Lewandowski musi sprawić, by słynny dziennik nigdy już nie napisał o nim tak, jak w zeszłym roku

Robert Lewandowski wraca w sobotę do gry w Lidze Mistrzów. Ma wielkie zanse na tytuł króla strzelców, ma też mnóstwo do udowodnienia.

Wróciła Liga Mistrzów, na którą tak bardzo czekaliśmy. Najbardziej prestiżowe rozgrywki piłkarskie na świecie zostaną dokończone w formacie turniejowym w Portugalii. Zanim to jednak nastąpi, trzeba dograć rewanże 1/8 finału, zatrzymane w marcu przez pandemię koronawirusa. W piątek wieczorem do ćwierćfinałów awansowały zespoły Manchesteru City i Lyonu. W sobotę o awans powalczą Napoli z Barceloną i Bayern Monachium z Chelsea Londyn.

Zobacz wideo "Uderzyło mnie to, co Lewandowski zrobił z rekordem prędkości. Coś wspaniałego, zaskoczył mnie"

Przed mistrzami Niemiec mecz, który wydaje się formalnością. W Londynie Bayern wygrał 3:0 i chyba tylko cud mógłby sprawić, że nie awansuje do 1/4. Tym bardziej że po wznowieniu rozgrywek Bundesligi imponował formą, pewnie sięgając po mistrzostwo Niemiec. Najbliższe maksymalnie cztery mecze - zakładając, że Bayern awansuje do finału LM - będą miały duże znaczenie nie tylko dla bawarskiego klubu, ale i dla Roberta Lewandowskiego. Polak ma najwięcej do udowodnienia ze wszystkich piłkarzy, którzy pozostali w Lidze Mistrzów.

Lewandowski może udowodnić, że jest najlepszy

Dwa tygodnie temu "France Football" poinformował, że w tym roku nie przyzna Złotej Piłki. Francuski magazyn twierdzi, że z powodu pandemii rok 2020 jest tak wyjątkowy, że niesprawiedliwym byłoby wybieranie najlepszego zawodnika na świecie. Zagraniczne i polskie media stwierdziły zgodnie, że najbardziej na tej decyzji stracił Lewandowski. Podobnie uważali dziennikarze z całego świata głosujący w tym plebiscycie, których przepytał sport.pl. Większość naszych rozmówców zwracała uwagę, że polski napastnik miał realną szansę na zdobycie Złotej Piłki.

Warunkiem decydującym byłoby zwycięstwo Bayernu w Lidze Mistrzów, najlepiej po golach Lewandowskiego. Po odwołaniu plebiscytu nawet taki sukces kapitanowi naszej kadry nie pomoże. Jednak jeśli poprowadzi Bayern do triumfu, udowodni, że zasługiwał na wyróżnienie dla najlepszego w tym roku piłkarza na świecie. Będzie miał podwójną satysfakcję, której nikt mu nie odbierze. Nawet dziennikarze "France Football".

Przerwie dominację Messiego i Ronaldo?

Przerwę w rozgrywkach Ligi Mistrzów spowodowaną pandemią Lewandowski spędzał jako lider klasyfikacji strzelców edycji 2019/2020. W sześciu meczach uzbierał 11 goli. Jeśli w najbliższych meczach dorzuci jeszcze jedno lub kilka trafień, może zapewnić sobie tytuł króla strzelców. Tytuł, którego nigdy nie wywalczył. Ba, w ostatnich 10 sezonach najlepszym strzelcem byli prawie wyłącznie Leo Messi (3 razy) i Cristiano Ronaldo (6 razy). Ten jeden jedyny wyjątek to zasługa Neymara w sezonie 2014/2015 (ex aequo z Messim i Ronaldo). Tym większy byłby to wyczyn Lewandowskiego, gdyby przełamał teraz hegemonię Argentyńczyka i Portugalczyka. Kolejny argument, by uznać, że w tym roku nie było lepszego piłkarza niż Polak.

Aktualna tabela strzelców LM 2019/2020:

  • 1. Robert Lewandowski (Bayern) 11 goli
  • 2. Erling Haaland (Salzburg/Borussia) 10 goli
  • 3. Raheem Sterling (Manchester City) 6 goli
  • 3. Gabriel Jesus (Manchester City) 6 goli
  • 3. Serge Gnabry (Bayern) 6 goli
  • 3. Dries Mertens (Napoli) 6 goli
  • 3. Memphis Depay (Lyon) 6 goli
  • 3. Harry Kane (Tottenham) 6 goli

