Dlaczego trener zdjął Lewandowskiego z boiska? "Gdyby coś się stało, byłaby wojna"

- Robert strzeliłby jeszcze jedną bramkę, a może nawet jeszcze dwie, bo był w niesamowitym gazie. Ale ktoś z Crvenej Zvezdy mógłby powiedzieć sobie "O nie, już trzy czy cztery razy zrobiłeś mnie w ciulka, to teraz ci się nie uda". Gdyby "Lewemu" coś się stało, to byłaby wielka wojna z trenerem Flickiem - mówi Marek Leśniak. Z byłym napastnikiem reprezentacji Polski oraz m.in. Bayeru Leverkusen, rozmawiamy po popisie Roberta Lewandowskiego w Belgradzie. Tam napastnik Bayernu zdobył cztery gole w 14 minut. A później trener zdjął go z boiska.

We wtorek w piątej kolejce Ligi Mistrzów Bayern wygrał w Belgradzie z Crveną Zvezdą 6:0. Lewandowski strzelał na 2:0, 3:0, 4:0 i 5:0. Swoje bramki zdobył w 14 minut i 31 sekund. To najszybciej strzelone cztery gole w historii Champions League. Kto wie czy polski snajper nie zaliczyłby kolejnych trafień, gdyby trener Hans-Dieter Flick dał mu zagrać do końca. Ale szkoleniowiec zdjął "Lewego" z boiska już w 77. minucie. Po pięciu kolejkach Ligi Mistrzów Lewandowski jest najskuteczniejszym strzelcem, ma w dorobku już 10 goli.

Łukasz Jachimiak: Niemieckie media znów prześcigają się w komplementowaniu Roberta Lewandowskiego, a Pan pewnie czyta i ogląda to wszystko z przyjemnością?

Marek Leśniak: Robert znów zrobił coś, co jest rzadko spotykane albo nawet coś, co się innym nie zdarza. Cztery gole w jednym meczu Ligi Mistrzów? Niesamowita rzecz. A on to zrobił drugi raz w karierze. Chyba tylko Lionel Messi może się czymś takim pochwalić?

Tak, Messi raz zdobył pięć bramek i raz cztery.

- No właśnie. Ale nawet on czterech goli nie strzelił tak szybko jak Robert w Belgradzie. Trafić tyle razy w 14 minut i 31 sekund? To jest ogromna klasa. To jest wielka pazerność na gole i niesamowite wyczucie potrzebne do seryjnego strzelania.

Szkoda tylko, że Hans-Dieter Flick w 77. minucie zdjął Lewandowskiego z boiska, prawda? Choćby "Kicker" nie może odżałować, że trener Bayernu zabrał Polakowi szansę na kolejne gole.

- Pewnie, że z jednej strony szkoda, ale ja trenera rozumiem. Gdybym to ja prowadził Monachium - ha, ha, marzenie, ja tylko prowadzę klub ligi regionalnej w Gummersbach niedaleko Kolonii - to zrobiłbym tak samo jako Flick. Myślę, że Robert strzeliłby jeszcze jedną bramkę, a może nawet jeszcze dwie, bo był w niesamowitym gazie. Ale co by było, gdyby w tej końcówce coś się mu stało? Jego zdrowie jest ważniejsze od historycznych osiągnięć, które mógłby mieć. Przed Bayernem jeszcze bardzo długi sezon, a bez Roberta drużyna by nie istniała. Gdyby miał im wypaść na kilka tygodni, to mieliby nie problem, tylko ogromny problem. Kilka tygodni bez Lewandowskiego dla Bayernu mogłoby oznaczać koniec sezonu, mogłoby się równać przekreśleniu szans na sukcesy. Myślę, że Flick się bał reakcji piłkarzy Crvenej Zvezdy. Nie mówię, że to bandyci, którzy chcieliby zapolować na nogi Roberta. Ale ja też zdjąłbym Roberta i powiedziałbym mu "Przykro mi, ale jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym cię narażał". Robert kilka razy ośmieszył obronę Crvenej Zvezdy i nie wiadomo czy w końcu któremuś z rywali nie puściłyby nerwy. Ktoś mógłby podejść do sprawy byt ambicjonalnie i przy jakimś kolejnym zwodzie Roberta powiedziałby sobie "O nie, już trzy czy cztery razy zrobiłeś mnie w ciulka, to teraz ci się nie uda", mógłby wyciąć Lewandowskiego równo z trawą. I co by było, gdyby "Lewemu" coś się stało? Byłaby wielka wojna z Flickiem o to, że nie postąpił rozsądnie.

