Trzy lata rozczarowań Cristiano Ronaldo w Juventusie. To koniec?

Dawid Szymczak
Mieli stworzyć związek idealny i wygrać Ligę Mistrzów, tymczasem Cristiano Ronaldo i Juventus trzeci raz z rzędu odpadają w przedbiegach. Wygląda na to, że na wielkim transferze stracili wszyscy: Ronaldo, Juventus i Real Madryt. Okoliczności każą zapytać: czy to koniec Portugalczyka w Turynie?

W 2018 w ćwierćfinale Juventus został wyeliminowany przez Ajax, rok później zaraz po wyjściu z grupy lepszy okazał się Olympique Lyon, teraz do ćwierćfinału awansowało FC Porto (w dwumeczu było 4:4, zdecydowały gole strzelone na wyjeździe). Cristiano Ronaldo z roku na rok grał w tych meczach gorzej: w dwumeczu z Ajaksem strzelił oba gole, ale Holendrzy wbili jednego więcej i pisało się, że Juventus odpada mimo dobrej gry Portugalczyka. Rok temu zawiódł w pierwszym meczu, jednak zrehabilitował się dwoma golami w rewanżu. Znów - wywiązał się z roli, nie pomogli mu koledzy. Ale w tym roku historia jest zupełnie inna. To mniej znaczący piłkarze Juventusu ciągnęli zespół w stronę ćwierćfinału, a Ronaldo stanowił dodatkowy ciężar. Był niedokładny, zdenerwowany, a w dodatku okazał się pechowy, bo to między jego nogami przeleciała piłka meczowa, która dała Porto awans. 

Zobacz wideo Marciniak odpowiada na krytykę Legii i Rakowa: "Wybieranie sędziów przez kluby to bardzo niebezpieczny trend"

W związku Cristiano Ronaldo z Juventusem chodziło o Ligę Mistrzów

Cristiano Ronaldo przybył do Turynu z medalem Ligi Mistrzów na szyi. To był jego trzeci z rzędu wywalczony z Realem Madryt. Miał pokazać go kolegom i natchnąć ich do jeszcze cięższej pracy, a później poprowadzić do zwycięstwa w tych rozgrywkach. W tym transferze chodziło właśnie o Ligę Mistrzów, bo resztę Juventus miał już wcześniej, bez niego: rządził w lidze, wygrywał krajowe puchary. Ale w Europie tylko kręcił się wokół pucharu i od ponad 20 lat nie potrafił go zdobyć. Ronaldo miał być tym brakującym elementem układanki. Kluczem do ostatnich drzwi.

W Turynie liczyli, że swoją charyzmą, ambicją i gigantycznymi umiejętnościami wskaże im właściwą drogę na ostatnim odcinku. Znał ją przecież doskonale - cztery razy wygrywał Ligę Mistrzów z Realem Madryt, raz z Manchesterem United. Jest najlepszym strzelcem w jej historii i zawsze był kluczowy w fazie pucharowej. Juventus miał być trzecim klubem, z którym zatriumfuje. Ostatecznym dowodem na jego wszechstronność i doskonałość w każdych warunkach. Odchodząc z Realu Madryt wybierał nowy klub właśnie pod kątem szans na zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Juventus, który w 2015 i 2017 roku dochodził do finału, pasował mu idealnie. 

Portugalczyk kosztował 117 milionów euro, rocznie zarabia ponad 30 milionów euro. Juventus nadwyręża budżet, a w kluczowym momencie, przed rzutem wolnym Sergio Oliveiry, Cristiano Ronaldo odwraca się od piłki, nie patrzy, gdzie leci piłka, podskakuje i widzi tylko, jak ta wpada do siatki. Pewnie dopiero w telewizji zauważył, że przeszła mu między nogami. Dla kogoś, kto od lat dba o najdrobniejsze szczegóły, jest to błąd niewybaczalny. Co gorsza, przez cały mecz nie zrobił nic, by pomóc Juventusowi. Dwoił się i troił Federico Chiesa, błyszczał Juan Cuadrado, na poziomie zagrał Leonardo Bonucci, ale Ronaldo zawiódł. W zespole Andrei Pirlo nie ma jednego winowajcy, ale pierwszym, od którego wymaga się czegoś więcej jest Cristiano. Tymczasem "La Gazzetta dello Sport" uznała, że był najgorszym piłkarzem Juventusu w tym meczu. Wystawiła mu ocenę 4,5 w dziesięciopunktowej skali i przypomniała, że pierwszy raz od 2006 roku nie strzelił gola w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.

