Przebieg tego dwumeczu był zaskakujący. Po zwycięstwie na Old Trafford 2:0, mistrz Francji wydawał się być zdecydowanym faworytem do awansu do ćwierćfinału. Rewanż rozgrywał na własnym stadionie. W lidze francuskiej dominuje i może oszczędzać siły na Champions League. Dodatkowo Manchester przyjechał do Paryża bez kontuzjowanych: Paula Pogby, Anthony’ego Martiala, Juana Maty, Nemanji Maticia, Andera Herrery, Jesse Lingarda, Phila Jonesa, Alexisa Sancheza, Matteo Darmiana i Antonio Valencii. Większość z nich to gracze podstawowej jedenastki „Czerwonych Diabłów”. Mimo tych sprzyjających okoliczności, PSG znów wypuściło z rąk awans w Lidze Mistrzów. Znów jest pośmiewiskiem całej piłkarskiej Europy. Goście wygrali 3:1 i awansowali do 1/4 LM. Piękna historia ze względu na dramaturgię dwumeczu. Jednak czy aż tak romantyczna?
Skład rezerwowy, ale wciąż drogi
Spójrzmy na liczby. W barwach Manchesteru zagrali wczoraj następujący piłkarze: Romelu Lukaku (kosztował 85 mln euro), Fred (60 mln euro), Eric Bailly (38 mln euro), Luke Shaw (37,5 mln euro), Victor Nilsson Lindeloef (35 mln euro), David De Gea (20 mln euro), Ashley Young (18 mln euro) i Diogo Dalot (22 mln euro). Łącznie 315,5 mln euro. Trudno nazywać „Czerwone Diabły” piłkarskim kopciuszkiem, nawet jeśli w Paryżu obok wymienionych wybiegli wychowankowie Scott McTominay, Marcus Rashford i Tahith Chong. Manchester nie zagrał po prostu w najmocniejszym składzie. Jednak ten rezerwowy jest tak drogi, że niewiele drużyn na świecie byłoby na niego stać. Teoria romantycznego triumfu nad PSG jest nie do obrony.
Manchester wielką korporacją
Zespół z Old Trafford to obecnie największa futbolowa korporacja świata. Wg raportu Deloitte, Manchester jest najbogatszym klubem - jego przychody za np. sezon 2016/2017 wynosiły 676,3 mln euro. Klub należy do rodziny Glazerów, która czternaście lat temu kupiła go za 790 mln funtów. Były szef Malcom Glazer, który zmarł w 2014 roku, dorobił się fortuny na nieruchomościach. „Forbes” wyceniał dziewięć lat temu majątek Amerykanina na 2,4 miliarda dolarów. Wszystkie te liczby nijak mają się do romantycznej wizji futbolu, opartej na wartościach, a nie na pieniądzu.
PSG znów to zrobiło
Spotkanie PSG - Manchester szybko obrosło w wielką legendę, ale prawda jest taka, że goście mieli w tym meczu mnóstwo szczęścia. W drugiej połowie oddali tylko jeden strzał celny - z rzutu karnego w doliczonym czasie gry. Gospodarze mieli rywali na widelcu, ale nie potrafili tego wykorzystać. Nie pierwszy raz, bo w sezonie 2016/2017 odpadli z Barceloną w 1/8 po zwycięstwie 4:0 w Paryżu i porażce 1:6 w Katalonii. Z kolei w sezonie 2013/2014 mistrzowie Francji wygrali wpierw u siebie 3:1 z Chelsea w pierwszym ćwierćfinale, by w rewanżu odpaść po porażce 0:2 w Londynie.
Romantyczny Ajax
W narrację „against modern football” wpisywać można na pewno zwycięstwu Ajaksu Amsterdam nad Realem Madryt. „Królewscy” są podobnie bogaci, jak Manchester czy PSG, a mimo to zostali zatrzymani przez Holendrów, którzy od lat stawiają głównie na szkolenie talentów. Bohaterem rewanżu w Madrycie był Dusan Tadić, który strzelił gola i zaliczył dwie asysty. Tadić kosztował Ajax 12 mln euro. Za tyle serbski napastnik został sprowadzony z Southamptonu, co było jednym z większych transferów holenderskiego klubu w ostatnich latach. W ekipie „Świętych” Tadić specjalnie nie błyszczał: 24 gole w 162 meczach. Serb na romantycznego bohatera nadaje się dużo bardziej niż Lukaku czy Fred.
Atletico też romantyczne?
W przyszły wtorek Juventus będzie próbował odrobić w meczu z Atletico straty poniesione w Madrycie (było 2:0 dla Hiszpanów). Uprzedzając ewentualne głosy, wyeliminowanie „Starej Damy” przez Rojiblancos także trudno będzie traktować w kategoriach romantyzmu. Juventus rzecz jasna ma w składzie Cristiano Ronaldo, którego sprowadził z Realu za 100 mln euro. Jednak wicelider La Liga do biedaków także nie należy. W ostatnich oknach transferowych kupił m.in. Thomasa Lemara za 70 mln euro, Diego Costę za 66 mln euro, Vitolo za 36 mln euro, Rodrigo za 20 mln euro czy Kevina Gameiro za 30 mln euro.