W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów między Realem Madryt a Liverpoolem zespół Zinedine'a Zidane'a bezlitośnie wykorzystał fatalne błędy obrony Liverpoolu i wygrał 3:1. Dlatego w rewanżu The Reds musieli być ofensywnie nastawieni. No i byli. Tyle tylko, że Mohamed Salah, Georginio Wijnaldum, Sadio Mane i James Milner albo partaczyli dogodne okazje, albo świetnymi interwencjami popisywał się Thibaut Courtois. Belg rozgrywał swój 50. mecz w LM.
Liverpool dominował, a Real nieśmiało odpowiadał. Najlepszą okazję miał Karim Benzema, ale po ładnym rajdzie i minięciu dwóch rywali, trafił w słupek.
A co się działo po przerwie?
W 47. minucie Salah przegrał pojedynek oko w oko z Courtoisem. Chwilę później Roberto Firmino huknął z dystansu potężnie, ale piłka pofrunęła nad poprzeczką. Po godzinie gry Juergen Klopp zdjął stopera Ozana Kabaka i wprowadził ofensywnego Diego Jotę. Liverpool wciąż naciskał, a Real groźnie kontrował. Przytomnym wyjściem z bramki w 68. minucie popisał się Alisson, który rzucił się pod nogi Viniciusa Juniora, a potem Karima Benzemy.
W końcówce meczu gospodarze wciąż dominowali, ale niewiele z tego wynikało. Real się świetnie bronił i choć był zamknięty na własnej połowie, to zagrożenia pod ich bramką raczej nie było. Defensywa Realu tym bardziej zasługuje na szacunek, bo Zizou nie mógł skorzystać z m.in. Carvajala, Sergio Ramosa czy Varane'a. Trzeba jednak pamiętać, że Liverpool także grał bez Joela Matipa czy Virgila van Dijka.
Królewscy powalczą o finał LM z Chelsea, która wyeliminowała FC Porto. W drugim półfinale Manchester City zmierzy się z Paris Saint Germain (pokonali Bayern Monachium). City ograło Borussię Dortmund 4:2 w dwumeczu.