Sprowadzenie hiszpańskiego bramkarza z Realu Madryt w 2015 roku było "irracjonalną decyzją pod względem ekonomicznym", pisze "El Pais". Casillas w trzech ostatnich meczach "Smoków" siedział na ławce rezerwowych. Oficjalnie trener Sergio Conceicao uważa, że Jose Sa lepiej spisuje się w bramce.
Przeczą temu statystyki. W tym sezonie Casillas nie puścił gola przez ponad 500 minut z rzędu, zanotował 13 skutecznych interwencji na 16 możliwych (81 proc. skuteczności, nie miał takiej w żadnym z poprzednich sezonów).
Dwa źródła związane z Porto twierdzą, że to decyzja podyktowana finansami. W ten sposób klub chce wypchnąć Casillasa już w zimowym oknie transferowym. Legendarny bramkarz zarabia aż 5 milionów euro za sezon, co jest zdecydowanie najwyższą pensją w zespole.
Na problemy finansowe Porto zwróciła uwagę UEFA. W 2016 roku deficyt finansowy wyniósł 51 mln euro, by w kolejnym spaść do poziomu 35 mln. W przyszłym roku ta kwota ma spaść do 25 mln - tak postanowiła UEFA dodatkowo nakładając na Porto grzywnę i pozwoliła na zarejestrowanie jedynie 22 zawodników do Ligi Mistrzów (zamiast 25). Jeśli Porto nie zdoła obniżyć swojego deficytu może zostać nawet wyrzucone z LM.
Zdaniem "El Pais" Casillas nie rozumie decyzji trenera. W ostatnich miesiącach stracił na wadze i zyskał na szybkości dzięki ćwiczeniom na siłowni i miał zamiar pojechać na MŚ 2018. Selekcjoner Julen Lopetegui zostawił dla niego drzwi otwarte, ale mogą się one zamknąć, jeśli Hiszpan nie będzie regularnie grał. Latem mógł odejść z Porto do Włoch, Anglii czy Niemiec, ale zdecydował się na pozostanie w Portugalii.