Kylian Mbappe dotrzymał słowa! Pierwszy zawodnik w historii. "Jestem najlepszy"

Dawid Szymczak
Pierwszą bramkę zdobył siłą, bez większej finezji, drugą - sprytem i pomysłowością. Raz jeszcze Kylian Mbappe udowodnił, że mając zaledwie 22 lata, potrafi już niemal wszystko. Bayern Monachium grał znakomicie, podkręcał tempo, ale przegrał z PSG 2:3, bo jego obrońcy nie potrafili zatrzymać genialnego Francuza.

Pięknie brzmią te wszystkie powiedzenia podkreślające, że piłka nożna to sport drużynowy, ale gdy Neymar rusza do kontrataku razem z Kylianem Mbappe, trudno traktować je serio. Bayern Monachium - najlepszy zespół w Europie - grał bowiem świetnie, mimo poważnych braków kadrowych przypierał PSG do ściany. Ale Francuzi mieli wybitne indywidualności. I to one wygrały w tej zespołowej grze: Neymar fantastycznie asystował, Mbappe strzelał, a Keylor Navas obronił dziesięć strzałów.

Zobacz wideo "Plan Kloppa nie wypalił. Liverpool wyszedł na miękkich nogach"

Mbappe jeszcze przed meczem zapowiadał, że jedzie do Monachium zrobić show. Słowa dotrzymał. Po jego strzałach Manuel Neuer nie wyglądał jak jeden z najlepszych bramkarzy na świecie, a kunszt Francuza mogliśmy w pełni docenić dopiero po powtórkach w zwolnionym tempie. Zanim zdobył drugą bramkę, w niecałe dwie sekundy trącił piłkę aż jedenaście razy. Nic dziwnego, że obrońcy Bayernu za nim nie nadążyli. Podobny problem mieli tego wieczoru statystycy odnotowujący kolejne rekordy, które ustanawia. Odnaleźli się po pierwszym golu, a Mbappe już miał drugiego. Został pierwszym zawodnikiem w historii Ligi Mistrzów, który strzelił pięć goli w wyjazdowych meczach fazy pucharowej. Przebił też Thierry’ego Henry’ego, który zdobył 12 bramek w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Mbappe po 18 meczach ma ich już 13.

Kylian Mbappe poprowadził PSG do zwycięstwa nad Bayernem

I chociaż godziny poprzedzające tak wielkie mecze sprzyjają snuciu nawet najbardziej szalonych scenariuszy, to, co zobaczyliśmy w Monachium, przerosło wyobrażenia. Sypał śnieg i sypały się kolejne strzały Bayernu - było ich aż 31, ale tylko dwa otarły się o doskonałość i nie zostały zatrzymane przez Navasa. PSG uderzało tylko sześć razy, a zdobyło trzy bramki. Ostatnio, gdy Bayern spotkał się w finale Ligi Mistrzów z PSG, zobaczyliśmy radykalnie inny mecz niż w środę w ćwierćfinale - zamknięty, dużo spokojniejszy. W Monachium już po 148 sekundach Neymar podał do wbiegającego w pole karne Mbappe, a Francuz kopnął na tyle mocno, że piłka prześlizgnęła się po rękach Manuela Neuera i wpadła do bramki. Jeśli ostatnio Francuzi narzekali, że Mbappe przestał się rozwijać, błyskawicznie zostali wyprowadzeni z błędu: jeszcze w sierpniowym finale Francuz w podobnej sytuacji długo się zastanawiał i przegrał pojedynek z Neuerem. Mówiło się później, że uległ presji. Teraz nawet nie przyjmował piłki, nie chciał jej poprawić, lepiej ułożyć, huknął od razu. Nie było w tym gracji i artyzmu. Była zwierzęca wręcz siła i eksplozja młodzieńczej energii. 

Po półgodzinie PSG prowadziło już dwoma bramkami, bo świetne podanie Neymara za zdezorientowanych obrońców Bayernu wykorzystał środkowy obrońca - Marquinhos. Bayern grał, ale goście strzelali gole. Piłkarze Hansiego Flicka wreszcie odpowiedzieli: odrobili straty nie tyle główkami Maxim Choupo-Moting i Thomasa Muellera, ile uporem całego zespołu. Mimo nieobecności Roberta Lewandowskiego i Serge’a Gnabryego, mimo kontuzji Leona Goretzki i Niklasa Suelego odniesionych w trakcie meczu, mimo że Mueller miał zakrwawioną połowę głowy, bo pechowo nadział się na zęby obrońcy PSG, Bayern rzucił wyzwanie PSG. Było 2:2, a jego piłkarze szukali trzeciego gola. Wielu kibiców mogło wówczas pomyśleć, że połapało się już w scenariuszu na ten mecz i skończy się niemieckim happy endem. Ale wtedy objawił się Kylian Mbappe.

W jednej akcji oszukał Jerome’a Boatenga, Manuela Neuera i Davida Alabę. Najpierw błyskawicznie dogonił piłkę podaną przez Angela Di Marię, obrał cel i ruszył prosto na Boatenga. Przyspieszył, jak wyliczył "Sky Sport" w 1,82 sek. aż jedenaście razy dotknął piłkę, zamarkował strzał, a gdy wszyscy spodziewali się, że zejdzie z piłką do środka, niespodziewanie uderzył. Między nogami obrońcy Bayernu, obok zdezorientowanego Neuera. Na 3:2.

Po meczu, pewnie przez skromność, Mbappe pochwalił cały zespół: - To był przede wszystkim świetny występ całej drużyny i ja na tym skorzystałem. Wykorzystaliśmy nasze mocne strony, cierpieliśmy wszyscy razem, wspólnie broniliśmy - mówił. Ale nie ma w tym wiele prawdy: obrona PSG nie była lepsza niż krytykowana defensywa Bayernu. Dziesięć udanych interwencji Keylora Navasa zakrzywia rzeczywistość. Według statystycznych wyliczeń (tzw. oczekiwanych goli) Bayern powinien trafić do siatki przynajmniej cztery razy. PSG przeciwnie - algorytm wyliczył im maksymalnie 1,5 bramki. Po prostu Mbappe pod rękę z Neymarem wycisnęli z tego meczu więcej, niż się dało. 

Jak myśli mistrz? "Zawsze powtarzam sobie, że jestem najlepszy. To nie próżność"

- Bardzo lubię tego typu mecze. Trener przygotował dla mnie wiele zadań. Chciał, żebym wiązał obrońców Bayernu i cały czas ich rozciągał. Miałem grać na tyle głęboko, żeby być wsparciem dla naszych pomocników i zapewnić sobie miejsce do ucieczki przed rywalami. To się udało - tłumaczył po spotkaniu zadowolony Mbappe. 

Francuz dał popis w odpowiednim momencie. W ostatnich tygodniach często był krytykowany: że zniknął w bardzo ważnym ligowym meczu z Lille (PSG przegrało 0:1), że nie wykorzystał karnego przeciwko Kazachstanowi, że nie pomógł Francji w meczu z Bośnią i Hercegowiną wygranym tylko 1:0. Wielu kibiców zaczęła niecierpliwić jego sytuacja kontraktowa. Umowa wygasa w czerwcu 2022 i wciąż nie została przedłużona. Codziennie pisze się o możliwym odejściu do Realu Madryt, Mbappe milczy, a Leonardo - dyrektor sportowy PSG - w wywiadach rzuca tylko poszlaki. A jeśli wśród kibiców narasta frustracja, stają się wyjątkowo wyczuleni. Dlatego dostrzegli, że Mbappe ma wielkie ego, przestał się rozwijać, nie ma takiej ambicji jak Erling Haaland, coraz częściej widać go w reklamach. Francuz, zanim odpowiedział na boisku, udzielił ciekawego wywiadu "RMC Sport".

- Ambicja? Wielkie ego? To nie tak. Nigdy się nie ograniczałem, więc nie zawsze byłem właściwie rozumiany. Nigdy nie powiedziałem, że zostanę największym piłkarzem w historii. Ale rzeczywiście, nie stawiam sobie żadnej granicy. Nie chcę mieć żadnych barier i żadnych założeń. Nie chcę dojść na pewien poziom i powiedzieć sobie: okej, to już moje maksimum. Nie, przeciwnie, chcę przekraczać własne granice i patrzeć jak daleko mnie to zaprowadzi - tłumaczył Mbappe.

Przyznał jednak, że mając zaledwie dziesięć lat, spisał na kartce plan swojej kariery. Ostatnio we francuskich mediach było o tym dość głośno i wcale nie wzbudziło to wyłącznie uznania, nie wszyscy podeszli do tego z pobłażliwością, niektórzy krytykowali samego Mbappe i jego rodziców. - Ta kartka została wyrwana z kontekstu. W szkole zapytali nas, co chcemy w życiu robić. Normalne zadanie w tym wieku. Rozpisałem wszystko, co muszę zrobić, żeby zostać piłkarzem. Teraz, kiedy już się to udało, jest to ciekawa historia. Mam tę kartkę do dzisiaj. Ale tak naprawdę to coś bardzo trywialnego, wiele dzieci napisało wtedy podobnie - wyjaśnił. 

- Od dawna jestem krytykowany. Kiedyś wiele się mówiło, że nie strzelam goli. Byłem młody, robiłem na boisku show, ale nie było z tego goli. Wielu trenerów powtarzało mi, że w dzisiejszym futbolu chodzi przede wszystkim o gole. Żeby je strzelać, musisz powtarzać pewne zachowania, ćwiczyć cały tydzień, by w sobotę dana akcja się udała. Zacząłem to robić. Gdy wychodzę na boisko, zawsze powtarzam sobie w myślach, że jestem najlepszy. Nie z próżności. Tak po prostu trzeba: na boisku jesteś tylko ty i swój sposób myślenia. Musisz być przekonany, że jesteś w stanie dokonać wielkich rzeczy, bo inaczej się to nie uda. Nawet jak byłem na jednym boisku z Leo Messim czy Cristiano Ronaldo, którzy są lepsi ode mnie i osiągnęli miliard rzeczy więcej niż ja, to i tak powtarzałem sobie, że jestem najlepszy. Ego to nie tylko ciągłe mówienie "ja, ja, ja", to nie jest tak powierzchowne - tłumaczył. 

A gdy dziennikarz "RMC" zapytał Mbappe, jak zachowuje motywację, skoro już jako dziewiętnastolatek został mistrzem świata, odpowiedział krótko: - Chcę nim zostać jeszcze raz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.