- Strzeliliśmy gola, ale VAR zadecydował. Centymetry zdecydowały. To było okrutne - powiedział po środowym spotkaniu z Tottenhamem trener Manchesteru City, Pep Guardiola. - Przy bramce Llorente na 4:3 było zagranie ręką. Może sędzia nie widział właściwego obrazu? - dodał, nawiązując do kontrowersyjnej bramki, która dała londyńczykom awans do półfinału.
- Musimy to jednak zaakceptować. Taka jest piłka nożna. Sam mecz był świetny dla wszystkich. W drugiej połowie zrobiliśmy wszystko, strzelaliśmy, stwarzaliśmy okazje, zdobyliśmy kolejną bramkę. Ale to dla nas koniec, więc gratuluję rywalom awansu. Jestem dumny z drużyny i kibiców. Daliśmy z siebie wszystko, ale piłka jest nieprzewidywalna.
Słuchając Guardioli na pomeczowej konferencji prasowej można było odnieść wrażenie, że odpadnięcie z Ligi Mistrzów wielką katastrofą dla niego nie jest. Ma to z pewnością związek ze słowami, jakie Hiszpan wypowiadał jeszcze przed środowym spotkaniem. - Wielu uważa, że zacząłem pracę w Manchesterze tylko po to, by wygrać Ligę Mistrzów. Ale tak nie jest. Najbardziej zależało mi na tym, żeby wypracować styl gry, jaki prezentujemy od ostatnich dwudziestu miesięcy. Chciałem żeby mój zespół grał tak, jak sobie założyłem i dopiąłem swego - mówił przed meczem z Tottenhamem.
Guardiola potwierdził także, że jego głównym celem jest mistrzostwo Anglii. - Wiele razy wspominałem, że wygranie Premier League jest dla mnie najważniejsze.