Legia Warszawa we wtorek uruchomi dodatkową sprzedaż biletów dla osób zaszczepionych na rewanż z FK Bodo/Glimt w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. To oznacza, że w środę przy Łazienkowskiej stadion będzie mógł zapełnić się w połowie plus osoby zaszczepione. Czyli teoretycznie może być nawet komplet. Norwegowie są świadomi, że atmosfera w Warszawie może działać na korzyść drużyny Czesława Michniewicza, dlatego próbują się na to przygotować.
Skąd to wiemy? Bezpośrednio z obozu rywala. Bodo/Glimt w mediach społecznościowych zamieściło nagranie z treningu, podczas którego sztab szkoleniowy mistrza Norwegii puścił piłkarzom doping z głośników imitujący atmosferę, która czekać może na nich przy Łazienkowskiej.
- Dzień dobry, bo dobry wieczór w Bodo się chyba nie używa. Wiemy, że są tutaj białe noce. Ale dzień był dobry. To znaczy: to był bardzo dobry mecz w wykonaniu obu zespołów. Było w nim wszystko, co w piłce jest najważniejsze: ładne i składne akcje z jednej i drugiej strony, no i bramki - przyznał po spotkaniu Michniewicz, ale od razu dodał, że wynik 3:2 jeszcze niczego nie przesądza. - To dopiero pierwsza połowa. To samo powiedziałem zawodnikom w szatni, że czeka nas bardzo trudny rewanż. Sądzę, że trudniejszy niż dziś, bo teraz wiemy o sobie wszystko. Zarówno my, jak i przeciwnicy.
Legia zwykle na początku lipca jest zagadką. Dlatego przed startem sezonu były obawy o formę, o zgranie nowych piłkarzy, no i o wynik. W to ostatnie wątpili nawet bukmacherzy, którzy faworyta upatrywali w Bodo/Glimt. Teraz, po pierwszym meczu, ich przewidywania są już inne. Pewnie też dlatego, że Legia w Norwegii zagrała solidnie. Dużo lepiej niż można się było spodziewać. Niż zaczynała sezony w poprzednich latach.
Rewanż przy Łazienkowskiej w środę o 20. W przypadku awansu na legionistów w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów czeka paradoksalnie łatwiejszy rywal. Będzie to zwycięzca pary Flora Tallinn - Hibernians FC (w pierwszym meczu 2:0 wygrała Flora).