We wtorek Chelsea przegrała 0:1 z FC Porto, ale dzięki wygranej 2:0 w pierwszym meczu awansowała do półfinału Ligi Mistrzów. Tam zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Real - Liverpool. Starcie Chelsea z Porto nie zachwyciło, a poza pięknym golem Mahdi Taremiego zostanie zapamiętany z jednego wydarzenia.
Londyńczycy kontrolowali przebieg rewanżu, a ich najjaśniejszą postacią był Amerykanin Christian Pulisic, który otrzymał nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu. Zawodnik wystąpił na skrzydle i był nieuchwytny dla przeciwników. W sposób bardzo dosłowny. We wtorkowy wieczór 22-latek był faulowany aż 11 razy, co jest wyrównaniem rekordu Ligi Mistrzów. Tyle samo razy faulowano Lionela Messiego w meczu Barcelony z Realem przed 10 laty.
Portugalczycy w tym meczu grali brutalnie, czego potwierdzeniem jest fakt, że sędzia pokazał pięć żółtych kartek - wszystkie zawodnikom FC Porto.
Po meczu doszło do incydentu między Thomasem Tuchelem a szkoleniowcem Porto Sergio Conceicao. – Słyszałem wyzwiska. Nie było to ładne. Moja irytacja na koniec meczu miała z tym wiele wspólnego. Ja nie powiedziałem do niego ani jednego słowa. Nie wymienialiśmy słów, bo byłem skupiony na meczu. Nie wiem, dlaczego tak reagował – powiedział Portugalczyk. Trener Chelsea zbagatelizował to zdarzenie.