Liga Mistrzów. Tottenham - Barcelona. Jak Mauricio Pochettino nie popracował z Leo Messim i Ernesto Valverde

Mauricio Pochettino w czasie gry w Espanyolu mógł pracować z Lionelem Messim i Ernesto Valverde. Mógł, ale pierwszy - mimo oferty - nie został wypożyczony z Barcelony, a drugi odsunął go od drużyny, kończąc jego zawodniczą karierę. Cała trójka w środę wieczorem spotka się na Wembley.

16 października 2004 roku, dzięki bramce Deco, FC Barcelona pokonała w derbach Espanyol 1:0. W 82. minucie spotkania strzelca gola zmienił cherlawy nastolatek z bujną czupryną, zaliczając debiut w barwach "Blaugrany." Tamtego dnia na Estadi Olímpic de Montjuïc na boisku po raz pierwszy spotkali się Lionel Messi i Mauricio Pochettino.

- Ktoś kiedyś powiedział mi, że grałem przeciwko Messiemu w jego debiucie w Barcelonie. Nie pamiętałem tego. Był jednym z wielu talentów w tamtym czasie, a na boisku nie mieliśmy żadnego pojedynku, bo on grał na skrzydle, a ja na środku obrony - mówił o tamtym meczu Pochettino.

Przez kolejnych 14 lat Messi zdobył z Barceloną 33 trofea, stając się jednym z najlepszych zawodników w historii futbolu. W tym samym czasie Pochettino zakończył piłkarską karierę i zaczął drogę do ścisłej trenerskiej czołówki.

Niespełna rok po wspomnianych derbach, obaj Argentyńczycy mogli spotkać się w jednej szatni. Mogli, ale mimo oferty wypożyczenia, Messi do Espanyolu nie trafił. Co innego Ernesto Valverde - obecny trener Barcelony - który w 2006 roku został szkoleniowcem "Pericos" i niemal natychmiast odsunął od zespołu Pochettino, kończąc jego karierę. W środę cała trójka spotka się w Londynie, gdzie na Wembley Tottenham podejmie Barcelonę w drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Paszport, który mógł zmienić bieg historii

W sezonie 2005/06 Messi wystąpił łącznie w 25 meczach, strzelił osiem goli i zanotował siedem asyst. Na koniec rozgrywek, wchodzący w pełnoletność zawodnik, świętował zdobycie drugiego mistrzostwa Hiszpanii i pierwszej Ligi Mistrzów. Radość nie była pełna, bo klubowy sezon Argentyńczyka skończył się w marcu, po brutalnym faulu Asiera del Horno.

 

Niewiele jednak brakowało, by tamte rozgrywki Messi skończył z Pucharem Króla i 15. miejscem w lidze. Latem 2005 roku Argentyńczyk, który nie miał jeszcze hiszpańskiego obywatelstwa, borykał się z biurokracją. Przez federację uznawany był za piłkarza zagranicznego, a tych jeden klub mógł mieć tylko trzech. W Barcelonie niepodważalne role pełnili wtedy Rafael Marquez, Ronaldinho i Samuel Eto'o.

Utalentowanym nastolatkiem zainteresowało się kilka klubów, a on sam szukał szansy na regularne granie przed niemieckim mundialem. Wtedy po Messiego zgłosił się Espanyol, który złożył ofertę rocznego wypożyczenia. - Pamiętam dokładnie tamto lato. Naprawdę był blisko przenosin. Kto wie, gdyby wtedy przeszedł do Espanyolu, może zostałby najlepszym piłkarzem w historii klubu i do dziś pracowalibyśmy razem? - zastanawiał się Pochettino.

Barcelona była skłonna wypożyczyć swój talent, widząc w Espanyolu idealne miejsce do jego rozwoju. Do wypożyczenia Messiego namawiał też Pablo Zabaleta - jego przyjaciel, wówczas gracz Espanyolu, z którym kilka tygodni wcześniej sięgnął po mistrzostwo świata do lat 20.

Wątpliwości i słuszna decyzja

- Dlaczego do nas nie trafił? Barcelona zmieniła zdanie po Pucharze Gampera, w którym grała z Juventusem. Fabio Capello zakochał się w Messim, komplementował go i chciał mieć go u siebie - wspominał Pochettino.

- Nigdy nie widziałem piłkarza, który w tak młodym wieku, potrafiłby tak wiele. Z piłką potrafi zrobić wszystko, a przy tym ma bardzo silną osobowość na boisku - mówił o Messim Capello.

Juventus, a przede wszystkim Inter, chciały zrobić wszystko, by Argentyńczyk przeniósł się do Serie A. "Nerazzurri" mieli nawet opłacić klauzulę zawodnika, która wynosiła wtedy 150 mln euro i potroić jego zarobki. Joan Laporta - ówczesny prezydent Barcelony - przyznał później, że był to jedyny raz, kiedy klub zastanawiał się nad sprzedażą Messiego.

Ten pozostał jednak na Camp Nou, a 26 września 2005 roku otrzymał hiszpański paszport, co rozwiązało wszelkie problemy. Resztę historii znacie doskonale.

Valverde zamknął i otworzył drzwi

Kiedy Messi po raz pierwszy sięgał po Ligę Mistrzów, Espanyol tułał się w dolnej części tabeli hiszpańskiej Primera Division. Chociaż Miguel Angel Lotina zdobył z zespołem Puchar Hiszpanii, to raptem dwupunktowa przewaga nad strefą spadkową spowodowała, że w klubie postanowiono zmienić trenera. 1 lipca 2006 roku pracę w Espanyolu rozpoczął Valverde.

Hiszpan otrzymał misję przebudowy zespołu, z którego odeszło 12 zawodników. Jednym z nich był Pochettino, który miał mieć zbyt duży wpływ na szatnię. Decyzja Valverde była jednoznaczna z końcem kariery Argentyńczyka.

- W futbolu zdarzają się ludzie, którzy w szatni są zdezorientowani i nie potrafią odróżnić dobrych od złych jabłek - pisał Pochettino w swojej autobiografii, wbijając szpilkę Valverde. Na pożegnalnej konferencji prasowej Argentyńczyka zjawiło się mnóstwo dziennikarzy, a obecny menedżer Tottenhamu zakończył ją płaczem i opuszczeniem sali.

Dziś, przed starciem na Wembley, między Pochettino i Valverde nie ma jednak złej krwi. - W tamtym czasie jego decyzja była trudna do zaakceptowania. Tego lata rozmawiałem z nim jednak w Los Angeles przed meczem towarzyskim, a wszystko jest jasne i zrozumiałe. Valverde przyszedł do Espanyolu w trudnym dla mnie czasie. Wtedy tego nie widziałem, a dzisiaj zachowałbym się dokładnie tak samo - powiedział Pochettino.

- Doświadczeni zawodnicy często żyją w mydlanej bańce i kiedy ktoś zdecyduje się ją przebić, często są tym zaskoczeni. Takie sytuacje pokazują, że w piłce, tak samo jak w życiu, wszystko zmienia się bardzo szybko. Kiedy jedne drzwi się zamykają, inne się otwierają. Nigdy nie chciałem robić z siebie ofiary, ale dzisiaj szczerze cieszę się na spotkanie ze szkoleniowcem, który pozwolił mi rozpocząć moją trenerską karierę.

Drużyny w dołku

Dla obu zespołów mecz na Wembley przychodzi w bardzo trudnym momencie. Barcelona w trzech poprzednich kolejkach ligowych zdobyła raptem dwa punkty, a w kolejnych tygodniach czekają ją starcia z Valencią, Sevillą, Interem i Realem Madryt. Tottenham co prawda ma za sobą dwa zwycięstwa w Premier League, ale porażka w Mediolanie w pierwszej kolejce fazy grupowej LM sprawiła, że "Koguty" w środę wieczorem staną pod ścianą.

Mecz Tottenham - Barcelona rozpocznie się o godz. 21.00. Relacja na żywo na Sport.pl.

Liga Mistrzów. Piłkarze Bayernu "zapomnieli" o Lewandowskim, Zieliński wreszcie spotka się z Jurgenem Kloppem

Liga Mistrzów. CSKA Moskwa - Real Madryt. Tak źle nie było w Realu Madryt od dwunastu lat

Liga Mistrzów. Borussia Dortmund - Monaco. Borussia stara się uciec od tragedii. "Chcemy zostawić temat zamachu"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.