Robert Lewandowski królem strzelców? Sprzyjają okoliczności i statystyki. Konkurencja śpi lub jej nie ma

Dotychczas zawsze strzelał w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Jego ewentualne trafienia w spotkaniu Bayernu z Liverpoolem będą ważne także z osobistych pobudek. Liczby i historia pokazują, że Robert Lewandowski jest na najlepszej drodze do sięgnięcia po koronę króla strzelców Champions League. Wydaje się, że sprzyjają temu też jego konkurenci.
Zobacz wideo

Robert Lewandowski gra jeden z lepszych sezonów odkąd jest w Bayernie. Jest liderem klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów od końca listopada 2018 roku. Po tym jak strzelił dwa gole Benfice wyszedł na samodzielne prowadzenie tego zestawienia. Na moment dogonił go Lionel Messi, ale następna kolejka i potyczka z Ajaxem (2 gole) sprawiły, że Polak odskoczył Argentyńczykowi i reszcie stawki. Rywalizacja o koronę króla w tym sezonie wygląda trochę jak wyścig żółwi, z których żaden nie zachwyca, a większość chowa głowę do skorupy. Rozwój sytuacji, układ wyników i rzut oka na współczesną historię sprawiają, że pole position - na którym obecnie jest Lewandowski - stawia go w roli poważnego kandydata do końcowego triumfu. Jeśli Bayern przejdzie w środę Liverpool, to szanse na to wyraźnie wzrosną. Oczywiście najlepiej żeby Lewy coś przy tym strzelił. Dotychczasowe liczby pokazują, że w fazie play off gol musi mu wpaść.

Strzelić w fazie pucharowej

W tym sezonie Lewandowski strzelał Benfice, Ajaxowi i AEK. Po pierwszym meczu 1/8 finału Champions League z Liverpoolem, jego licznik bramkowy nie drgnął. Jednak patrząc na historię występów Polaka w prestiżowych rozgrywkach, to konkluzja jest pozytywna. Jeśli jego drużyna przechodziła fazę grupową, to on zawsze wpisywał się na listę strzelców w kolejnych meczach.

Tylko cztery minione sezony pokazują, że tych goli wcale nie było tak mało. Z 26 trafień, aż 11 przypadło na fazę play-off (około 42 proc.). W obecnej edycji rozgrywek Lewandowski mocno rozstrzelał się w fazie grupowej, więc kibice czekają na więcej, gdy poprzeczka zawieszona jest nieco wyżej. Jeśli Polak nie trafi w środę, a jego Bayern odpadnie, to nasz snajper pierwszy raz zakończy play-off Ligi Mistrzów bez gola.

Robert LewandowskiRobert Lewandowski Sport.pl



Liczby na razie są sprzymierzeńcem Lewandowskiego jeśli chodzi o szacowanie jego szans na koronę króla strzelców. Po pierwsze - patrząc na triumfujących w tej klasyfikacji w XXI wieku zawodników, to w 10 przypadkach nie zdobywali oni więcej niż 10 bramek. Trzy razy już nawet 8 trafień pozwalało cieszyć się z miana najlepszego snajpera. Po reformie rozgrywek Platiniego, przyszły złote lata Cristiano Ronaldo i Messiego, którzy średnią goli wśród najlepszych trochę podnieśli. Jednak to za ich czasów też są dla Lewandowskiego dobre wiadomości. Od czasu występów Polaka w Champions League w pięciu na sześć przypadkach ten kto prowadził lub był wiceliderem strzelców po fazie grupowej, sezon kończył ze snajperskim odznaczeniem.

Warto też zauważyć, że najskuteczniejsi w pierwszej części sezonu mieli podobną liczbę trafień, którą obecnie ma Lewy. W 2012 roku Ronaldo na półmetku miał nawet mniej, bo 6 goli. Rok później i w 2017 było to 9. Oczywiście zasada „im grasz z klubem dłużej tym twoje szanse na indywidualny sukces wzrastają” obowiązuje, ale sam finał nie jest gwarantem snajperskiego triumfu. Barcelona Messiego nie grała w finale Ligi Mistrzów w 2012 roku, a Real Ronaldo w 2013 odpadł z rywalizacji w półfinałach, ale i tak dwaj panowie nie mieli problemów z wygraniem w tych latach klasyfikacji końcowej strzelców.

Liga MistrzówLiga Mistrzów Sport.pl



Sprzyjające okoliczności. Konkurencja śpi lub jej nie ma

Absolutnie wyjątkowy jest natomiast przypadek Ronaldo z sezonu 2016/17. Po fazie grupowej, w klasyfikacji strzelców z 10 golami prowadził niezagrożony Messii. Cavani miał 6 trafień, Lewandowski 5. Ronaldo udawał się na święta z krzywą miną i raptem dwoma słynnymi cieszynkami. Z tym, że to właśnie Portugalczyk, rozpędzony głównie w półfinałach (hattrick z Atletico Madryt) i finale ( 2 trafienia przeciwko Juventusowi) uzyskał łącznie 12 bramek i finalnie wygrał klasyfikację strzelców.

Nic dwa razy się nie zdarza? Obecny sezon takich atrakcji raczej nie zapowiada. Ranking snajperów od grudnia wyglada podobnie. Ponieważ jesteśmy po większości spotkań w 1/8 finału można nawet stwierdzić, że strzelanie napastnikom najlepszych drużyn idzie niemrawo. Do tego część z nich już więcej w tym sezonie nie strzeli. To sytuacja m.in wsród tych, co mają 5 trafień. Neymar najpierw złapał kontuzje, potem obejrzał jak jego PSG odpada z rozgrywek. Nie ma w Lidze Mistrzów też Andreja Kramaricia i jego Hoffenheim. Nie ma Edina Dżeko i Romy. Harry Kane z Tottenhamu niedawno złapał uraz, a w drugim meczu z BVB udało mu się strzelić jednego gola. Paulo Dybala jest o krok od odpadnięcia z rozgrywek wraz z Juventusem, co sprawia też, że Ronaldo albo dokona strzeleckiego cudu, albo zakończy przygodę w Europie z jednym – to nie pomyłka – tylko jednym golem! A nawet jak będzie miał na koncie dwa trafienia to niewiele to zmieni.

Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców wolno gonią też Dusan Tadić z Ajaxu (6 goli), który zagra w ćwierćfinale rozgrywek oraz Messi, który ostatniego gola strzelił w nich w listopadzie. Argentyńczyk ma przed sobą mecz z Lyonem (w pierwszym było 0:0). Sześcioma trafieniami może pochwalić się jeszcze Moussa Marega, który trafił w rewanżowym spotkaniu z Romą i awansował do ćwierćfinału Champions League.

Klasyfikacja strzelców Ligi Mistrzów:

  • Robert Lewandowski - 8 goli
  • Lionel Messi, Dusan Tadić, Moussa Marega - 6 goli
  • Neymar, Edin Dżeko, Harry Kane, Paulo Dybala, Andrej Kramrić - 5 goli

Ani jednak Marega, ani Tadić, ani Kane, ani nawet Antoine Griezman (4 gole) czy Sergio Aguero (3 bramki) nie są faworytami bukmacherów na tegoroczną koronę króla strzelców. Najwyżej stoją akcję Messiego (przeciętny kurs 1,6) i Lewandowskiego (2,1). Kluczowe będą zatem środowe spotkania Ligi Mistrzów. Jeśli Bayern wyeliminuje Liverpool końcowy triumf indywidualny może być dla Polaka dalej bardzo realny.

Lewandowski do tej pory w jednym sezonie cieszył się w Lidze Mistrzów z 10 trafień (2012/13). W barwach monachijczyków miał natomiast maksymalnie 9 goli (2015/16). Spotkanie na Allianz Arena będzie miało dla niego dodatkowy smak. Na horyzoncie jest kolejny rekord i kolejne wyzwanie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA