju w Drongen. Mamy nadzieję, że sprawcy zostaną znalezieni i ukarani. Byliśmy wszędzie w Anglii i reszcie Europy, nigdy nie było agresji" - czytamy.
Brytyjskie media przekazały, że mężczyzna został uderzony w głowę przez co najmniej jednego z kibiców Club Brugge po tym, jak zauważono zawieszony na jego szyi szalik Manchesteru City. 63-latek trafił na oddział intensywnej terapii w szpitalu AZ Maria Middelares.
Po wysokim zwycięstwie Manchester City z dorobkiem sześciu punktów przesunął się na drugie miejsce w tabeli grupy A Ligi Mistrzów. Club Brugge, który w trzech meczach zgromadził cztery punkty spadł na trzecią lokatę.