Z drugiej strony Flick ma szczęście, że Lewandowski to nie Ronaldo albo Messi, bo chyba każdy z nich obraziłby się na trenera, gdyby został zdjęty w takim momencie, a Polak spokojnie ubrał się w kurtkę i czapkę i siadł na ławce rezerwowych, by oglądać końcówkę meczu.

- Czy Messi by się obraził, to nie wiem - możliwe. Natomiast Ronaldo na pewno. Robert jest bardzo świadomy ile znaczy dla Monachium. On jest po prostu nietykalny. Myślę, że tak jak przez lata był nie do zastąpienia w reprezentacji Polski, tak teraz jest jeszcze bardziej nie do zastąpienia w Bayernie. Coś mi się wydaje, że ten kontrakt, który Monachium dopiero co z Robertem przedłużyło, będzie trzeba przedłużać już w najbliższe lato. O kolejne dwa sezony, z kolejną podwyżką dla Roberta.

Zmierza Pan do tego, że Lewandowski staje się coraz lepszy i pod względem znaczenia dla swojego klubu nie ustępuje już Messiemu i Ronaldo?

- Ronaldo jest coraz starszy i gra w trudniejszej lidze niż grał przez lata. Przekonuje się, że w lidze włoskiej nie ma tyle miejsca, ile miał w Primera Division. Ale w Lidze Mistrzów też nie strzela goli. Messi również wchodzi w zaawansowany wiek, ma więcej kontuzji, strzela mniej. Robert ma 31 lat, Messi 31, a Ronaldo 34. To były różnice nieważne 10 czy nawet pięć lat temu, ale po "trzydziestce" już widać ile znaczy każdy rok różnicy. Nie powiem, że Robert jest od tej dwójki lepszym piłkarzem, co by znaczyło, że jest najlepszy na świecie. Ale na pewno Polak jest najlepszym napastnikiem na świecie. I Bayern musi na to reagować.

A czy biorąc pod uwagę tylko tę jesień, tylko początek sezonu 2019/2020, Lewandowski nie jest po prostu najlepszym piłkarzem na świecie?

- Na pewno teraz przyćmiewa i Messiego, i Ronaldo, i wszystkich innych. Już zastanawianie się czy pobije legendarny rekord Gerda Muellera mówi na jaki wszedł poziom.

Według Pana Lewandowski to zrobi? Przypomnijmy, że w sezonie 1971/1972 Mueller zdobył w Bundeslidze aż 40 bramek.

- Szczerze? Myślę, że aż 40 bramek Robert nie strzeli. Z całego serca życzę mu 41 goli, bo jest niesamowity i taki wynik byłby czymś niewyobrażalnym. Dosłownie niewyobrażalnym, bo wiem jak Niemcy traktują rekord Muellera. Oni zawsze byli przekonani, że to rekord na wieki, nie do pobicia. A skoro teraz już nie są tacy pewni, to mamy dowód, jaką klasę pokazuje Lewandowski. Ale myślę, że jednak Robert skończy sezon mając ponad 30 bramek, a nie 40. On teraz ma 16 trafień po 12 kolejkach, zostały mu 22 kolejki, czyli musiałby w każdej strzelać gola, a w niektórych nawet więcej niż jednego. Ostatnio Bayern wygrał 4:0 z Fortuną Duesseldorf, a on nie strzelił, chociaż zagrał dobrze i miał sytuacje. Takie mecze będą się zdarzały. Oczywiście będą i takie jak w Belgradzie. Ale myślę, że w sumie

Robert ponad 40 bramek nie uzbiera. Jednak dla mnie to żaden problem. Ja jestem dumny, że wielki Bayern Monachium swoją grę opiera o Polaka, że jak drużyna ma problem, to zagrywa piłkę w pole karne do Roberta i wie, że już on tam coś wymyśli.

Robert Lewandowski jest genialny! Tylko spójrzcie na tę akcję [WIDEO]

Zobacz wideo

Wkrótce dowiemy się kto dostanie "Złotą Piłkę" i pewnie będziemy się dziwić, że Robert Lewandowski nie jest w tym plebiscycie tak wysoko jak powinien być. Według Pana jakie miejsce powinien zająć?

