Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
W teorii nie powinien zabierać głosu publicznie i wypowiadać się na sprawy dotyczące spotkania. Przynajmniej nie bez wyraźnego zezwolenia UEFY. Tym razem jednak swym milczeniem i kilkoma słowami, główny sędzia meczu między PSG, a Basaksehirem chciał wysłać komunikat w świat. Do Ovidiu Hategana - głównego rozjemcy wtorkowych zawodów, w których czwarty arbiter (Sebastian Coltescu) został oskarżony o rasistowski język, zadzwonił w środę rano dziennikarz radia Europe 1. W ojczystym języku arbitra prosił o wyjaśnienie sytuacji. Ten chwilę się wahał, ale powiedział kilka słów.
- Wiecie, że nie możemy złożyć żadnej deklaracji i publicznie rozmawiać, trzeba kontaktować się z UEFA - zaczął. Po chwili milczenia opuszczonym głosem dodał jednak kilka słów od siebie. -W normalnej sytuacji chętnie bym porozmawiał, ale nie tym razem. Oczywiście, że jest nam przykro, ale zrozumcie proszę sytuację i uszanujcie naszą ciszę - prosił dziennikarza.
Wspomniana sytuacja to zdarzenie pomiędzy asystentem trenera Basaksehiru, Okanem Buruką, Achillem Pierrem Webo, a czwartym sędzią spotkania, Rumunem Sebastianem Coltescu. Szkoleniowiec stwierdził, że arbiter nazwał go "negru" (po rumuńsku oznacza to "czarny"), co może zostać odebrane jako określenie rasistowskie.
We Francji temat możliwego rasistowskiego zachowani arbitra i zejścia zawodników obu drużyn z boiska nie schodzi z czołówek wiadomości i komentarzy na portalach społecznościowych.
Francuska minister sportu, Roxana Maracineanu przyklasnęła decyzji graczy o udaniu się do szatni.
"Sportowcy podjęli historyczną decyzję w obliczu zachowania, jakie uznali za nieakceptowalne. To było ordynarne określenie rasistowskie. Trzeba poczekać na zbadanie sprawy, ale ich gestowi mogę tylko przyklasnąć" - napisała minister na Twitterze.
Największy sportowy dziennik w kraju opisując wydarzenia z Parc des Princes na pierwszej stronie swej gazety dał duży tytuł “Ras-de-bol" (Dosyć). W środku “L’Equipe” przytacza wydarzenia z boiska, w których aktywnie brali udział francuscy zawodnicy. "Nie możemy grać z tym panem" - mówił do głównego arbitra zaaferowany sprawą Kylian Mbappe. "Schodzimy do szatni" - od razu krzyczał Presnel Kimpembe, co zawodnicy obu drużyn pospiesznie uczynili.
"Wszyscy gracze zrobili coś wielkiego. Ten mecz będzie ważną datą w historii piłki nożnej, ale i całego sportu" - komentował dla gazety Olivier Dacourt, były zawodnik reprezentacji Francji i jeden z twórców filmowego dokumentu o rasizmie w sporcie.
"Le Parisien" - zaznacza, że od momentu zejścia z boiska zawodnicy z Turcji nie chcieli opuścić swojej szatni i od razu nie godzili się, by zawody były kontynuowane z tym składem sędziowskim. Rozmowy między sędziami, delegatem UEFA i zawodnikami, w jakim kontekście padło słowo "negru" i że nie było one nacechowane negatywnie, sportowców nie przekonało.
"Le Figaro" zdradza, że przez kilkadziesiąt minut UEFA głowiła się i troiła, jak wznowić zawody i uspokoić piłkarzy. W pewnym momencie wymyślono nawet, że Sebastian Coltescu, pójdzie na VAR, tak by zawodnicy nie mieli z nim kontaktu, a przy ławkach zawodników stanie jeden z sędziów od zapisu wideo. To dlatego w pewnym momencie ogłoszono, że spotkanie będzie mogło być wznowione o 22.00. Nic z tego jednak nie wyszło. Basaksehir nie chciał grać z rumuńskimi sędziami. Co ciekawe jak podkreśla gazeta - piłkarze tureckiej ekipy byli już w swoim autobusie i opuszczali stadion nim UEFA wydała oficjalny komunikat dotyczący przesunięcia spotkania.
Zaplanowano je na środę na 18.55. W trybie awaryjnym do Paryża przyjedzie inna ekipa sędziowska. Poprowadzi je Holender Danny Makkelie, a na obsadę spotkania załapała się też dwójka polskich arbitrów. Marcin Boniek (jako liniowy) i Bartosz Frankowski (jako czwarty). Ci panowie we wtorek prowadzili spotkanie Rennes – Sevilla.