Neymar pisał, że jest gotów "umrzeć na boisku". W statystykach po meczu: zero, zero, zero, zero

W Manchesterze nie był liderem, nie oddał nawet jednego celnego strzału na bramkę City (0:2). Na boisku znów wychodził jego egoizm. Neymar w kluczowych spotkaniach PSG, albo grał średnio, albo był irytujący, albo nie grał wcale.

Pół godziny przed rozpoczęciem rewanżowego spotkania z Manchesterem City, Neymar podczas rozgrzewki zebrał kolegów. Jak tłumaczyli potem dziennikarze RMC Sport, zdecydował się na płomienną przemowę, która miała zmobilizować drużynę, przed jednym z najważniejszych meczów w sezonie. Kilka dni wcześniej Brazylijczyk skierował też zresztą kilka słów do kibiców.  

"To ja jestem na pierwszej linii i będę pierwszym, który wyjdzie do walki za drużynę. Dam z siebie wszystko i zrobię wszystko, żebyśmy zakwalifikowali się do finału, nawet jeśli na boisku trzeba będzie umrzeć" - oświadczył cytowany przez klubową stronę PSG. Po meczu z City przegranym przez paryżan 0:2 i odpadnięciu z półfinałów Ligi Mistrzów (1:4 w dwumeczu), słowa Neymara brzęczą w uszach. Albo Brazylijczyk starał się za bardzo, albo miał słabszy dzień, albo pomoc drużynie pojmuje w specyficzny sposób. Na Etihad Stadium momentami wyglądał na tego, który PSG może zaszkodzić. 

Zobacz wideo Dlaczego Neymar musi płakać we Francji? [Naszym Okiem]

Na siłę sam

Już kilka pierwszych skierowanych do niego piłek pokazywało, że to może nie być jego dzień. A jak na boisku nie ma Kyliana Mbappe, to Naymarowi włącza się gra na siebie. Tak jakby wokół niego nie było innych partnerów. Dobrze było to widać, choćby spoglądając na statystyki jego i grającego w środku ataku Mauro Icardiego. Argentyńczyk miał w pierwszej połowie tylko 13 kontaktów z piłką, w tym żadnego w okolicach 20 metra od bramki City. Brazylijczyk piłkę miał trzy razy częściej, ale jak ją miał, to podawał rzadko, a jak już do nie do kolegi z ataku. Często wdawał się w dryblingi i gubił w nich piłkę. Przez 90 minut, dokładnie 22 razy. To dwukrotnie spowodowało groźne kontry rywali. Więcej strat tego wieczoru (o jedną) miał tylko Angel di Maria. Skuteczność pojedynków Neymara wynosiła tylko 40 procent. Niewiele z jego prób przedarcia się z piłką wynikało, bo często dopadało do niego kilku rywali. Nawet jeśli Neymar był nieprzepisowo zatrzymywany w okolicy pola karnego Manchesteru, to rzuty wolne w tak wydawałoby się znakomitych sytuacjach, były przez niego marnowane. To uderzenie zablokował jeden z rywali, to było ono tak niecelne, że piłka poleciała w trybuny.  

Statystyki Neymara przeciw Manchesterowi CityStatystyki Neymara przeciw Manchesterowi City graf. KS, foto AP

Boiskowy egoizm Neymara mógł być dla kolegów frustrujący. Jak choćby w 55 minucie, gdy ten niemal przez kilkadziesiąt metrów biegł z piłką, wpadł w pole karne i chcąc przechytrzyć trzech rywali, dwa razy markował strzały, a za trzecim został zablokowany. Choć w akcji brali udział też inni gracze w paryskich koszulkach, to mogli oni tylko się przyglądać, jak Brazylijczyk znów sam na siłę szuka drogi do bramki gospodarzy. Być może Neymar nieco specyficznie postrzega "bycie na pierwszej linii, walkę za drużynę i dawanie z siebie wszystkiego" - o czym zapewniał przed meczem. Być może dla niego oznacza to uparte rozstrzyganie losów meczu w pojedynkę nawet, kiedy mu nie idzie. 

Manchester City w finale Ligi Mistrzów. Kiedy i gdzie się odbędzie?"Mentalna podstawówka" PSG i wielki Manchester City. "Cóż za słaby punkt"

Warto zwrócić uwagę, że Neymar mimo tego, że angażował się w grę drużyny, często wracał po piłkę czy nawet pomagał w obronie, to większość czasu tracił na przeprawę z rywalami w środkowej części boiska. W tej strefie jego dryblingi niewiele dawały i narażały drużynę na kontrataki. Jeśli Neymar grał pod faul, to mógł szybko zauważyć, że rywale nie grali agresywnie i często wyłuskiwali mu piłkę dzięki przewadze liczebnej. Kartek za starcia z Brazylijczykiem nie zbierali.  

Neymar przeciw Manchesterowi CityNeymar przeciw Manchesterowi City k

Ważne mecze PSG, albo bez Neymara, albo ze słabym Neymarem

To nie był pierwszy raz, kiedy Neymar nie był w stanie zachwycić, czy odmienić losów w ważnym meczu Francuzów. W poprzednim sezonie choć PSG doszło do finału Champions League, trudno powiedzieć, że była to zasługa ściągniętego do Paryża za 222 miliony gracza. W starciu z Atalantą był aktywny od pierwszych minut, zrobił kilka ciekawych akcji, ale paryżanie ten mecz długo przegrywali. Sytuacja odmieniła się dopiero po wejściu na boisko Kyliana Mbappe. To młody Francuz zaliczył asystę w kluczowej akcji z ostatnich minut, która dała PSG półfinał turnieju. W półfinale z RB Lipsk kibice pamiętają raczej jak świetnie obsługiwany m.in. przez Mbappe Neymar marnował stuprocentowe sytuacje, a po sprytnie wykonanym wolnym trafił w słupek. To nie był jego zły mecz, bardziej spotkanie z mnóstwem okazji, ale bez gola i jedynie z asystą przy drugim trafieniu jego drużyny.  

Geopolityczna wojna w półfinale Ligi Mistrzów. Geopolityczna wojna w półfinale Ligi Mistrzów. "Sportowe piractwo wszech czasów"

W finale z Bayernem (0:1) Neymar, tak jak inne paryskie gwiazdy rozegrał za to jeden ze swoich gorszych meczów w sezonie, który kończył też z żółtą kartką po faulu na Robercie Lewandowskim. Może był to wynik jego frustracji. W Lizbonie nic mu nie wychodziło. RMC Sport oceniło go najgorzej z całej drużyny. Brazylijczyk po spotkaniu płakał.  

W poprzednich latach w kluczowych momentach też zresztą płakał. Wówczas przez kontuzje, które w 2018 i 2019 roku uniemożliwiły mu grę we wiosennej kampanii PSG w Lidze Mistrzów. Wtedy z boku przyglądał się tylko jak jego drużyna nie może przejść 1/8 finałów imprezy. Od lata 2017 roku, kiedy to znalazł się w stolicy Francji, Brazylijczyk przy najważniejszych meczach PSG w Europie, albo nie miał szczęścia, albo formy, albo był nieobecny. Na odwrócenie francuskiej karty szansa może być już tylko jedna. Kontrakt Neymara w Paryżu obowiązuje do czerwca 2022 roku, na razie napastnik tej umowy nie przedłużył. Hiszpańscy dziennikarze podpowiadają, że w 2022 roku zawodnik wróci do Barcelony. Być może tam najważniejsze mecze drużyny znów staną się wielkie i dla niego? 

Więcej o: