Przypomnijmy: Legia Warszawa pokonała przy Łazienkowskiej Florę Tallin 2:1 w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Zwycięskiego gola piłkarze Czesława Michniewicza zdobyli jednak dopiero w 90. minucie. Autorem trafienia był Rafael Lopes. Wynik cieszy kibiców, choć styl jaki zaprezentowała wczoraj Legia nie należy do najlepszych, o czym dał znać bramkarz zespołu, Artur Boruc.
Środowe spotkanie Legii z Florą za widowiskowe nie uznał także prezes PZPN, Zbigniew Boniek. - Nie wszystkie mecze wychodzą, czasami trzeba wygrać nawet jak nie idzie. Legia to zrobiła i za to brawa - napisał krótko 65-letni działacz.
Legia Warszawa przed dwumeczem z Florą Tallin w eliminacjach Ligi Mistrzów była stawiana w roli zdecydowanego faworyta. Na początku meczu wydawało się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, szczególnie, gdy już w trzeciej minucie po efektownej indywidualnej akcji Bartosza Kapustki płaski strzał byłego reprezentanta Polski zza pola karnego otworzył wynik spotkania.
Paradoksalnie od tego momentu jednak wszystko zaczęło się sypać. A zaczęło się od urazu Kapustki, który w trakcie świętowania zdobytej bramki doznał urazu kolana i musiał opuścić boisko. Zmienił go Bartosz Slisz. Takie wrażenie szybko się potwierdziło po wznowieniu gry. W 53. minucie Ojamaa na lewym skrzydle zakręcił Juranoviciem i płasko dośrodkował piłkę przed bramkę, a wbiegający Sappinen płaskim strzałem z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania.
Również ze stałego fragmentu padła zwycięska bramka dla Legii, na którą trzeba było czekać aż do 90. minuty. Wtedy to po długim zagraniu w pole karne bardzo źle interweniował Poom, a do piłki w polu karnym dopadł Rafael Lopes, który strzałem z pierwszej piłki zapewnił Legii cenne zwycięstwo. Rewanż w Estonii, na który mistrz Polski pojedzie z jednobramkową przewagą, odbędzie się we wtorek 27 lipca o godzinie 18:00 czasu polskiego.