W rewanżowym meczu I rundy eliminacji Ligi Mistrzów Piast Gliwice prezentował się znacznie lepiej niż doświadczony zespół z Borysowa. Awans był na wyciągnięcie ręki, bowiem do 82. minuty mistrzowie Polski prowadzili z BATE 1:0 po golu Jakuba Czerwińskiego. Niestety w samej końcówce spotkania rywal odpowiedział dwoma bramkami i awansował do kolejnej rundy eliminacji.
Pierwszy gol dla BATE padł z rzutu karnego, sprokurowanego przez Frantiska Placha. Bramkarz Piasta, w kompletnie niegroźnej sytuacji, uderzył w głowę Nemanję Milicia. Chwilę później "jedenastkę" na gola pewnie zamienił Hervaine Moukam.
Niefortunną interwencję słowackiego golkipera skomentował po meczu kapitan "Piastunek" Marcin Pietrowski: "Nie możemy mieć pretensji do Frantiska. Cała linia obrony mogła lepiej się zachować w tamtej sytuacji. "Franek" wiele razy nam pomagał, a tym razem podjął taką decyzję. Być może ułamek sekundy zadecydował o tym, że był rzut karny - ocenił Pietrowski w rozmowie z Polsatem Sport.
"Niestety ten mecz wypadł nam spod kontroli. Mieliśmy w pierwszej połowie kontrolę nad tym spotkaniem. Strzeliliśmy gola i prowadziliśmy grę, ale stracona bramka podłamał nas. Potem BATE zepchnęło nas, czego rezultatem był drugi stracony gol. Panuje wielkie rozczarowanie i smutek w naszej drużynie [...]. Teraz pozostaje nam walka w Lidze Europy" - dodał obrońca Piasta.