W 88. minucie meczu Lewandowski uwolnił się spod krycia Marcelo i precyzyjnym uderzeniem głową posłał piłkę do bramki Lyonu, definitywnie pozbawiając rywali złudzeń o finale. Dla Polaka był to już piętnasty gol w tym sezonie LM.
Kiedy chwilę później wybrzmiał ostatni gwizdek w meczu, napastnik Bayernu nie krył emocji. Uniósł ręce w górę, padł na kolana i kilka razy uderzył ze szczęścia rękami o murawę.
Dla Lewandowskiego to jeden z najważniejszych momentów w jego karierze. Do Bayernu Monachium przyszedł w 2014 roku przede wszystkim po to, by wygrać Ligę Mistrzów. Z Borussią Dortmund był tego bliski rok wcześniej, w tym samym sezonie, w którym wbił cztery gole Realowi Madryt. Wtedy jednak w finale musiał uznać wyższość właśnie Bayernu, z którym Borussia przegrała w finale 1:2. Od tamtego czasu Polakowi nie udało się dotrzeć w Lidze Mistrzów tak daleko.
Z Bayernem trzykrotnie odpadał w półfinale, za każdym razem z ekipami z Hiszpanii. W 2015 roku lepsza była Barcelona, rok później Bawarczycy przegrali z Atletico, a w 2018 roku marzeń o finale pozbawił Polaka Real Madryt. W środę w Lizbonie w końcu się udało, a reakcja Polaka wygląda też na swojego rodzaju ulgę, że zła passa dobiegła końca.
Na drodze do największego w karierze sukcesu Lewandowskiego stoi już tylko Paris Saint-Germain. Z Francuzami Bayern zmierzy się już w niedzielę 23 sierpnia, także w Lizbonie.