- To jest plebiscyt medialny, decyduje bardziej popularność niż boisko. Robert traci na tym, że jest Polakiem. Nie chodzi o to, że ktoś nas źle traktuje. Nasza reprezentacja po prostu nie jest medialna, nie gra widowiskowo, jej oglądanie nie jest modne. Gdyby Robert grał w kadrze Niemiec, Francji, Włoch czy Anglii, to na pewno miałby teraz szansę wygrać "Złotą Piłkę". Byłby wtedy bardziej znany. Messiego i Ronaldo zna cały świat, jakby pan pojechał do Azji, to wszyscy będą wiedzieli, kim oni są i gdzie grają. Roberta w Azji czy w Ameryce Południowej też kojarzą, ale to nie jest ten stopień popularności co u Messiego i Ronaldo. Lewandowskiego świetnie zna Europa, a reszta świata na pewno nie tak, żeby on miał szansę na "Złotą Piłkę". Chociaż z tą jego formą strzelecką i z taką grą on zasługuje na miejsce w pierwszej "trójce" i jeśli w niej nie będzie, to po prostu będzie znaczyło, że głosują ludzie, którzy nie do końca się na piłce znają. No bo kto z Messim i Ronaldo może być w "trójce", jeśli nie Robert?

Plebiscyt jest jednak bardziej za ubiegły sezon niż za trwający, więc na pewno wysoko stoją akcje zawodników Liverpoolu, którzy wygrali Ligę Mistrzów.

- No dobrze, Liverpool wygrał, grał fajną piłkę, ma choćby Mohameda Salaha, który miał swoje pięć minut. Medialny jest na pewno Kylian Mbappe z Paris Saint Germain, bo chociaż klub za dużo w Europie nie ugrał, to młody Francuz dużo znaczy w swojej mocnej reprezentacji. Ale i tak uważam, że Lewandowski w pierwszej "trójce" powinien być. On teraz ma 10 bramek w Lidze Mistrzów na kolejkę przed końcem fazy grupowej. Bayern awansuje do 1/8 finału, tam w dwumeczu pewnie będzie miał rywala, którego spokojnie pokona, a to znaczy, że za trzy mecze Robert może być blisko ustanowienia strzeleckiego rekordu w sezonie Ligi Mistrzów. Ile strzelił Ronaldo w swoich najlepszych rozgrywkach?

W sezonie 2013/2014 strzelił 17 goli.

- Życzę Robertowi pobicia tego wyniku. Jest na dobrej drodze. A tytułu króla strzelców Ligi Mistrzów to już chyba Lewandowskiemu w tym sezonie nikt nie zabierze. I to będzie przerwanie trwającej kilkanaście lat dominacji Ronaldo i Messiego.

Może Lewandowski musi zostać królem strzelców Ligi Mistrzów, w Bundeslidze pobić rekord Muellera i jeszcze zdobyć kilka goli dla Polski na Euro 2020, żeby w przyszłym roku wygrać "Złotą Piłkę"?

- Chyba naprawdę musiałby zrobić aż tyle. A nawet jeszcze więcej - wygrać z Bayernem Ligę Mistrzów, a nie tylko być królem strzelców. I z Polską dojść chociaż do ćwierćfinału Euro. Wtedy wybierający by nie mieli wyjścia. Inaczej Lewandowski zawsze przegra z Messim i Ronaldo, bo nigdy nie wygra z nimi w mediach. I tych zwykłych, i społecznościowych. Ale na boisku ich goni. Jest teraz w swojej najlepszej formie i oby tylko nic ze zdrowiem mu się nie stało.

Nigdy nie był tak dobry jak teraz? Jest i efektywny jak nigdy, i efektowny, jak choćby w meczu Polska - Słowenia, gdy zdobył chyba swoją najładniejszą bramkę dla reprezentacji.

- Robert sam kiedyś powiedział, że kiwać się nie potrafi. Ze Słowenią udało mu się dwóch rywali skręcić na jednym metrze, ale on nie będzie takich rzeczy robił w każdym meczu.

Zgoda, ale robi takie rzeczy coraz częściej - z Fortuną Duesseldorf miałby świetną asystę, ale po tym jak minął kilku rywali i dośrodkował zewnętrzną częścią stopy do Corentina Tolisso Francuz zamiast do bramki trafił w słupek.

- Tak, to była piękna akcja. Ale naprawdę Robert jest napastnikiem, a nie takim piłkarzem jak Ronaldo i Messi. Oni strzelają mnóstwo goli, ale kiedyś występowali jako pomocnicy, od zawsze umieli i kochali dryblować. Robert w dryblingu nie czuje się najlepiej. On się poprawia, cały czas opanowuje nowe rzeczy, ale jednak najbardziej naturalnie, po prostu najlepiej, zawsze będzie się czuł nie mijając rywali, tylko będąc w polu karnym, tam szukając piłki. Tam Lewandowski jest mistrzem, tam jak nikt inny wie co ma robić.

Więcej o:
Copyright © Agora SA