Liga Mistrzów. Real pokonuje Juventus. I przechodzi do historii!

Pierwsza połowa dla Juventusu, ale druga wyraźnie dla Realu. Dla Realu, który wygrał finał 4:1 i został pierwszą drużyną w historii Ligi Mistrzów, która obroniła puchar.

Z jednej strony Juventus, który walczył o potrójną koronę. Z drugiej Real, mogący zostać pierwszą drużyną, która obroni triumf w Lidze Mistrzów. To było starcie wagi ciężkiej. I było. Lepiej je zaczął Juventus - rozgrywał szybko, na jeden kontakt, praktycznie nie pozbywając się piłki.

Nie minęło 10 minut, a Keylor Navas już musiał bronić dwa strzały. Oba dobre, mocne, z dystansu - najpierw Gonzalo Higuaína, a po chwili Miralema Pjanicia.

Napór Włochów trwał, ale Real odpierał go umiejętnie. A nawet nie tyle Real, ile Cristiano Ronaldo. To on w 20. minucie - do spółki z Danielem Carvajalem - wyprowadził akcję, którą wykończył celnym strzałem z pierwszej piłki. Dla Portugalczyka był to 11. gol w tej edycji Ligi Mistrzów.

Radość Królewskich trwała jednak krótko, bo siedem minut później był już remis. Gola strzelił Mario Mandżukić. Ale w zasadzie wstyd nazywać to golem. Bo to nie był gol, to była maestria. Chyba najpiękniejsze uderzenie w historii finałów LM - piłka nawet nie spadła na murawę, przebywała przez kilkanaście sekund w powietrzu. W końcowej fazie Higuain zgrał do Mandżukicia, a ten opanował ją klatką piersiową i strzelił cudownie, z przewrotki.

Do przerwy był remis. Remis mimo wszystko ze wskazaniem na Juventus. To Włosi - nie tylko dzięki pięknej bramce Mandżukicia - sprawiali lepsze wrażenie. Intensywna praca defensywna na całej długości boiska sprawiała, że bardzo skutecznie udało im się ograniczyć zagrożenie stwarzane przez Real.

Po przerwie wszystko się jednak zmieniło. To Real miał więcej z gry. W 54. minucie oddał drugi celny strzał - Luka Modrić uderzył w środek bramki, Gianluigi Buffon pewnie chwycił piłkę. Dwóch kolejnych już jednak nie obronił - w 61. minucie strzału z dystansu Casemiro (piłka odbiła się jeszcze Khediry), w 64. minucie strzału z bliska Ronaldo.

I to był koniec. Real już tego nie wypuścił (od 84. minuty grał z przewagą jednego piłkarza po tym, jak drugą żółtą kartkę zobaczył Cuadrado). Kropkę nad "i" postawił rezerwowy Marco Asensio, który w 90. minucie ustalił wynik meczu. Real wygrał 4:1 i stał się pierwszą drużyną w historii, która zdobyła LM drugi rok z rzędu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.