Właśnie przez gigantyczne koszty utrzymania Portugalczyka i przez brak rekompensaty tych kosztów coraz więcej mówi się o możliwym rozstaniu. Juventus nie tylko trzeci raz z rzędu odpadł w przedbiegach w Lidze Mistrzów, ale pierwszy raz od dziewięciu lat może nie zdobyć mistrzostwa Włoch, bo Inter ma już dziesięć punktów przewagi, co prawda ma też jeden mecz rozegrany więcej, ale jest w znakomitej formie. Ale tu Ronaldo może użyć podobnej wymówki jak przy dwóch odpadnięciach z Ligi Mistrzów: robię swoje, w 25 meczach strzeliłem 20 goli, ale moi koledzy? Trener?

Nie chodzi jednak tylko o sportowe rozczarowania. Przez pandemię koronawirusa Juventus nie zarabia na Cristiano Ronaldo tyle, ile zakładał przed transferem. Portugalczyk napędził zainteresowanie klubem, przyciągnął nowych kibiców, ale przy zamkniętych stadionach marketing jest znacznie trudniejszy. Poza tym, 30 milionów euro sprzed pandemii nie równa się 30 milionom euro obecnie. Kontrakt Ronaldo wygasa w czerwcu 2022 roku i wątpliwe, by był ostatnim w jego karierze. Jeśli jednak Juventus zechce odzyskać część zainwestowanych w niego pieniędzy, może zdecydować się go sprzedać już tego lata.

"Nie zdziwiłbym się, gdyby Juventus pozbył się Cristiano Ronaldo"

Wychodzi na to, że z pozornie idealnego transferu, niewiele wyszło. Bo dwa mistrzostwa Włoch, możliwy Puchar Włoch (Juventus zagra w finale z Atalantą) i dwa Superpuchary Włoch, to zważywszy oczekiwania - bardzo niewiele. Straty Juventusu mamy omówione. Ale stracił też Real Madryt, który do tej pory nie zasypał dziury po odejściu Ronaldo, cierpi przez brak lidera w ataku, ma problemy ze zdobywaniem bramek. I wreszcie stracił sam Cristiano, który grając w Juventusie przestał liczyć się w najważniejszych plebiscytach. Zdobywa też znacznie mniej bramek. Statystyki są bezlitosne: Ronaldo przez trzy sezony w Juventusie strzelił jednego gola mniej (6+4+4) niż w ostatnim w Realu Madryt (15).

Już kilka tygodni temu Antonio Cassano, były włoski napastnik, stwierdził, że Juventus popełnił błąd kupując Ronaldo. - Zdobyłby mistrzostwo również bez niego. Cristiano nie pasuje do pomysłów Andrei Pirlo. Oczywiście, nadal strzela gola, bo wie jak to robić, ale Pirlo zależy na budowaniu gry, posiadaniu piłki i wysokim naciskaniu na rywali. A Cristiano ma w tym niewielki udział - powiedział. Zgodził się z nim Chrisitian Vieri, były piłkarz m.in. Interu Mediolan czy Fiorentiny. - W grze Pirlo potrzebny jest inny typ piłkarza. Ronaldo gra, ale w defensywie niewiele pomaga, nie działa dla dobra drużyny. Jeśli Juventus chce rozpocząć nowy rozdział, dać Pirlo kolejną szansę, nie zdziwiłbym się, gdyby pozbył się Cristiano Ronaldo - mówił dla "La Gazzetty".

W wielu środowych wydaniach włoskich gazet można przeczytać, że mecz z FC Porto mógł być ostatnim, w którym Ronaldo zagrał dla Juventusu w Lidze Mistrzów. Może odejść po sezonie: sfrustrowany i niespełniony, spragniony kolejnych trofeów. Najczęściej mówi się, że może trafić do PSG. I to znów wygląda logicznie: świetny zespół, któremu niewiele brakuje do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Może właśnie Ronaldo?

Więcej o: