Sensacja! Man Utd przegrywa w doliczonym czasie! Koszmarny błąd zmiennika Ronaldo

Liga Mistrzów wróciła z przytupem! W dwóch pierwszych meczach działo się tyle, że emocji wystarczyłoby na kilka spotkań. YOung Boys Berno wygrało z Manchesterem United 2:1 po golu w ostatniej akcji meczu. Natomiast Sevilla zremisowała z Red Bullem Salzburg 1:1 po festiwalu rzutów karnych.

Young Boys Berno od początku pokazało, że nie pęknie przed faworytami z Manchesteru. Pierwsze szanse na gola stworzyli właśnie gospodarze. Pierwsze skrzypce grał napastnik Meschack Elia. Najpierw świetnie się zastawił na połowie Manchesteru i popędził na bramkę, aż uderzył z dystansu, ale niecelnie. Potem znalazł się na lewej stronie i mocno posłał piłkę do środka, ale koledzy nie nadążyli za akcją.

Zobacz wideo Wielki powrót Cristiano Ronaldo. "Lepiej nie mógł sobie tego wymarzyć"

Gol Ronaldo nie wystarczył. Manchester utrzymał remis

Manchester miał spore problemy ze skonstruowaniem akcji, ale to on strzelił bramkę. Sprzed pola karnego, bliżej lewej strony boiska piłkę zewnętrznym podbiciem kopnął Bruno Fernandes. Piłka trafiła do Cristiano Ronaldo, który w polu karnym wyprzedził obrońcę i uderzył w kierunku bramki. Wydawało się, że piłka ugrzęźnie między nogami bramkarza, ale jednak wtoczyła się do bramki i goście prowadzili od 13. minuty. Gospodarze się nie poddawali – z dystansu próbował Fassnacht, ale po obronie De Gei gospodarze nadziali się na kontrę. Strzał Ronaldo obronił jednak von Ballmoos.

Manchester prowadził, ale gra wcale mu się nie kleiła, a sytuacja pogorszyła się w 35. minucie. Wan-Bissaka popełnił niezamierzony, ale okropny faul na Martinsie Pereirze i obejrzał za to czerwoną kartkę. Niedługo potem Fassnacht miał świetną szansę na wyrównanie, ale jego mocny strzał z pola karnego minął słupek bramki De Gei. Do przerwy prowadził Manchester United.

Po przerwie gospodarze ambitnie rzucili się do odrabiania strat. I choć nie tworzyli stuprocentowych sytuacji, to zdominowali lidera Premier League. I to przyniosło efekt, bo w 66. minucie po dograniu z prawej strony bramkę zdobył Nicolas Ngamaleu. Kameruńczyk znakomicie włożył nogę przed obrońcę i De Gea nie zdążył sięgnąć piłki, która wpadła przy krótszym słupku do bramki.

Young Boys walczyło dalej, a Ole Gunnar Solskjaer postanowił walczyć o utrzymanie rezultatu. Posunął się nawet do zmiany Cristiano Ronaldo, za którego wszedł Jesse Lingaard. I to był błąd. Bo właśnie ten zawodnik w ostatniej akcji meczu podał piłkę do Jordana Siebatcheu, czyli rezerwowego gospodarzy. Ten w sytuacji sam na sam nie pomylił się i dał zwycięstwo swojej drużynie!

Festiwal rzutów karnych w Sevilli. Aż cztery "jedenastki" i kontrowersyjna czerwona kartka

W drugim spotkaniu Sevilla zmierzyła się z Red Bullem Salzburg. O pierwszej połowie należy napisać, że był to raczej konkurs rzutów karnych, a mecz trwał w przerwach między kolejnymi "jedenastkami". Łącznie sędzia podyktował ich aż cztery!

Główną rolę zagrał w tym przypadku zawodnik gości, Karim Adeyemi. Najpierw ten piłkarz był faulowany na linii pola karnego przez Diego Carlosa. Sędzia początkowo podyktował rzut wolny, ale po interwencji VAR wskazał na "wapno" do karnego podszedł sam poszkodowany i spudłował, posyłając piłkę obok słupka. To była 13. minuta meczu. Zaledwie siedem minut później Jesus Navas zupełnie bez sensu odepchnął Adeyemiego przy linii końcowej i Salzburg miał kolejnego karnego. Tym razem strzelał Luka Sucić i wyprowadził on swój zespół na prowadzenie w 21. minucie.

W 36. minucie Adeyemi wywalczył kolejnego karnego dla swojej ekipy. Tym razem nie popisał się bramkarz Sevilli, Bono. Znowu do "jedenastki" podszedł Sucić, ale tym razem trafił w słupek. To wszystko musiało się zemścić i w końcu w 42. minucie, po kolejnej wideoweryfikacji, sędzia podyktował karnego dla Sevilli za faul Wobera na Youssefie En Nesyrim. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Ivan Rakitić i dał swojej drużynie wyrównanie.

Youssef En Nesyri w drugiej połowie uznał, że skoro sędzia podyktował cztery rzuty karne, to może podyktować też piątego. Marokańczyk próbował wymusić "jedenastkę", ale się przeliczył. Zobaczył za to żółtą kartkę. Problem w tym, że drugą w tym meczu. Musiał więc zejść z boiska. Sytuacja była jednak kontrowersyjna, bo powtórki pokazały, że zawodnik Sevilli mógł być wcześniej na spalonym. Sędzia liniowy nie zasygnalizował jednak pozycji spalonej, przez co gra nie została przerwana wcześniej.

Wynik w drugiej połowie nie uległ jednak zmianie. Sevilla podzieliła się punktami z Salzburgiem. Warto też dodać, że w ekipie Salzburga od 51. minuty grał Kamil Piątkowski. To był jego debiut w Lidze Mistrzów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.