• Link został skopiowany

Jak kopciuszek pokonał Manchester City? Metoda w szaleństwie [Taktyczne Podsumowanie Weekendu]

Po obu stronach Odry kalendarz rozgrywek zaserwował nam szlagierowe widowiska, zakończone dość sprawiedliwymi remisami. W Anglii zaś nieoczekiwanie w starciu z Norwich poległ Manchester City. O tych spotkaniach piszemy w kolejnym Taktycznym Podsumowaniu Weekendu.
Fot. Joe Giddens / AP
Zobacz wideo

Lepiej we czterech (RB Lipsk - Bayern 1:1)

Choć rozpoczęcie meczu z trójką obrońców nie jest u drużyny z Lipska niczym nowym, w żadnym z dotychczasowych starć nie przekształciła się ona w toku meczu tak wyraźnie w piątkę z tyłu. Dominacja monachijczyków w pierwszej fazie gry zaskoczyła chyba ich samych. Bardzo płaskie ustawienie defensywy gospodarzy powodowało, że brakowało u nich opcji rozegrania i ułatwiło Bayernowi zamknięcie rywala. W efekcie podczas wyprowadzania ataków przez zespół RB piłka z najwyższym trudem docierała do schodzącego z pomocą Laimera, nie wspominając o dostarczaniu jej do strefy ataku. Goście, już wtedy na prowadzeniu, zupełnie kontrolowali sytuację. Stopniowe jej opanowywanie rozpoczęło się dopiero po półgodzinie. W przerwie o dodatkową stabilność w wyprowadzaniu akcji postarał się także szkoleniowiec gospodarzy, zmieniając wahadłowego Klostermanna na dodatkowego rozgrywającego - Lemme. Nie odbiło się to na grze gospodarzy w defensywie, na bok obrony przesunął się Mukiele, czujący się w tej roli równie dobrze, co na jej środku, a dodatkowy zawodnik w centrum pola sprawił, że obraz meczu zmienił się zupełnie. Pozostaje tylko pytanie - czy chwalić Nagelsmanna za tak udaną zmianę, która odmieniła losy meczu, czy ganić za plan, który spowodował tak marny początek.
Liczba meczu: 22 - tyle procent posiadania piłki w pierwszych 30 minutach zanotowali gospodarze

Metoda w szaleństwie (Norwich - Manchester City 3:2)

Stwierdzenie, że Norwich wygrało ten mecz dzięki wysokiemu pressingowi byłoby dużym nadużyciem. Owszem, decydująca o losach starcia bramka padła po próbie odbioru na granicy pola karnego, jednak sztuka odzyskania piłki na połowie City udała się gospodarzom tylko trzy razy. Bardziej istotny był tu czynnik zaskoczenia. Prawdopodobnie gdyby miejscowi stosowali tego typu akcje częściej, podopieczni Guardioli, bardziej przygotowani, uniknęliby tak prostego błędu. Wyjście wyżej trzema zawodnikami było u gospodarzy odstępstwem od generalnej zasady pressowania w środkowej strefie boiska. Przy dość głęboko ustawionych zasiekach starali się jednak przeszkadzać rywalom stosunkowo daleko od własnej bramki, by spowolnić ataki, a przy tym w razie niepowodzenia dysponować kolejnymi liniami obrony. Tym samym znacznie bardziej typowy był gol zdobyty przez Cantwella, po pojedynku w środkowej strefie i szybkim wyprowadzeniu ataku. Nie oznacza to jednak, że Norwich starali się grać agresywnie i w ten sposób zatrzymywali City. Przez cały mecz zanotowali jedynie 12 udanych odbiorów. Na dość ospale grających zawodników Guardioli wystarczało jednak pracowite przesuwanie się za piłką i czekanie aż któreś z podań w końcu nie będzie idealnie zagrane. W ten sposób Norwich cierpliwością w defensywie zanotowało aż 83 przechwyty.

Liczba meczu: 44 - tyle procent pojedynków wygrało Norwich

Nowe szaty (Jagiellonia - Legia 0:0)

Można zachwycać się tym, że pod trenerem Vukoviciem Legia stała się zespołem grającym całkiem skutecznie w defensywie. Dość zaskakującym jest jednak to, jak bardzo przestała być zespołem dyktującym warunki choćby w polskiej lidze i zaczęła być po prostu jednym z wielu grających w niej zespołów, które stawiają przede wszystkim na wyczekanie rywala i na popełnienie przez niego błędów. Był to czwarty z rzędu mecz Ekstraklasy w którym warszawianie mieli niższe posiadanie piłki od rywali, a wliczając w to starcia pucharowe - już siódmy. Oczywiście nie jest to samo w sobie nic złego, jednak patrząc na to, że, wyłączając mecze z beniaminkami, strzelanie Legii goli grając tym sposobem przychodzi z trudnością. Kłopoty warszawianie mają przede wszystkim w środku pola, gdzie ciężko im pokonać pressing rywali. Sprawniej wygląda to z kontry, kiedy jest więcej miejsca na zagranie piłki prostopadłej, jednak w ataku pozycyjnym podopieczni trenera Vukovicia męczą się nadal. Z Jagiellonią tylko cztery budowane w ten sposób akcje udało się zakończyć strzałami, podczas gdy ich rywalom - aż dziewięć razy. Nic dziwnego, że z braku wypracowanego rozegrania Legia musi się uciekać do akcji indywidualnych. W tym meczu jej zawodnicy próbowali dryblować aż 32 razy.

Liczba meczu: 4 - tyle razy w tym meczu Legia odzyskała piłkę na połowie przeciwnika. Jagiellonia dokonała tego 11 razy.

Więcej o: