Wielka Chelsea w finale Ligi Mistrzów! Real był bez szans [WIDEO]

Piłkarze Chelsea po dziewięciu latach przerwy zagrają w finale Ligi Mistrzów. W rewanżowym meczu byli zdecydowanie lepsi od Realu Madryt i wygrali 2:0 (1:0). To drugi z rzędu finał trenera Thomasa Tuchela.

Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice Realu Madryt mogli mieć powody do zadowolenia, bo do składu po blisko miesięcznej przerwie, spowodowanej kontuzją mięśnia, wrócił kapitan Sergio Ramos. Z nim w składzie w tym sezonie Real wygrywał aż 65 proc. spotkań, a bez niego tylko 55 proc. Ramos stworzył duet środkowych obrońców ze świetnie spisującym się w ostatnich meczach Ederem Militao.

Zobacz wideo "Courtois utrzymał Real przy życiu. Bardzo trudne zadanie w rewanżu"

Przełamanie Wernera w Lidze Mistrzów

Trener Zinedine Zidane po raz drugi z rzędu zaufał Edenowi Hazardowi i wystawił go w podstawowej jedenastce. Tylko na ławce rezerwowych usiadł za to Marco Asensio. Natomiast Chelsea w porównaniu do pierwszego meczu w Madrycie zagrała tylko z jedną zmianą w pierwszym składzie. Za Christiana Pulisicia wyszedł Kai Havertz.

Real musiał wygrać lub zremisować wyżej niż 1:1, by cieszyć się z piątego w ostatnich ośmiu sezonach awansu do finału Ligi Mistrzów. W ostatnich czterech meczach wyjazdowych z angielskimi drużynami nie zdobył jednak kompletu punktów i strzelił zaledwie dwa gole.

Po spokojnym początku w siedemnastej minucie gospodarze cieszyli się z gola. Ale tylko przez chwilę, bo Timo Werner był na spalonym po podaniu wzdłuż pola karnego od Chilwella. Dopiero dziesięć minut później po raz pierwszy groźnie było pod bramką londyńczyków. Z szesnastu metrów mocno uderzył Karim Benzema, ale Edouard Mendy końcami palców obronił.

Minutę później to Chelsea objęła prowadzenie. Po koronkowej akcji i świetnym wyprowadzeniu piłki przez N’Golo Kante Kai Havertz przelobował Thibauta Courtoisa, ale trafił w poprzeczkę. Do piłki dobiegł Werner i strzelił głową z dwóch metrów do pustej bramki. Było to jego czwarte trafienie w tym sezonie w tych rozgrywkach. Niemiecki napastnik przełamał też serię siedmiu meczów z rzędu w Lidze Mistrzów bez gola. Ostatni raz trafił w listopadzie ubiegłego roku w fazie grupowej z Rennes.

Chelsea była wtedy w bardzo dobrej sytuacji i bliska pierwszego od dziewięciu lat awansu do finału Champions League. Drugi rok z rzędu miał okazję w nim zagrać też niemiecki trener Thomas Tuchel, bo przed rokiem prowadził PSG. Real potrzebował za to bramki, by doprowadzić chociaż do dogrywki, a dwóch do awansu. Zbliżyć się do celu mógł w 36. minucie. Benzema miał kapitalną okazję, ale jego strzał głową świetnie obronił Mendy. 

Pudła Chelsea, ale i tak awans

Fani Realu mieli nadzieję, że ich ulubieńcy nie przerwą znakomitej passy, jaką mają od 30 stycznia tego roku. Przez ten okres czasu nie przegrali aż dziewiętnastu meczów z rzędu w Primera Division i Lidze Mistrzów. Po zaledwie 120 sekundach drugiej połowy goście mogli być jednak w arcytrudnej sytuacji. Po dośrodkowaniu z prawej strony Cesara Azpilicuety, po raz drugi w meczu w poprzeczkę trafił Havertz. Tym razem po strzale głową.

Siedem minut później gospodarze po pięknej, zespołowej akcji mieli okazję na podwyższenie prowadzenia. Mason Mount w sytuacji sam na sam z Courtoisem strzelił jednak nad poprzeczką. Jeszcze lepszą okazję po kwadransie zmarnował Havertz, który strzelił wprost w bramkarza Realu. To jednak nie koniec kapitalnych okazji Chelsea. W 66. minucie, po świetnej kontrze, Kante przegrał pojedynek sam na sam z Courtoisem! Londyńczycy mogli być bardzo rozczarowani, bo mieli cztery świetne okazje, a nie zamienili ich na choćby jednego gola.

Hiszpanie nie potrafili jednak się przebudzić i stworzyć groźnych sytuacji. Nie pomogły zmiany i wejścia Rodrygo, Asensio i Valverde. Gospodarze bardzo dobrze grali w destrukcji, wyłączyli wszystkie atuty Realu i czekali na kolejne kontrataki. W 85. minucie kapitalnym przechwytem popisał się świetnie grający w środku pola Kante, rozprowadził akcję, rezerwowy Christian Pulisić posadził na ziemi Courtoisa i podał do Mounta, który strzelił z bliska do pustej bramki.

A zatem, jak w sezonie 2018/2019, znów dojdzie do angielskiego finału. Dwa lata temu Liverpool wygrał 2:0 z Tottenhamem. Teraz Chelsea zmierzy się z Manchesterem City. Mecz odbędzie się 29 maja o godz. 21 na stadionie im. Ataturka w Stambule.

Chelsea - Real Madryt 2:0 (1:0)

Bramka: Werner (28.), Mount (85.)

Pierwszy mecz: 1:1 i awans Chelsea Londyn.

Chelsea: Mendy - Christensen Ż, Silva, Rüdiger - Azpilicueta (88. James), Kante, Jorginho Ż, Chilwell - Havertz (94. Giroud), Werner (67. Pulisic), Mount Ż (89. Ziyech). 

Real Madryt: Courtois - Nacho Ż, Militao, Ramos Ż, Mendy (62. Valverde Ż) - Casemiro (76. Rodrygo), Kroos Ż, Modrić - Vinícius (63. Asensio), Benzema, Hazard (89. Mariano).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.