Liga Mistrzów. Juventus - Real Madryt 1-4. Królowie momentów

Świetna pierwsza połowa Juventusu dawała nadzieję na wyrównany finał, z walką o rozstrzygnięcie do samego końca. Włosi nie utrzymali jednak narzuconego tempa, pozwalając rywalom na odniesienie gładkiego zwycięstwa

Dama Stara, ale jara

Juventus doskonale wszedł w mecz. Włosi byli bardzo ruchliwi zarówno przy posiadaniu piłki, jak i starając się ją odzyskać. Stwarzanie wielu opcji podań pozwalało na utrzymywanie wysokiej ich celności, zaś duża intensywność i agresywność w grze umożliwiały wygrywanie znacznej większości starć. W efekcie piłkarze Juventusu zawsze znajdowali się bardzo blisko przeciwników, ograniczając im miejsce, a przy tym w ciągu pierwszych 30 minut wygrali ponad 65% pojedynków. Dominacja Mistrzów Włoch była w tym okresie na tyle wyraźna, że Hiszpanie oddali w tym momencie tylko jeden strzał - ten, który dał im prowadzenie. Juventus dobrze radził sobie przy tym z wyprowadzaniem własnych ataków. Celność podań przez pierwsze pół godziny gry utrzymywała się na poziomie bliskim 90%, a akcje aż 6 razy kończyły się oddaniem strzału. Brylowali przede wszystkim tworzący przewagę wbieganiem w wolne strefy Dybala i sprawnie rozrzucający piłkę Pjanić. Na tym etapie gry Real mógł mówić o sporym szczęściu, że utrzymywał się wynik remisowy.

Impas

W ostatnim kwadransie pierwszej tempo gry nieco opadło. Real z konieczności cofnął nieco własną pomoc i starał się dłużej utrzymywać przy piłce, by wytrącić Juventus z rytmu. Włosi nadal nieźle pressowali, a madrytczycy przy próbie uspokajania gry narażali się na straty na własnej połowie. W ciągu końcowych 15 minut pierwszej połowy nastąpiły one aż pięciokrotnie. Głębsze ustawienie linii pomocy powodowało jednak większe szanse na udany kontrpressing, więc próby szybkiego ataku Juventusu po odzyskaniu piłki paliły na panewce. Tym bardziej też, że Włosi nie byli w stanie utrzymywać tempa z początkowych faz gry podczas wyprowadzania akcji. Nadal jednak zachowywali wystarczającą intensywność w grze defensywnej. Nic nie zwiastowało tego, co miało nastąpić w drugiej połowie.

Real łapie rytm

Z szatni wyszły jednak już zupełnie inne dwa zespoły. Juventus oddał inicjatywę i zaczął bronić się głębiej. Okazało się to ogromnym błędem. Do tej pory przy przeciwniku, który lepiej bardzo dobrze operuje piłką Włosi starali się atakować stosunkowo wysoko, by dać sobie kilka szans na wytrącenie go z rytmu. Teraz zostawienie odrobiny miejsca doskonałym rozgrywającym Realu coraz częściej rodziło problemy. W kolejnych akcjach niewidoczni w pierwszej połowie Kroos czy Modrić znajdowali metry wolnej przestrzeni, wystarczające na to, by dobrze rozrzucić piłkę. Real zaczął stosunkowo dużo czasu spędzać na połowie rywala, a w parze z tym szła coraz mniejsza liczba wygrywanych przez Włochów pojedynków. W ostatnich 30 minutach spadła poniżej 30 procent, co mogło skończyć się tylko w jeden sposób.

Juventus bez opcji

Końcowe pół godziny to już zupełna dominacja Hiszpanów. Rywale nie byli w stanie nadążyć za brawurowo rozprowadzającymi piłki pomocnikami Realu (każdy ponad 90 procent celności), coraz częściej zostawiając im miejsce na własnej połowie. Próby zagęszczenia środka pola poprzez wpuszczenie Cuadrado i Marchisio były spóźnione, nie przyniosły też żadnego efektu jakościowego. Trzej rezerwowi Juventusu wygrali w sumie jeden pojedynek. Mniej aktywne okazywały się też flanki Włochów. Zawodnicy z bocznych sektorów podłączali się pod akcje coraz rzadziej. Dla Realu okazywało się to wodą na młyn, pozwalającą na częstsze podłączanie się skrajnych defensorów pod akcję, nawet mimo prowadzenia, i próbowania zatrzymywania akcji rywali jeszcze na ich połowie. Nieco spokojniejsze podejście przyniosła dopiero czerwona kartka dla Cuadrado, po której Hiszpanie cofnęli się bardziej na własną połowę, wyczekując końcowego gwizdka.

Nowy wymiar szybkości

O tym, że do pokonania Realu konieczne jest cały mecz na ogromnej intensywności, Atletico Madryt przekonuje się w rozgrywkach Ligi Mistrzów rokrocznie. O ile jednak podopiecznym Diego Simeone sił starczało na minimum 90 minut, tak Juventus był w stanie być równorzędnym przeciwnikiem Królewskich jedynie przez pierwszą połowę. Ciężko uznać za siłę Realu złożoną taktycznie organizację gry. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii swoje tytuły zdobywają piłką stosunkowo prostą, ale rozgrywaną na ogromnej intensywności przez całe spotkanie. Dorzucając do tego umiejętności indywidualne i szybkość działania zawodników, otrzymuje się mieszankę nie do zatrzymania. Która narzucane przez siebie mordercze tempo gry potrafi w kluczowych momentach jeszcze bardziej przyspieszyć.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.