Raymond Domenech: Przegranymi tego spotkania są dla mnie Neymar i Mbappe. To oni przeszli obok tego meczu, nie byli na jego poziomie. To nie było do końca tak, że ktoś ich zatrzymał. Czy Neuer musiał jakoś wysilać się broniąc, strzał Francuza? Nie. To Mbappe marnował okazje. Oczywiście w przekroju całego spotkania Bayern zrobił wszystko, co mógł, by tej dwójce życie na boisku uprzykrzać. Robił to zresztą bardzo dobrze.
- Tak, ale on robił dobrą robotę w Bayernie od początku swej kadencji. Przejmował zespół od Nico Kovaca w dość trudnym momencie (po przegranej 1:5 z Eintrachtem Frankfurt – przyp. red.). Jak dla mnie nadał zespołowi swój styl. Miał wyczucie. W najważniejszej fazie Ligi Mistrzów postawił na Kingsleya Comana kosztem Ivana Perisicia. Reprezentant Francji był jednym z kluczowych graczy w finale z PSG, sprawiał rywalom sporo problemów, pokazał swoją jakość.
- No tak, ale zaraz doliczymy się, że więcej Francuzów w swym składzie to mają Bawarczycy, a nie Paryżanie, bo oprócz Comana jest jeszcze Corentin Toliso, a Flick zwykle korzysta też z kontuzjowanego obecnie Benjamina Pavarda, czy Lucasa Hernandeza. W Paryżu gra Mbappe i Presnel Kimpembe, czasem Layvin Kurzawa, ostatnio mało Abdu Dialo. W Europie znają jakość francuskich piłkarzy, więc na nich stawiają. Dlaczego Coman nie gra teraz w Paryżu, a jest w Monachium? W stolicy mogą żałować, poza stolicą w klubach bardziej doceniają jakość francuskich graczy, ale doceniają ją też za granicą.
- Bardzo trudny, to będzie dla niego najbliższy mecz z Lens (śmiech). Nie chciałbym być na miejscu trenera PSG, który kilka dni po przegranym finale Ligi Mistrzów, musi zbierać swoje gwiazdy i przygotowywać je na wyjazdowe "wielkie" starcie z niedawnym drugoligowcem. Chyba lepiej dla PSG byłoby, by po takim finale od razu grali z Marsylią, która oszalała ze szczęścia po przegranej paryżan w finale Ligi Mistrzów. Na takie spotkanie wszystkim w stolicy dużo łatwiej byłoby się zmobilizować. Mecz z Marsylią będzie niedługo, najpierw jest jednak Lens.
Co do przyszłości kluczowych zawodników w PSG, to myślę, że ważny będzie ten najbliższy sezon w Lidze Mistrzów, który rozpocznie się przecież za chwilę. Jeśli PSG dobrze go zacznie, pokaże, że znów jest mocne i ma szansę zajść daleko, to będzie to dla wszystkich jasny sygnał, że Paryż na tym topie utrzyma się dłużej. Ta złamana właśnie klątwa ćwierćfinału Ligi Mistrzów to już jest coś bardzo ważnego.
- Ja mu wierzę. Myślę, że to jest możliwe. Jedna porażka gdzieś tuż przed metą o niczym nie przesądza. Odkąd Katarczycy dostali mistrzostwa świata w 2022 roku, to są też obecni w europejskim futbolu. Rywalizują na różnych płaszczyznach z Arabią Saudyjską, Emiratami Arabskimi i to się nie zmieni. Po porażce chęć wygranej jest zwykle mocniejsza i tak pewnie będzie w tym przypadku.
- Najważniejszym będzie obsadzić newralgiczne pozycje. W środku obrony nie będzie już Thiago Silvy. Trzeba mieć za niego równie solidnego defensora. Czy będzie nim Marquinhos, który gra teraz częściej defensywnego pomocnika? Nie wiem. Pewnie przyda się też ktoś na prawą stronę. Jak dla mnie to drużynie pomógłby też solidny środkowy napastnik, taki Robert Lewandowski. Paryżowi z przodu przydałby się ktoś, kto z taką skutecznością będzie wykańczał ataki, kto jest tak regularny, kto strzeli najmniej 28 goli w sezonie. To pozwoliłoby się uniezależnić od Neymara i Mbappe, którzy jednego dnia zachwycają, innego rozczarowują. Nie mówię o rozgrywkach krajowych, bo na nie ta dwójka starczy i zrobi różnicę. Czy jednak starczy na Europę? Przy tak wyrównanym poziomie, jak oglądaliśmy w finale Ligi Mistrzów, Neymar i Mbappe nie dadzą zawsze rady zrobić tej różnicy sami. Niby PSG wzięło nie tak dawno Mauro Icardiego, ale on w niedzielę nie zagrał nawet minuty. Tuchel wolał postawić na Erica Choupo-Motinga. Jakoś w to nie wierzę. Tu warto mieć kogoś tak solidnego, jak Lewandowski.
- (śmiech) Dyskutuję o tym każdego dnia, kiedy jestem w redakcji "L’Equipe" i "France Football" (Domenech jest ekspertem dziennika, które należy do tego samego wydawnictwa co "FF"- przyp. red.) Tam niektórzy dziennikarze też nie rozumieją tej decyzji. Nie rozumieją, bo jaki ona ma sens?
- Przecież sezon Ligi Mistrzów został dokończony, przecież najważniejsze ligi Europy zostały dograne. Dlaczego zatem nie przyznać Złotej Piłki? Bo była przerwa i nie wszyscy dokończyli ligę?
- Myślę, że Robert Lewandowski, jako najlepszy strzelec Ligi Mistrzów miałby spore szanse na dobrą lokatę. Dużą konkurencją mógłby być dla niego Manuel Neuer. Bramkarz Bayernu był kluczową postacią w półfinale i finale LM. Pewnie byłby na podium klasyfikacji. To jednak gdybanie. Nie wiem, dlaczego anulowano konkurs i kto o tym zdecydował.
- Pewnie by był. W tym sezonie nie mamy gonitwy po laury między popularnymi w tym konkursie Ronaldo a Messim. Oni nie zachwycili, a grać w Europie skończyli dość szybko. Kto miałby znaleźć się zatem w najlepszej trójce jak nie Polak. Co do finału. Lewandowski w niedzielę, tak jak zresztą zawsze, był ważnym graczem Bayernu. Do gola zabrakło mu niewiele, trafił w słupek. Strzały głową, z którymi Navas miał pewne problemy, to też jego robota. Ważniejsze jednak było, jak Lewandowski pracował dla kolegów.
- Przez to właśnie jestem fanem Lewandowskiego. On może zarówno strzelać, i wykańczać akcje sam, ale jest też altruistą i gra dla zespołu. Dużo pracuje, znakomicie się ustawia. To taki piłkarz, który nie pragnie blasku i pierwszych stron gazet. Na boisku jest jednak kluczowy. Pomaga innym uwypuklać ich atuty. Wie, że jeśli drużyna będzie funkcjonowała dobrze, to on też będzie miał swoje okazje na gole. Dlatego mówiłem, że taki Lewandowski przydałby się PSG.
- Jak Lewandowski dalej będzie tak strzelał i pracował na boisku, to jest taka szansa.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .