Ibrahimović wsadził do kosza kolegę z drużyny. A Piątkowi może pomóc

Guardiolę wysłał do diabła, Gattuso wsadził do kosza, a van Gaalowi przekazał, że bardziej ceni rady van Bastena. Na klubowych kolegów zwykle krzyczał, bo od każdego wymagał tyle, ile od siebie. Piątkowi i całemu Milanowi ze Zlatanem Ibrahimoviciem monotonia nie grozi.

- Nie masz jaj. Robisz pod siebie z powodu Jose Mourinho. Możesz iść do diabła! - krzyczał Zlatan Ibrahimović w szatni po jednym z meczów Barcelony. Słowa kierowane były do Pepa Guardioli. Wypowiadane w towarzystwie kilku innych graczy. Szwed kopnął przy tym w jakiś metalowy kosz na meczowe stroje, który po uderzeniu się rozleciał. Guardiola nic nie odpowiedział, posprzątał bałagan.

Zlatan hiszpańskiego trenera nie lubił. Określał go mianem milczącego, uciekającego od problemów, dwulicowego, nie zwracającego na niego uwagi. Przygoda napastnika z ekipą z Katalonii nie trwała długo, ale wydarzenia z szatni na Camp Nou dobrze obrazują jakim człowiekiem jest Zlatan. Choć na początku stara się być wyważony, to jak przychodzi co do czego, w język się nie ugryzie. Zresztą, patrząc na jego zachowania w różnych sytuacjach, czy sposób funkcjonowania można być pewnym, że Krzysztof Piątek i nowi koledzy z Milanu będą po latach mieli co wspominać. Pytanie tylko, czy będą to wspomnienia wesołe, czy historie gorzkie?

"Ja ustalam zasady. Mam w d***e, co inni myślą"

Czas w Barcelonie był dla Ibrahimovicia chyba jednym z najtrudniejszych w karierze. Napastnik nie mógł być tam sobą. - Piłkarze zachowywali się tam jak chłopcy w szkole. Messi, Xavi, Iniesta stali ze spuszczonymi głowami i przytakiwali. Starałem się nie wyłamywać. Byłem wtedy zbyt miły. Nawet nie krzyczałem na chłopaków na treningach - wspominał w swojej książce "Ja, Ibra".

Uważał, że Guardiola chciał go zmienić w zwykłego człowieka, a to było błędem. "Barcelona dostała Ferrari i jeździła nim jak Fiatem" - panowała opinia. Zresztą z powodu aut też cierpiał. Trener zakazał mu przyjeżdżać do klubu Ferrari czy Porsche. Szwed dostał służbowego Audi. - Co ich obchodzi czym jeżdżę? - myślał, ale wtedy jeszcze głośno swego sprzeciwu wobec ukrócenia samochodowej pasji nie wyraził. Wkurzył się dopiero za którymś razem, gdy harował na treningach, a Guardiola traktował go jak powietrze i znów usadził na ławce rezerwowych na meczu z Almerią. Na następny trening podjechał już czerwonym Enzo i zaparkował przy samym wejściu na klubowe obiekty. Dalej wojnę z ludźmi, którzy chcieli zabić naturę Zlatana, prowadził już w sposób otwarty. Długo to nie trwało. Szybko poszedł na wypożyczenie do Milanu.

Zlatanowi zwykle nie po drodze było z osobami, które chciały go zmienić, sformatować lub które były wobec niego obłudne. W Ajaksie nieźle funkcjonowało mu się za czasów Ronalda Koemana, ale denerwował go dyrektor Louis van Gaal, który zarzucał mu brak wystarczającej pracy w obronie. Do pewnego momentu gracz przytakiwał. Gdy jednak skonsultował sprawę z Marco van Bastenem, do którego był wówczas porównywany, a ten oznajmił: Zapomnij o obronie, trzymaj siły, by robić jak najwięcej w ataku - to podczas kolejnej dobrze znanej rozmowy z van Gaalem wiedział już, co robić. Przekazał, że rady van Bastena ceni bardziej i wyszedł z pokoju dyrektora. Wyrazisty w kontaktach interpersonalnych był przez całą swoją karierę, niezależnie kto stał naprzeciw niego.

- Odkąd tylko trafiłem do Malmoe, miałem jedną filozofię w głowie: ja ustalam zasady. Idę po swojemu. Mam w d***e, co inni myślą - opisywał to Zlatan.

Gattuso w koszu, a Piątek?

Czasem Zlatan trafiał na podobnych sobie, oczywiście zachowując proporcje. Pewnie teraz nieco żałuje, że w Milanie, do którego właśnie przeszedł, nie ma już na ławce trenerskiej Gennaro Gattuso.

Zlatan zawsze cenił Gattuso za jego wojowniczy charakter, nieustępliwość. - Kiedy idę na wojnę, to biorę go ze sobą - mawiał o swym byłym koledze z boiska. Niemal dekadę temu panowie często się przekomarzali. Włoch zaczepiał Szweda na treningach, a Zlatan kiedyś w końcu złapał go w szatni, podniósł, odwrócił i wsadził do kosza. Przynajmniej tak relacjonował to Thiago Silva. Obaj jednak dalej się lubili. Wzajemny szacunek wyrabiał się w różny sposób. Mateusz Święcicki opisywał niedawno na facebookowym profilu 2AngryMan jak Gattuso scharakteryzował mu kiedyś problem Zlatana:

"Polega on na gigantycznych wymaganiach narzucanych sobie i innym. Ibra nie odpuszcza. Potrafi być bezlitosny dla odstających poziomem kolegów. Terroryzuje otoczenie, bo chce, by wszyscy grali na jego poziomie. Pewnego dnia Gattuso podszedł do Zlatana i powiedział mu, że nie może wymagać od piłkarzy z niską gażą, którzy nie mają takiego talentu i umiejętności jak on, takiego samego poziomu. W każdej drużynie istnieją piłkarze od grania na fortepianie i od noszenia tego instrumentu".

Trudno przypuszczać, że te wyjaśnienia obudziły u Szweda jakąś empatię. On zawsze krzywo patrzył na tych bardziej leniwych lub tych, którym coś gorzej wychodziło. Jeśli w dodatku ktoś nie miał charakteru to zupełnie u niego przepadał. Trudno zarzucać obecnym graczom Milanu lenistwo, ale wyniki ich nie bronią i zapewne w tej kwestii Szwed też będzie mieć swoje spostrzeżenia.

- Myślę, że Milan potrzebuje takiego lidera. On na pewno przejmie szatnię Milanu. Oczy mediów będę zwrócone na niego od pierwszego kroku w klubie. Być może to nieco zdejmie presję z pozostałych graczy. Może Zlatan pomoże w ten sposób Krzysztofowi Piątkowi? - zastanawiał się w rozmowie ze Sport.pl Petter Landen z dziennika “Expressen”.

Gwiazdy u boku Zlatana

Piątek przez szatnię Milanu został szybko zaakceptowany. Pewnie było łatwiej, bo tuż po przyjściu do nowego klubu w niecały miesiąc strzelił 5 goli w samej tylko Serie A. Otoczenie jednak polubiło go też jako człowieka.

- To bardzo pozytywna postać. Krzysztof ciągle się uśmiecha i szuka okazji do żartu, to dobra cecha - mówił o nim Diego Laxalt. "La Gazzetta dello Sport" zdradzała, że szatnia woła na Polaka "Szewa", nawiązując do Andrija Szewczenki. Ksywka komplement. Pytanie ile z tego uśmiechu pozostanie Piątkowi i innym graczom ze Zlatanem pośród nich.

Jak Szwed, który w swej karierze grał w ofensywie z Davidem Trezeguet, Allesandro Del Pierro, Mario Balotellim, Lionelem Messim, Edinsonem Cavanim czy Waynem Rooneyem odniesie się do potencjału Piątka, Leao, Rebicia, Suso i innych. Zdejmowanie z nich presji może być prowadzone w specyficzny, zlatanowy sposób.

Niegdyś Mike Maignan, który przez chwilę miał okazję ćwiczyć ze Zlatanem w PSG, opowiadał, że napastnik na jednym z treningów oddał kilka piekielnie mocnych strzałów na bramkę. Nikt ich nie obronił, każdy miałby z nimi problem. “Gó****ni bramkarze” - skwitował, czym zaskoczył młodego golkipera z Francji. Potem, gdy ten stanął między słupkami i wyłapał uderzenie Szweda odpowiedział Zlatanowi: “gó****ny napastnik”. Ibrahimović zamienił z Maignanem słowo dopiero w szatni. Powiedział, że dobrze bronił i że lubi jego osobowość.

Zlatan chce zejść do lobby

Piłkarzy Milanu pewne rzeczy związane ze Szwedem będą pewnie dziwić. Pewnie nie to, że zawodnik będzie pierwszy na treningach, ale bardziej to, że podczas nich będzie mówił o sobie w trzeciej osobie. Po zajęciach raczej też nie usłyszą “ja”. Oprócz tego Zlatan może mieć też różne pomysły na usprawnianie funkcjonowania drużyny, czy nawet swój sposób na temat metod treningowych. Ponoć w tych kwestiach bardzo aktywny był za czasów gry w Paryżu. Miał swoje uwagi nawet do centrum treningowego Camp des Loges, czy sposobu organizacji klubowych obozów.

Przy Szwedzie zawsze było głośno również o sprawach dookoła sportowych. W Paryżu przez niemal dwa lata mieszkał w apartamencie w luksusowym hotelu, który kosztował około 3,3 tys. dolarów za noc. Do własnego domu przeniósł się późno, bo ostatecznie wynajął nie tylko apartament na własne potrzeby, ale też dwa przyległe do niego segmenty. Dzięki temu nigdy nie miał problemu z sąsiadami. Zresztą również grając w PSG nabył kościół w Sztokholmie. Nie była to inwestycja związana z religią, bardziej z rynkiem nieruchomości. Gmach mu się podobał i chciał go przerobić na swój dom, a cena 11,5 mln dolarów była dość atrakcyjna. Dużo więcej dostawał przecież za rok gry nad Sekwaną.

Zlatan potrafił zaskakiwać też kibiców. Podczas Euro 2016 szwedzka federacja przekazała do obsługi hotelowej prośbę, by nie robiono mu zdjęć i go nie zaczepiano. To nie było zdumiewające. Nieco problemów sprawiała natomiast operacja wypraszania z lobby innych gości, bo akurat miał się pojawić tam Zlatan. Towarzystwa nie chciał, a fanów interesował od zawsze. Podobnie będzie w Mediolanie, gdzie od sympatyków Interu może spodziewać się złośliwości, a od kibiców “Rossonerich” gestów uwielbienia. Cały Zlatan. Albo się go lubi albo nienawidzi, na obojętność miejsca tu niewiele. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA