Inter Mediolan bezbramkowo zremisował z Szachtarem Donieck, przez co zajął ostatnie miejsce w grupie B, którą wygrał Real Madryt, a druga była Borussia Moenchengladbach (w LE zagra Szachtar). Dla włoskiej drużyny był to trzeci sezon z rzędu, w którym nie wyszła z grupy. A drugi z rzędu pod wodzą Antonio Conte. Trener Interu był wściekł po ostatnim gwizdku, ale - jak ma to w zwyczaju - nie wziął porażki na klatę. A przecież późno reagował na wydarzenia boiskowe, o czym świadczy fakt, że np. Christian Eriksen pojawił się na murawie dopiero w 85. minucie, a Alexis Sanchez zaledwie 10 minut wcześniej, choć Inter pilnie potrzebował gola. - Późne zmiany? Wpuściłem Sancheza na 20 minut, biorąc pod uwagę czas doliczony. Grając na trzech napastników, utracilibyśmy równowagę. Miałem do wyboru Sancheza i Eriksena w miejsce Gagliardiniego, ale chciałem wygrać, więc zdecydowałem się na napastnika - powiedział po meczu Conte.
Anna Billo, dziennikarka Sky Sports, spytała trenera o to, jak to się stało, że Inter przez 180 minut nie był w stanie zdobyć bramki przeciwko Ukraińcom (dwa bezbramkowe remisy), a w sierpniu ograł ich w Lidze Eruopy aż 5:0. Conte mocno wściekł się na to pytanie.
- W obu tych meczach najlepszym piłkarzem był ich bramkarz. Obijamy słupki, poprzeczki, mamy wiele sytuacji, ale je marnujemy. Nie uważam, żeby brakowało nam agresji boiskowej i determinacji. Zabrakło po prostu gola. Szachtar tu przyjechał się bronić, wybijać piłki na oślep i modlić się o przetrwanie. Ostatnio przegrali 0:5, więc teraz zmienili taktykę. Pomyśl, zanim zadasz pytanie - odburknął Conte.
I kontynuował: - Przez całe rozgrywki nie mieliśmy szczęścia do sędziów i do VAR-u. Przeanalizujcie nasze wszystkie sytuacje, które zostały źle ocenione. Wiele było takich. Mieliśmy swoje szanse, ale jak się je marnuje, to się nie zdobywa bramek. A jak nie strzelasz goli, to nie wygrywasz.
Conte nie widzi swojej winy, choć nawet piłkarze podkreślają, że są sami sobie winni. - Nie zasłużyliśmy na awans. Skoro wygraliśmy jeden z sześciu meczów grupowych, to nie potrzeba lepszego dowodu. Widocznie nie jesteśmy jeszcze gotowi na walkę w Lidze Mistrzów. Nie ma jednak co płakać. Teraz czas, by skupić się na Serie A i Pucharze Włoch - mówi Samir Handanović, bramkarz Interu.
Gdy Antonio Conte trenował Juventus, to narzekał, że nie może odnosić sukcesów w Europie, bo ma zbyt mały budżet transferowy. - Nie można siedzieć w restauracji, gdzie obiad kosztuje 100 euro, mając 10 euro w kieszeni - mówił wówczas Conte, tłumacząc niepowodzenia Starej Damy w LM. Teraz jednak nie miał prawa narzekać na transfery. Inter zrezygnował z zakupu Sandro Tonaliego i Marasha Kumbulli, gwiazd przyszłości (pierwszy wybrał Milan, drugi Romę), bo chciał mieć piłkarzy na już. Beppe Marotta, dyrektor sportowy Interu, go posłuchał i ściągnął do klubu doświadczonych zawodników, m.in: 33-letniego Arturo Vidala, 35-letniego Aleksandara Kolarova, 32-letniego Radję Nainggolana i rok młodszego Alexisa Sancheza.
Ale przecież młodych zdolnych Conte też otrzymał. Inter ściągnął też za 40 mln euro z Realu Madryt Achrafa Hakimiego, który przez dwa lata błyszczał na wypożyczeniu w Borussii Dortmund. Do tego mediolańczycy wykupili tych, którzy sprawdzili się na wypożyczeniu - Nicola Barellę i Stefano Sensiego. A przecież trzon kadry i tak był imponujący.
Klasa trenerska Conte nie ulega wątpliwościom. W 2011 r. Włoch przejął Juventus, który wcześniej dwa razy z rzędu kończył Serie A na siódmym miejscu. Odchodząc po trzech latach, Conte zostawił zespół jako potrójnego mistrza, po drodze bijąc wiele rekordów. Z Chelsea wygrał w debiutanckim sezonie w Premier League, choć więcej szans dawano innym (Juergen Klopp pracował w Liverpoolu, Jose Mourinho w United, a Pep Guardiola w City). Po drodze przejął rozbitą reprezentację Włoch i w świetnym stylu awansował do 1/4 finału Euro 2016. W zeszłym sezonie zdobył z Interem wicemistrzostwo Włoch, tracąc tylko punkt do Juventusu. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko ligowe wyniki, to Conte byłby na tej samej półce, co Klopp. Problem w tym, że od wielu lat regularnie zawodzi w Europie.
W sezonie 13/14 nie potrafił z Juventusem wyjść z fazy grupowej Ligi Mistrzów, a później awansować do finału Ligi Europy, choć decydujący mecz rozgrywany był na obiekcie Starej Damy. W półfinale lepsza okazała się Benfica. Do LM wrócił w rozgrywkach 17/18, ale jego Chelsea odpadła już w 1/8 finału. Dwa lata później, już jako szkoleniowiec Interu, nie wyszedł z grupy LM. I choć zrehabilitował się finałem LE (przegranym z Sevillą), to niesmak pozostał. W środę napisał kolejny kompromitujący rozdział.
Mimo wszystko wydaje się, że Inter zachowa go na stanowisku. Pandemia koronawirusa znacząco odbiła się na budżetach klubowych, a Conte to jeden z najlepiej opłacanych trenerów świata, którego umowa wygasa dopiero latem 2022 roku, więc Inter musiałby zapłacić sutą odprawę. A przecież Nerazzurri wciąż płacą za zerwanie kontraktu z poprzednim trenerem - Luciano Spallettim. Wydaje się, że Conte powinien pozostać na stanowisku. Ale jego sytuację może uratować tylko jedna rzecz: mistrzostwo Włoch. Problem w tym, że na razie Inter ma pięć punktów straty do Milanu, a tylko "oczko" przewagi nad Juventusem, który wydaje się wreszcie rozkręcać.