Najważniejszy mecz Barcelony już za moment, a tam chaos. "Jakby zarządzał budką z hot-dogami"

Quique Setien nawet nie dopuszcza myśli, by mecz z Napoli miał być jego pożegnaniem z Barceloną. Podkreśla: "Wróciliśmy z nową energią". I ze starymi problemami - chciałoby się dodać.

Dziennikarze "El Pais" usłyszeli w klubie, że na wypadek zwolnienia Setiena, władze mają już plan B. Choć, żeby być precyzyjnym, pewnie jest to już plan z literką z połowy alfabetu, bo i zatrudnienie Setiena nigdy nie było planem A. Odmawiali lepsi od niego: Ronald Koeman, Mauricio Pochettino, ponoć Xavi Hernandez. Obecny trener Barcelony był następny w kolejce, bo przez całe życie zachwycał się pomysłami Johanna Cruyffa. Podzielał wartości Barcy. Pisało się, że choć niewychowany na Camp Nou, ma DNA klubu. 

Zobacz wideo

Barcelona w tym sezonie: bałagan, kłótnie i Messi

Ostatnie kilka miesięcy zweryfikowało nie tylko jego, ale i cały klub, który z wartościami sprzed lat ma już niewiele wspólnego. Władze wielkiego przedsiębiorstwa podejmują decyzje, jakby zarządzały budką z hot-dogami. Kibiców żenują, pozostałych zadziwiają i śmieszą. Z trzech najdroższych piłkarzy w historii klubu prawdopodobnie żaden nie zacznie meczu z Napoli: Philippe Coutinho (120 milionów euro) ten sezon spędził na wypożyczeniu w Bayernie i z tego wypożyczenia wróci do Barcelony, bo w Monachium się nie sprawdził, Ousmane Dembele (105 mln euro) jest notorycznie kontuzjowany, a Antoine Griezmann (120 mln euro) według przecieków zacznie na ławce, bo wciąż brakuje na niego pomysłu. Kilka przebłysków nadziei w końcówce sezonu niewiele zmieniło. 

Ale żeby to o transfery tylko chodziło… Tymczasem dyrektorzy jeden po drugim podają się do dymisji, prezes Jose Maria Bartomeu wynajmuje internetowych trolli do obrażania swoich piłkarzy, Messi publicznie kłóci się z dyrektorem sportowym Ericiem Abidalem, na łamach prasy wymienia opinie z trenerem Setienem co do jakości drużyny, a gdy podczas meczu jego asystent próbuje mu przekazać pewne wskazówki, ostentacyjnie się odwraca. Do tego Arthur Melo wymieniony na Miralema Pjanicia, żeby sztucznie załatać dziurę w budżecie, wypina się na klub i przeciwko Napoli nie zagra.

Tyle o władzach - w dużym skrócie. Setien też co mógł, to zepsuł: relacje z zawodnikami poukładał tak, że ci otwarcie krytykują go w mediach. Messi stwierdził nawet, że od stycznia, czyli momentu, w którym przedstawił się w szatni, wszystko poszło nie tak. Otwarcie pisze się, że piłkarze nie lubią jego najbliższego asystenta - Edera Sarabii. Lekceważą go i otwarcie uderzają w warsztat ich obu - jak Luis Suarez, który zapytany o niepowodzenia w lidze stwierdził, że od tego są trenerzy, by przeanalizować sytuację i naprawić błędy. A że analizują słabo, to zespół wciąż w nich tkwi. I skoro o Realu Madryt można powiedzieć, że zdobył mistrzostwo przede wszystkim spokojem, to Barcelona przegrała je przez wielopłaszczyznową nerwowość i chaos.

Po sezonie skandali i nieporozumień było mniej, bo i dziennikarze rzadziej nadstawiali ucha. Drużyna nie wychodziła na boisko, mogła przygotowywać się do Ligi Mistrzów przykryta buntem Arthura. Słowa Setiena, że zawodnicy wrócili do treningów z nową energią na razie są nieweryfikowalne. Podobnie z deklaracjami piłkarzy - Arturo Vidala: "Wyraźnie zmieniło się nastawienie. Wszyscy jesteśmy pewni, że będziemy walczyć o ten tytuł. Widzę siebie podnoszącego puchar". I Sergio Busquetsa: "Rozmawiamy w szatni o tym, co trzeba poprawić. Ten tydzień treningów był dla nas naprawdę bardzo dobry". Dopiero Napoli to sprawdzi.

