Liga Mistrzów. AS Monaco - Atletico Madryt. Glik został sam. Czerwona lampka pali się mocno

Na transferach przez ostatnie 8 lat zarobili rekordowy miliard euro! Smykałki do pozyskiwania utalentowanych piłkarzy, można im pozazdrościć. Co pewien czas AS Monaco na masowych wyprzedażach jednak cierpi. W tym sezonie czerwona lampka zapaliła się szybko. Kamil Glik został z młodzieżą, drużyna nie jest zgrana, a inauguracja Ligi Mistrzów i starcie z Atletico Madryt może być bolesne.

Ostatnie miejsce w grupie G w poprzednim sezonie, gdy rywalizować trzeba było „tylko” z Besiktasem, RB Lipsk i FC Porto potraktowano jako porażkę. Do europejskiej  rywalizacji AS Monaco przystępowało przecież jako mistrz 5. najmocniejszej ligi w Europie. Jeśli to osiągnięcie nie robi wrażenia -  półfinału Ligi Mistrzów w sezonie 2016/17 już tak łatwo zdyskredytować się nie da. Tyle, że porównywanie AS Monaco w maju i we wrześniu, czyli przed letnim okienkiem transferowym i po nim, mija. Oprócz zadowolenia klubowej księgowej i uśmiechu właściciela drużyny, Dmitrija Rybołowlewa, ze skrzywioną miną pozostaje trener. Leonardo Jardim już od początku sierpnia alarmował, że ten sezon w Monaco będzie jego najtrudniejszym. W połowie września możemy przyznać, że się nie pomylił.

>> Liga Mistrzów. Plan transmisji wtorkowych spotkań LM [TRANSMISJA TV]

Szukanie pomysłu, brak wykonawców

Monaco z pięciu meczów Ligue 1 w tym sezonie wygrało tylko jeden. Aż trzy razy schodziło z boiska pokonane. Jest na 15. miejscu w tabeli. Tak złego początku Jardim nie miał, odkąd został trenerem w Księstwie (czyli od czterech lat). W dodatku patrząc na to, co dzieje się w drużynie, wygląda jakby ciągle szukał pomysłu na grę. Jakby ciągle był niezdecydowany lub po prostu nie miał odpowiedniego materiału, z którego dałoby się coś uszyć. W trzech ostatnich ligowych meczach drużyna grała niemal w połowie inną wyjściową jedenastką. Do tego różne były też jej ustawienia. Miejsca w składzie wciąż nie ma nawet dla Danijela Subasicia, który po mundialu i urazie jest już niemal w stu procentach gotowy do gry. Z drugiej strony Diego Benaglio zastępuje go bardzo dobrze.

Szpital i cudotwórca Jardim

Obsada bramki na razie nie jest problemem, chociaż kłopoty zdrowotne wyłączyły z gry nie tylko Subasicia. Jardim w Monako ma obecnie szpital. Grać nie mogą Aleksandr Gołowin, Stevan Jovetić, Rony Lopes, Ronael Pierre-Gabriel czy Pietro Pellegri.

Jak po każdym sezonie trener Monako musi myśleć też, jak zastąpić kluczowych piłkarzy, którzy odeszli latem. Jeśli nawet stwierdzimy, że po Moutinho, Lemarze, Fabinho czy Kongolo, Diakhabym musi istnieć jakieś życie, to przypomnijmy, że w kontekście ostatnich 13 miesięcy dołączyli oni do Mbappe, Mendy’ego, Silvy, Bakayoko czy Germaina. To już potężna wyrwa. W zeszłym sezonie klub poradził sobie co prawda w Ligue 1, ale o jego europejskim blamażu już wspominaliśmy. W tym sezonie zaczęło się od tąpnięcia nad Sekwaną, więc europejskiej rywalizacji w Francji kibice się słusznie boją. Tym bardziej, że zeszłoroczni grupowi rywale przy obecnych (Atletico, BVB i Brugge) wydają się miłym wspomnieniem.

>> Liga Mistrzów. Real Madryt - AS Roma. Gareth Bale: Po odejściu Ronaldo atmosfera w drużynie jest luźniejsza

- Trener Jardim musi jak zwykle dokonać kolejnych cudów, bo jak nie, to przygoda z Ligą Mistrzów zakończy się szybko. Niestety dla nich w Ligue 1 sytuacja też może nie być wesoła – mówi wprost pytany przez nas o monakijskie problemy Thomas Siniecki ze Sports.fr.

Miliard na piłkarzach

Nie jest tak, że Jardim został pozbawiony swoich największych gwiazd i pozostawiony na pastwę losu. Pieniądze otrzymane ze sprzedaży zawodników zostały po części zainwestowane. Po części, bo patrząc na kwoty jakie corocznie wpływają do budżetu Monaco, przedsiębiorców ze Stade Luis II można nazwać rekinami biznesu. W ostatnich ośmiu latach według raportu CIES  Football Observatory Monako na sprzedaży graczy do pięciu najlepszych lig Europy zarobiło 950 mln Euro! Drugi na liście Liverpool (683 mln) czy trzecia Roma (680 mln) zostali zdystansowani. Wśród najlepiej zarabiających na transferach Monaco niemal o jedną trzecią długości wyprzedziło też Barcelonę (628 mln) czy Real (625 mln). Skutecznego skautingu, dobrego szkolenia, ładnej ekspozycji i owocnych negocjacji transferowych można Francuzom pozazdrościć. Tylko że tegoroczna witryna wystawowa może nie budzić zainteresowania kolejnych klientów.

>> Liga Mistrzów UEFA. Najdroższa jedenastka Champions League według portalu "Transfermarkt"

LM / grafika / pieniądze z transferówLM / grafika / pieniądze z transferów Screen

 Monaco uzupełniło niby luki w składzie pozyskując kilku bardziej doświadczonych piłkarzy jak Nacer Chadli (12 mln) czy Pele (10mln). Wzięło też sprawdzonego w meczach o najwyższą stawkę (choćby na MŚ 2018) Aleksandra Gołowina (30 mln) czy przetestowanego w Bundeslidze Benjamina Henricha (20 mln). Są to gracze perspektywiczni i młodzi, do których jednak dołożono jeszcze... sporo nastolatków.

Glik z młodzieżą

Z młodzieżą, bo co innego powiedzieć o Williamie Geubbelsie, który w chwili wiązania się z Monaco miał 16 lat, czy Pierze-Gabrielu, który właśnie obchodził 20 urodziny. Jonathan Panzo z Chelsea ma tylko 17 lat, a Sofiane Diop 18. Do tego mamy jeszcze pięciu graczy z młodzieżowych drużyn Monakijczyków. Nic dziwnego, ze Kamil Glik mógł poczuć się jak na lekcji wf-u w liceum.

Monaco zresztą i na Polaka miało ofertę, można było zarobić 18 milionów euro. Tylko, że po jego sprzedaży młodzi łapać doświadczenie mogliby chyba tylko poprzez oglądanie meczów w telewizji, a nie codzienne zajęcia.

Glik, chociaż nie jest do końca zadowolony z dużych osłabień kadry, wziął na siebie rolę nauczyciela i opiekuna nowych kolegów.

>> Liga Mistrzów UEFA. Gigantyczna nagroda dla zwycięzcy rozgrywek

- Ponieważ jestem jednym z najstarszych, mam za zadanie dbać o dobre samopoczucie młodszych graczy zarówno na boisku, jak i poza nim – tłumaczył delikatnie na jednej z konferencji przed sezonem.

Zadanie to trudne, bo specjalnego parasolu ochronnego dla nich nie ma. Monaco młodych nie wzięło na ławkę. Jardim stara się włączać do gry młodych piłkarzy pozyskanych w poprzednim i obecnym sezonie. Minuty łapią zatem Henrich, Diop czy Sylla oraz Grandsir czy Mboula. Ostatnie nazwiska przeciętnemu kibicowi mówią niewiele. Niewiele też jednak cztery lata temu mówił komuś Lemar czy Mbappe. Na nowe francuskie odkrycia trzeba będzie jednak poczekać. Ile? To zależy od występów Monaco w Lidze Mistrzów. Krajowe starcia z Guingamp czy Strasburgiem nikogo z z zagranicznych potentatów do wydawania dziesiątków milionów euro nie będą przekonywać. Udany mecz z Atletico Madryt czy BVB już tak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.