Liga Mistrzów. Kovac wstrząsnął szatnią i uratował posadę? Reakcja Ribery'ego mówi wszystko [W Polu K]

Bayern Monachium w bardzo dobrym stylu rozbił portugalską Benfikę 5:1. Największym wygranym tego meczu jest Niko Kovac, który najpierw wstrząsnął gwiazdami, a potem mógł patrzeć na ich radość po strzelanych bramkach

Wstrząs – to słowo można odmieniać przez wszystkie przypadki w kontekście Bayernu Monachium. Wstrząsem był kompromitujący remis 3:3 z ostatnią w tabeli ligi Fortuną Dueseldorf. Wstrząsem były też słowa Niko Kovaca, który zdaniem Bildu powiedział piłkarzom na przedmeczowej odprawie, że już wkrótce zostanie zwolniony. Dodał też, że przed rozwiązaniem umowy chciałby jeszcze "coś zrobić" i oczekuje zaangażowania od swoich piłkarzy. A tego po prostu miało nie być, bo Bild donosi także, że na tej samej odprawie Kovac skrytykował swoje największe gwiazdy i im zarzucił fatalną dyspozycję Bayernu Monachium w ostatnich tygodniach. Kovac zarzucał także piłkarzom zbyt mało chorwackiego charakteru, czyli uporu, cierpliwości i dążenia do zwycięstw.

Sprawę pociągnęły niemieckie media, które stwierdziły, że trzej najważniejsi piłkarze zostali wezwani na rozmowę z władzami klubu. 

Uderzył w stół

Jeśli słowa Kovaca miały być testem na ambicję, to wydaje się, że słowa najmocniej uderzyły w Arjena Robbena, który w meczu z Benficą (5:1) zagrał jak w swoich najlepszych latach. Ciągle był pod grą, był aktywny i chętny do przejmowania piłek, a cały mecz okrasił jeszcze dwoma cudownymi golami, którymi też przypomniał to, co potrafi najlepiej. Krótkie prowadzenie lewą nogą i zejście do środka ze strzałem. Każdy zna firmowe zagranie Holendra, ale z Benficą znowu zadziałało. I to dwa razy.

Niestety to tylko pokazuje problem Bayernu, bo przecież klub od lat uzależniony jest od dyspozycji dwóch mocno wiekowych już skrzydłowych. Co więcej, jak wyliczyło Sky Robben i Ribery przed meczem z Benficą nie mieli udziału aż przy siedemnastu golach dla Bayernu z rzędu.

Ribery chciał, ale nie do końca mógł 

Wysoki poziom Robbena sprawił, że Ribery też chciał do niego nawiązać, ale przez długą cześć spotkania się po prostu męczył. W 76. minucie spotkania udało mu się jednak wpakować piłkę do bramki, a chwilę później serdecznie wyściskał się z Niko Kovacem, który ściągnął go z boiska. Czy jest to oznaka lepszych czasów dla Niko Kovaca i Bayernu? 

Bayern właściwie pierwszy raz w sezonie, zagrał cały mecz na bardzo wysokiej intensywności i zwycięstwo ani przez moment nie podlegało dyskusji. Przed meczem zwolnienie Kovaca miało być już niemal przesadzone, dlatego nie wiadomo jak w tej sytuacji zachowają się władze Bayernu. A gdyby do zwolnienia doszło w tym tygodniu to Kovac byłby najkrócej pracującym trenerem w bawarskim klubie.

Lewandowski lepiej niż w poprzednim sezonie 

Dobry mecz zaliczył także Robert Lewandowski, który w ostatnim tygodniu zaliczył sporą zwyżkę formy. Polski napastnik, który odpoczął tygodniu reprezentacyjnym już w meczu z Fortuną Dusseldorf grał naprawdę dobrze. Oczywiście Polak bramki nie strzelił, zaliczył nawet kuriozalne pudło, ale wreszcie pokazywał się do gry, walczył o każdą piłkę i nie był apatyczny, jak w wielu ostatnich meczach, w których tylko stał pod polem karnym i czekał na podania, których z reguły nie dostawał.

Z Benficą Lewandowski potwierdził, że coś w jego dyspozycji się ruszyło i strzelił swojego 50. i 51. gola w Lidze Mistrzów, a w całym fatalnym wydawałoby się sezonie, ma już sześć trafień na swoim koncie, czyli o jednego więcej niż w całym poprzednim sezonie.  

Lewandowski 2018/2019Lewandowski 2018/2019 Sport.pl

***

PSG - Liverpool. Mecz, w którym porażka będzie katastrofą

Porażka z Liverpoolem i zwycięstwo Napoli z Crveną zvezdą wyeliminuje PSG z Ligi Mistrzów. Zwycięstwo mistrzów Francji pod ścianą postawi zaś finalistę poprzednich rozgrywek.

Liverpool pokonał u siebie PSG 3:2 i od razu zyskał przewagę w trudnej grupie. Przewagę, którą Anglicy roztrwonili wyjazdowymi porażkami w Neapolu i Belgradzie. Kolejna przegrana wytrąci finaliście poprzedniej Ligi Mistrzów niemal wszystkie karty z ręki. Niemal, bo w ostatniej kolejce, do awansu Liverpool będzie potrzebował wygranej co najmniej dwiema bramkami z niepokonanym na razie Napoli.

Ewentualna porażka jeszcze więcej złych rzeczy oznaczać będzie dla paryżan. Brak punktów w meczu z Liverpoolem i zwycięstwo Napoli z Crveną zvezdą zakończy ich udział w Lidze Mistrzów.

Grupa CGrupa C Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA