Liga Mistrzów. Juventus kontra Barcelona, czyli obraz po rewolucji

Największym szlagierem 1. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów będzie mecz Barcelony z Juventusem. W ich poprzednim starciu mistrzowie Włoch bez większych kłopotów rozprawili się z Hiszpanami. Jak będzie tym razem? Odpowiedzi szukają eksperci - Carlo Laudisa, dziennikarz "La Gazzetta dello Sport", a także Tomasz Ćwiąkała, komentator Eleven i fascynat piłki hiszpańskiej. Początek spotkania o godz. 20:45. Relację na żywo będziecie mogli śledzić na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Ostatni raz oba kluby spotkały się w kwietniu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Barcelona przez 180 minut gry nie strzeliła nawet gola. Co już samo w sobie było ewenementem. W rewanżowym spotkaniu oddała, a raczej ”wydusiła”, zaledwie jeden celny strzał na bramkę Gianluigiego Buffona. Ok, to Barcelona częściej utrzymywała się przy piłce, a Juventus długimi fragmentami bronił się na własnej połowie niemal całą jedenastką. Jednak dwumecz pewnie wygrał 3:0 (3:0 w Turynie, 0:0 w Barcelonie), a obraz meczu był taki, jaki dokładnie zaplanował Massimiliano Allegri, trener Juve. Stara Dama kontrolowała tamto spotkanie, podobnie jak późniejszy półfinał z Monaco. Dopiero w finale LM zostali sponiewierani przez Real (1:4).

Chociaż od ćwierćfinałowego dwumeczu minęło zaledwie pięć miesięcy, to obie drużyny przeszły metamorfozę. I to znaczącą.
Juventus stracił Leonardo Bonucciego, czyli jednego z najlepszych stoperów świata, a także Daniego Alvesa, który wiosną był w kosmicznej formie. Pierwszy pokłócił się z niemal całą drużyną i wybrał chińskie pieniądze w Milanie, drugiego skusiły petrodolary paryskich szejków. Zamiast ich Allegri ma do dyspozycji całą plejadę nowych piłkarzy.

Dla Włocha to raczej nie problem. Zeszłosezonowy Juventus także musiał projektować niemal od zera, bo po finale z 2015 r. - przegranego 1:3 z... Barceloną - drużyna została zdemontowana jeszcze bardziej, odeszli wtedy: Andrea Pirlo, Arturo Vidal, Paul Pogba, Carlos Tevez i Alvaro Morata.

Allegri to jednak wybitny trener. Już prowadząc Cagliari w sezonie 2008/09, w głosowaniu innych szkoleniowców Serie A, został wybrany najlepszym włoskim ligowym trenerem – choć mistrzostwo z Interem Mediolan zdobył wtedy Jose Mourinho. Później potwierdził swoją klasę będąc w Milanie, a teraz w Juventusie. Dwa finały LM w ciągu trzech ostatnich sezonów to nie lada osiągnięcie.

- Jest za wcześnie, aby ocenić, który Juventus jest silniejszy. Ten z zeszłego sezonu, czy obecny. Włosi są jednak optymistami. Klub przeprowadził wiele ciekawych transferów. Największymi wzmocnieniami jest pozyskanie Douglasa Costy i Blaise`a Matuidiego. To zawodnicy, którzy są już ograni w Europie. Najwięcej nadziei pokłada się w Brazylijczyku, który gdy jest w formie, to bywa piekielnie niebezpieczny. Transfery Rodrigo Bentacura czy Federico Bernardeschiego to raczej zabezpieczenie przyszłości. Ich czas dopiero nadejdzie – powiedział Carlo Laudisa, słynny włoski dziennikarz z redakcji ”La Gazzetta dello Sport”, w rozmowie ze Sport.pl.

- Juve zachowuje pewną ciągłość. Drużyna aż tak bardzo się nie zmieniła. Jest stabilna i zrównoważona. W ofensywie na pewno będą mocniejsi. Douglas Costa i Bernardeschi, to zawodnicy jakich im brakowało w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Pamiętasz zmiany w tamtym meczu? W Realu rezerwowym był Gareth Bale, a Massimiliano Allegri wprowadził Mario Leminę...
Teraz wreszcie jest podwojenie pozycji. Gonzalo Higuaina może zastąpić Mario Mandzukić. Jest też Moise Kean, chłopak z rocznika 2000.
Nie wiem tylko jak wpłynie brak Leo Bonucciego. Allegri twierdzi, że gotów zastąpić go jest Mehdi Benatia, ale kibice wolą Ruganiego. Pamiętajmy jednak, że Bonucci to najlepszy stoper świata - dodaje natomiast Mateusz Święcicki, komentator Eleven i ekspert włoskiej ligi.

Nowa Barcelona

Poważny zmiany dotknęły również Barcelonę. 53-letni Ernesto Valverde zastąpił Luisa Enrique na stanowisku szkoleniowca. Hiszpanie twierdzą, że choć nie ma jeszcze na swoim koncie wielkich osiągnięć – w minionym sezonie poprowadził Athletic Bilbao do 7. miejsca w Primera Division – to jest dobrze rokującym trenerem.
O jego warsztacie przekonamy się dopiero jednak za kilka miesięcy, ale ciężką prace musi zacząć już dziś. Barcelonę opuścił Neymar, lansowany – i słusznie - na następce Lionela Messiego, ale Valverde otrzymał za to kilku ciekawych zawodników, chociaż nie tych, których obiecywał mu zarząd.

- Jeśli chodzi o realizację założonego planu, to nie było to udane okienku w wykonaniu Barcelony. Marco Verratti został w PSG, Hector Bellerín w Arsenalu, a z klubu uciekł Neymar. Barcelona nie była odpowiednio zabezpieczona. Klauzula wykupu w kontrakcie Brazylijczyka wynosiła 222 mln euro, podczas gdy w Realu, nawet Karim Benzema ma mieć wpisany fmiliard euro. Negatywnie trzeba także ocenić kwestie wizerunkowe i postrzeganie Barcelony przez inne kluby. PSG podczas negocjacji momentami stroiła sobie z nich żarty. Nie udało się nawet przekonać Nicei, aby sprzedała Jeana Seriego. Słabo wyglądała także sprawa z transferem Ousmana Dembele. Borussia Dortmund zarzucała Barcelonie, że ta namawiała Francuza, aby zaczął szantażować niemiecki klub i nie przychodzić na treningi, żeby wymusić transfer. Swoje trzy grosze dorzucił także Bayern, który także skrytykował Katalończyków za postawę Dembele. Barcelona oczywiście zaprzeczyła tym doniesieniom, ale niesmak pozostał - powiedział w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Ćwiąkała, komentator Eleven, a także ekspert od ligi hiszpańskiej.

I dodał: - Jednak jeśli chodzi o zawodników, którzy przyszli i o to jak rokują, to można powiedzieć, że Barca przeprowadziła bardzo solidne wzmocnienia. Nie widzę innego piłkarza niż Dembele, który na dłuższą metę może zastąpić Neymara. Już podczas gry w Rennes było widać, że to zawodnik, który trafi kiedyś do Barcelony. W niedzielnym debiucie zdążył zanotować asystę. A Nelson Semedo już ma na swoim koncie dwa bardzo dobre występy.
Można krytykować Barcelonę, że ściągnęła piłkarza z Chin, ale Paulinho też powinien okazać się wzmocnieniem. Ok, jeszcze potrzebuje czasu, aby się zaadaptować w nowym zespole, ale taki gracz był im potrzebny. A że kosztował 40 mln euro? No cóż, nie mógł być tańszy. Chińczycy chcą dobrego piłkarza, a nie 40 mln euro, im nie są potrzebne pieniądze. Dlatego Barca musiała zapłacić jego żądaną kwotę – kontynuuje Ćwiąkała.

Przede wszystkim transfery Barcelony sprawią, że Valverde będzie miał większy wachlarz możliwości taktycznych niż jego poprzednik.

- Barcelona będzie teraz bardziej zrównoważona. Na prawej obronie zagra prawy obrońca, a nie Sergi Roberto. Hiszpan, między wierszami, dawał do zrozumienia, że woli grać w środku pomocy. Po drugie, Pualinho, czyli pomocnik w stylu ”box to box”, który ma świetną skuteczność pod bramką rywali, to zawodnik jakiego tam brakowało.
Valverde powiedział, że drużyna musi ”odzyskać grę” w środku pola. W zeszłym sezonie Barca opierała się głównie na trzech napastnikach. Teraz ich siła ma się rozkładać na poszczególne formacje. Wreszcie, do wysokiej formy wracają: Iniesta, Rakitić czy Alba. Być może odejście Neymara pomoże uwolnić środek pola i lewą stronę, co powinno poprawić ich grę. Czy kadra jest lepsza? Na papierze nie, ale drużyna może okazać się bardziej zrównoważona – mówi Ćwiąkała

Porządek Juventusu, chaos Barcelony

Poukładane transfery Juventusu i nieco chaotyczne decyzje Barcelony na rynku nie biorą się z przypadku. Mistrzowie Włoch od kilku lat są prowadzeni niemal wzorowo. Czego nie można w ostatnim czasie powiedzieć o Barcelonie.
- Juventus od sześciu lat wygrywa mistrzostwo Włoch, ale to nie tylko zasługa trenera i piłkarzy. Cały klub jest prowadzony wzorowo. Andrea Agnielli, właściciel klubu, właśnie został wybrany przewodniczącym ECA (Europejskie Stowarzyszenie Klubów), co pokazuje jego prestiż w Europie. Kapitalną pracę wykonują także dyrektorzy sportowi, Beppe Marotta i Fabio Paratici, którzy odpowiadają za politykę transferową klubu – dodaje Carlo Laudisa.

A jak jest w Katalonii?

- O tym co się dzieje z zarządem Barcelony można napisać książkę. To są nieustanne konflikty i nieporozumienia. Kłótnie pomiędzy Barcą a innymi klubami, a także ”rozwód” między zarządem a drużyną. Swoich przełożonych skrytykowali już Sergio Busquets czy Gerard Pique, a Neymar nazwał prezydenta klubu ”śmiesznym”. Zarząd bywa komiczny. Dyrektor sportowy oświadcza, że Barca kupi jeszcze jednego, a może i nawet dwóch graczy, tymczasem nie przychodzi żaden. Ostatnio Iniesta zaprzeczył słowom prezydenta Josepa Marii Bartomeu, jako doszedł do porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu. Iniesta! Czyli człowiek, który nigdy nie szuka z nikim konfliktu. Ba, hiszpańska prasa twierdzi, że Lionel Messi nie przedłuża kontraktu z Barceloną, bo po prostu nie chce pokazowego zdjęcia z Bartomeu. Sytuacji pokazujących rozłam między zespołem, a zarządem jest tak wiele, że problem jest ewidentny – twierdzi Ćwiąkała.

Kto jest faworytem wtorkowego hitu?

- Mimo wszystko faworytem powinna być Barcelona. W kwietniowym dwumeczu kompletnie zawiódł Lionel Messi. A gdy jest w formie, to w pojedynkę może wygrać mecz. W ostatniej kolejce strzelił trzy gole, więc Juve może mieć spore kłopoty – zakończył komentator Eleven i ekspert od ligi hiszpańskiej.

Warto dodać, że do tej pory Messi grał czterokrotnie przeciwko Buffonowi i ani razu go nie pokonał.

- Jest za wcześnie, aby mówić kto może wygrać. Dopiero ten mecz zweryfikuje obie drużyny, ale Włosi są optymistami – przewiduje Laudisa.

Faworytem bukmacherów jest jednak Barcelona, która zagra u siebie. Również dlatego, że goście do Hiszpanii pojechali bez: Giorgio Chielliniego, Samiego Khediry, Claudio Marchisio, Benedikta Hoewedesa, Mario Mandżukicia i zawieszonego za kartki Juana Cuadrado.

Początek spotkania Juventus – Barcelona o godz. 20:45. Relację na żywo będziecie mogli śledzić w Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Komentuj i przeżywaj z nami na żywo mecz FC Barcelona - Juventus TurynKomentuj i przeżywaj z nami na żywo mecz FC Barcelona - Juventus Turyn Sport.pl

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA