Eksperci zastanawiali się przed meczem, jak Real Madryt będzie starał się sforsować
znakomitą obronę Juventusu. To, co nie udało się między innymi Barcelonie, miało sprawić równie olbrzymie kłopoty drużynie Zinedine'a Zidane'a. Jak się jednak okazało, tym razem to nie defensywa, a ofensywa pozwoliła sięgnąć po puchar.
W 64. minucie na tablicy wyników było już 1:3. Ten wynik oznaczał, że Juventus w nieco ponad godzinę stracił tyle bramek, co w pozostałych meczach Ligi Mistrzów w sezonie 2016/2017. Gol Asensio na 4:1 w doliczonym czasie sprawił, że fani Juventusu mogli tylko ukryć twarze w dłoniach. W zakończonych rozgrywkach Stara Dama do finału rozegrała 12 meczów, w których Włosi stracili tylko 3 bramki. Trzynaste, najważniejsze spotkanie okazało się jednak niezwykle pechowe, bo zespół dowodzony przez Gianluigiego Buffona stracił aż cztery gole.
Po tym jak w sezonie 2014/2015 Juventus przegrał w finale z Barceloną aż 1:3, wydawało się, że teraz mistrzowie Włoch są znacznie lepszą i bardziej doświadczoną drużyną. W konfrontacji z rozpędzonym Realem Madryt nie mieli jednak żadnych szans i ulegli jeszcze większą różnicą bramek.
Zwycięstwo Realu Madryt oznacza, że Królewscy zdobyli puchar Ligi Mistrzów po raz
dwunasty w swojej historii. Dla Juventusu był to już siódmy przegrany finał.