"Jeśli się nie ogarniemy, nie przejdziemy nawet Napoli"

W głowie wciąż dźwięczą słowa Leo Messiego z połowy lipca: - Z taką grą nie mamy szans na wygranie Ligi Mistrzów. Jeśli się nie ogarniemy, nie przejdziemy nawet Napoli, więc o reszcie nie ma nawet co gadać - powiedział zdruzgotany po porażce z Osasuną w 37. kolejce La Liga. Mecz w Neapolu skończył się remisem 1:1 - dobrym dla Barcelony: z zasady bramkowy remis na wyjeździe uznawany jest za korzystny wynik, ale tu chodzi jeszcze o przebieg meczu. To Napoli prowadziło, stwarzało groźniejsze sytuacje i na koniec mogło mówić o niedosycie. Rewanż to dla Barcelony najważniejsze spotkanie w tym sezonie. Ostatnia deska ratunku dla Setiena. Wielu prognozowało, że do tego czasu już go w klubie nie będzie. Dostał szansę, by się zrehabilitować - raczej z braku innych pomysłów niż z przekonania władz co do jego pracy. Ale jeśli nie wygra Ligi Mistrzów, nic go nie uratuje. A że biednemu zawsze wiatr wieje w oczy, potwierdziło losowanie. Barcelona trafiła do trudniejszej strony drabinki - z Napoli w 1/8, a później: z Bayernem w ćwierćfinale i z Manchesterem City lub Olympiquem Lyon w półfinale.

Setien przed meczem z Napoli zmagał się z problemami kadrowymi, bo ta jest tak wąska, że musiał powołać aż ośmiu piłkarzy bez żadnego meczu w Lidze Mistrzów, by uzbierać 23-osobową kadrę. Zastanawiał się nad dwoma systemami: 4-3-3 i 3-5-2. Pierwszy daje mu większe poczucie bezpieczeństwa w defensywie, jest lepiej przetestowany, bardziej naturalny. Ale to w drugim ma mieć większą kontrolę nad grą. W obu przypadkach problemem jest obsadzenie środka pola: nie zagrają Busquets i Vidal. Szczególnie Hiszpana w systemie Barcelony trudno zastąpić. Setien przymierza na tę pozycję Ivana Rakiticia lub Frenkiego de Jonga. "Sport" i "Mundo Deportivo", dwa katalońskie dzienniki, podają różne jedenastki na to spotkanie. W jednej jest Riqui Puig, w drugiej zostaje na ławce rezerwowych. Zagadek jest wiele - nie wiadomo chociażby, czy od początku zagra dopiero postawiony na nogi po lekkiej kontuzji Griezmann. - Wszystko przeanalizowaliśmy, zastanawialiśmy się nad różnymi systemami i wybraliśmy naszym zdaniem najwłaściwszy. Oczywiście, w trakcie meczu możemy go zmienić - mówił Setien na konferencji prasowej. 

Wersji tego składu mogłoby być nawet tysiąc, ale na koniec i tak wszystko sprowadza się do Lionela Messiego: czy będzie miał swój wieczór, czy Gennaro Gattuso zdoła wymyślić na niego pułapkę, czy koledzy choć trochę Argentyńczykowi pomogą, czy odżyje jego duet z Luisem Suarezem, czy raz jeszcze potwierdzi, że rewanże w 1/8 Ligi Mistrzów to jego najlepszy czas. To na tym etapie wbijał pięć goli Bayerowi Leverkusen, pomagał w pamiętnej "remontadzie" z PSG, strzelał po dwa gole Chelsea i Lyonowi w ostatnich dwóch latach. W dużej mierze to dzięki niemu Barcelona 12 razy z rzędu przechodziła tę fazę i meldowała się w ćwierćfinałach. Tylko ostatnio nawet on pokazuje ludzką twarz.

Mecz Barcelona - Napoli w sobotę o 21:00. Relacja na Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.