Juventus w Amsterdamie nie potrafił narzucić swojego stylu gry i, podobnie jak w poprzedniej rundzie rozgrywek Real Madryt, został zdominowany przez ekipę Ajaksu. Broniący dostępy do bramki Włochów Wojciech Szczęsny nie mógł narzekać na brak zajęć. Polak uwijał się jak w ukropie i kilkukrotnie ratował swoją drużynę przed utratą gola. Po końcowym gwizdku bramkarz stwierdził, że przebieg meczu nikogo w Turynie nie zaskoczył.
- Spotkały się dwa zespoły, które grają zupełnie inną piłkę. Oni wyżej, my bardziej z tyłu, ponieważ wiemy, że ciężko nam strzelić, kiedy jesteśmy blisko siebie. Co miałem obronić, to obroniłem, ale nic wyjątkowego - powiedział Szczęsny w rozmowie z telewizją Polsat Sport.
Juventus w Amsterdamie nie zachwycał, grał rzemieślniczy futbol. Reprezentant Polski podkreślił, że jego zespół przyjechał do Holandii po korzystny wynik, nie przejmując się stylem: - Największe ryzyko w grze przeciwko Ajaksowi jest wtedy, kiedy traci się piłkę podczas rozgrywania z tyłu. To zespół, który zakłada wysoki pressing i liczy na szybki odbiór. Trzeba było zaakceptować granie dłuższych piłek. Liczy się skuteczność, pięknem meczów się nie wygrywa.
Losy dwumeczu rozstrzygną się za tydzień w Turynie (wtorek). Szczęsny liczy na to, że Juventus zaprezentuje się w drugim starciu równie dobrze, co w rewanżowej potyczce z Atletico Madryt w poprzedniej rundzie Ligi Mistrzów. Wtedy Włosi po porażce na wyjeździe 0:2 odrobili straty przed własną publicznością i awansowali do ćwierćfinału: - Widać dużą jakość w Ajaksie i sposobie ich gry, ale już przeciwko Atletico udowodniliśmy, że umiemy wygrywać u siebie wielkie mecze w tych rozgrywkach.
W półfinale Juventus lub Ajax zmierzy się ze zwycięzcą pary Tottenham Hotspur - Manchester City. W pierwszym spotkaniu tych drużyn zespół z Londynu sprawił niespodziankę, pokonując podopiecznych Pepa Guardioli 1:0.