Rozwiać wątpliwości

Z poprzedniej edycji Ligi Mistrzów Bayern odpadł już na etapie 1/8 finału. Został wyeliminowany przez Liverpool (0:0 w Anglii, 1:3 w Monachium). Mistrzowie Niemiec byli przez to mocno krytykowani, a najbardziej oberwał Lewandowski. Nie strzelił gola, nie był liderem, jakiego zespół oczekiwał w decydującej fazie rozgrywek. To był dla Polaka najtrudniejszy moment w bawarskim klubie w ostatnich dwóch latach. Głównie przez bezbarwny występ w dwumeczu z Liverpoolem w plebiscycie Złotej Piłki 2019 zajął dopiero ósme miejsce. Pytani przez nas w grudniu ubiegłego roku elektorzy tłumaczyli to tak, jak Szwed Anders Bengtsson z redakcji "Offside": Gdyby Lewandowski poradził sobie lepiej w Lidze Mistrzów, gdy miało to największe znaczenie, jego wynik w plebiscycie byłby lepszy.

Nasz kapitan nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów. Nie jest to żaden wstyd, bo zaszczytu tego nie doczekali się także inni wybitni piłkarze, jak m.in. Zlatan Ibrahimović, Brazylijczyk Ronaldo czy Gianluigi Buffon. Polak grał dotąd tylko raz w finale Ligi Mistrzów i to nie z Bayernem, a jeszcze z Borussią Dortmund (2013). Gdy rok później przeniósł się do Monachium, najdalej udało się dojść do półfinału. Kibice mają coraz więcej wątpliwości, czy to przypadek, że od momentu transferu Lewandowskiego mistrzowie Niemiec nie mogą sięgnąć po tytuł najlepszej drużyny w Europie. Polak może je rozwiać, jeśli w najbliższych czterech meczach poprowadzi zespół do kompletu zwycięstw.

Pozbyć się turniejowej klątwy

Lewandowski ma łatkę zawodnika, który nie radzi sobie latem w turniejach piłkarskich. Nie wyszło mu Euro 2012, na którym strzelił gola tylko z Grecją. Nie wyszło także Euro 2016, na którym trafił tylko z Portugalią. We Francji był ważną postacią zespołu, ale nie oszukujmy się - po latach pamiętać będziemy głównie strzelców i wyniki, a nie to, ile razy dany piłkarz zastawił się, jaki miał wpływ na kolegów z drużyny jako kapitan itd. Najmniejszych wątpliwości nie ma też, że napastnik Bayernu zawiódł dwa lata temu na mundialu w Rosji. Trzy duże imprezy i tylko dwie bramki. Jak na skalę możliwości Lewandowskiego, rozczarowująca statystyka.

Pandemia dała możliwość naszemu zawodnikowi, by pozbyć się turniejowej klątwy. UEFA zdecydowała, że po dokończeniu 1/8 finału, w pozostałych fazach tej edycji Ligi Mistrzów między drużynami rozegrany zostanie tylko jeden mecz. Zwycięzca gra dalej, przegrany żegna się z rozgrywkami. Ta formuła to szansa dla Lewandowskiego, by dziennik "Marca" nie napisał o nim już nigdy tak, jak w grudniu ubiegłego roku: "Od lat imponuje formą w meczach jesiennych, ale gaśnie wiosną i latem, gdy robi się ciepło".

Może też stracić

Na powrocie Ligi Mistrzów Robert Lewandowski może sporo wygrać. Może też sporo stracić. Jeśli nie błyśnie w najbliższych spotkaniach, a Bayern szybko odpadnie, jego fantastyczne statystyki z tego sezonu (51 goli w 43 meczach we wszystkich rozgrywkach) pójdą w niepamięć. Dla fanów i ekspertów stracą znaczenie. Każdy gol w fazie play-off Ligi Mistrzów z mocnym rywalem waży dziesięć razy więcej niż bramki zdobywane w mało popularnej na świecie Bundeslidze. - Lewandowski gra w mniej medialnej Bundeslidze, o której bardzo mało mówi się w Afryce. Przez to ciężko go ocenić przez cały sezon. Tutaj w Afryce oglądamy go tylko w Lidze Mistrzów - tłumaczył nam dziennikarz z Nigeru, Abdel-Malik Koudize, który jest jednym z elektorów Złotej Piłki.

Takich głosów jest więcej. Tłumaczył to dziennikarz Sport.pl Michał Kiedrowski, analizujący oglądalność ligi niemieckiej: "Kolejne gole Roberta Lewandowskiego robią wrażenie. Już wielu naszych rodaków widzi napastnika Bayernu w roli faworyta plebiscytu Złotej Piłki. Tyle tylko, że Bundesliga, w której Polak bije rekordy, mało kogo obchodzi poza Niemcami."

Przeczytaj też:

Więcej o: