Legia - Cork. Kolejny test nowego ustawienia Legii [WNIOSKI]

Michał Kucharczyk pięknym golem dał Legii zwycięstwo w pierwszym meczu z Cork City. Wygrana na wyjeździe pozwoliła dość spokojnie podejść do rewanżu. Legia miała więc szansę po raz kolejny sprawdzić się w nowym ustawieniu. Mistrz Polski wygrał 3:0 i awansował do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, ale jego gra nie była przekonująca.

Dean Klafurić pozostał trenerem Legii Warszawa i wreszcie miał więcej czasu, by przeprowadzić swoje zmiany. Ta najważniejsza, nad której doskonaleniem najdłużej pracowano w przerwie między rozgrywkami dotyczy ustawienia. Od początku tego sezonu Legia gra z trójką obrońców i dwoma wahadłowymi. Osiągane wyniki były nienajlepsze (wygrana 1:0 z Cork City i porażka 2:3 z Arką Gdynia w Superpucharze Polski). Co innego entuzjazm Klafuricia – trener za każdym razem podkreśla, że system jest wręcz stworzony dla jego drużyny.

Carlitos już strzela, Legia zagra w II rundzie el. Ligi Mistrzów

Marginesy z boków boiska

Największe wątpliwości po trzech straconych golach w meczu z Arką Gdynia budziła defensywa. W Superpucharze zawiedli przede wszystkim wahadłowi – Kucharczyk i Vesović. Przeciwko Irlandczykom znów dostali szansę. Wisława Szymborska napisała kiedyś, choć w zupełnie innym kontekście, że tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Skoro tak, to o defensywnej postawie wahadłowych nie wiemy nic. A to przecież do niej były największe zastrzeżenia. John Caulfield, trener Cork City, straszył na konferencji prasowej, że jego zespół doskonale zna słabości Legii, ale na boisku zupełnie nie było tego widać.

Kucharczyk i Vesović właściwie ani razu nie mieli okazji, by zmazać plamę powstałą po meczu z Arką. Mistrzowie Irlandii nie byli w stanie przeprowadzić składnej akcji z wykorzystaniem swoich skrzydłowych. Większość ich akcji opierała się na długim podaniu od obrońców od napastników. Gry skrzydłami było jak na lekarstwo z obu stron. Legia bowiem też nie kwapiła się do ataku bokami boiska. Większość akcji prowadzona była środkiem. W przerwie meczu Dean Klafurić zdecydował się zdjąć Michała Kucharczyka i zastąpić go Adamem Hlouskiem, ale nie wpłynęło to znacząco na grę Legii.

Jak Legia zagrała z Cork City? [OCENY]

Wieteska na plus, Remy na minus

Gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce, ostatecznie osiągając 60 proc. jej posiadania. Większość akcji konstruowana była przez środkowych obrońców. Dzięki długiemu podaniu z głębi pola od Wieteski do Cafu, padła bramka na 1:0. Strzelił ją Jose Kante.

Wieteska dużo lepiej radził sobie w rozegraniu niż William Remy, choć obaj mieli na boisku zaskakująco dużo miejsca, by wprowadzać piłkę na połowę Irlandczyków. Francuz wydawał się jednak nie mieć pomysłu na otwierające podanie. Zagrywał albo bardzo ostrożnie albo niecelnie.

Na początku drugiej połowy był też rozkojarzony i naraziło to Legię na uratę gola. Obrońca podał do Arkadiusza Malarza, ale piłka leciała na wysokości klatki piersiowej. Bramkarz nie zdołał jej opanować i zmuszony był ścigać się do niej z rywalem. Na szczęście dla Legii, wygrał ten wyścig.

Carlitos już strzela, Legia zagra w II rundzie el. Ligi Mistrzów

Cafu i Radović najlepsi

Pochwalić można Cafu i Radovicia. Pierwszy był najaktywniejszym „Legionistą”. Dobrze sprawdził się w roli łącznika między obrońcami, a ofensywnymi piłkarzami. To on najczęściej przejmował piłkę na własnej połowie i przekazywał ją dalej. Zazwyczaj celnie. Nierzadko odważnie.

Legia Warszawa z pięknym gestem. Piłkarze zadedydowali gola Arkadiuszowi Malarzowi

Kluczowy był natomiast Radović. Przede wszystkim dał się we znaki obronie Cork City w drugiej połowie. Wywalczył rzut karny i bardzo pewnie zamienił go na bramkę. Pod koniec spotkania Serb zaliczył jeszcze asystę przy premierowym trafieniu Carlitosa.

Pozostali piłkarze zagrali jakby chcieli dowieźć pozytywny rezultat do końca meczu i przy okazji jak najmniej się przy tym zmęczyć. Brakowało płynnych akcji, co po meczach MŚ było aż nadto rzucało się w oczy.

Tiki-taka po warszawsku, czyli kolejna trudna i nudna lekcja nowego systemu [SPOSTRZEŻENIA]

Zmiana ustawienia niewiele dała

W 69. minucie Dean Klafurić odszedł od gry w systemie 1-3-5-2, wprowadził na boisko Antolicia i poprzestawiał kolejnych piłkarzy. Ostatnie 25 minut Legia grała już w standardowym ustawieniu. Nie była to zmiana rewolucyjna. Z minuty na minutę Legia nie zaczęła grać ani znacząco lepiej, ani gorzej. Pod koniec meczu, na boisku zrobiło się o wiele więcej miejsca, co Legia wykorzystała i strzeliła dwa gole. Obie bramki były przede wszystkim wynikiem indywidualnych błędów obrońców Cork, którzy opadli już z sił.

Kibiców mogą cieszyć gole nowych napastników – Kante i Carlitosa, a także wywalczony awans. Po prostu - „Legioniści” zrealizowali zadanie – wygrali 4:0 w dwumeczu i pewnie zameldowali się w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Ich rywalem będzie mistrz Słowacji Spartak Trnawa albo mistrz Bośni i Hercegowiny Zrinjski Mostar.

Lubisz ciekawostki sportowe i niebanalne teksty. Wypróbuj nasz nowy newsletter. Zapraszamy, Łukasz Godlewski i Janusz Sadłowski

Więcej o:
Copyright © Agora SA