Liga Mistrzów. Juventus - Monaco 2-1. Skrzydła dwa w jednym

Juventus ani na moment nie stracił kontroli nad przebiegiem wydarzeń rewanżowego meczu z Monaco. Turyńczycy zapewnili sobie drugi finał Ligi Mistrzów w ciągu trzech lat.

Początkowy napór

Monaco przystępowało do tego starcia mając niewiele do stracenia. Zaliczka Juventusu z pierwszego spotkania pozwalała im na przyjęcie ich ulubionej taktyki, opierającej się na zaczynaniu pressingu dopiero w okolicach własnej połowy i szybkim wyprowadzaniu akcji. Mając w perspektywie przebijanie się przez zagęszczoną defensywę Włochów, goście postawili na nieco bardziej ofensywne ustawienie. Monaco zaczęło mecz z trójką środkowych obrońców, z których jedynie Glik pozostawał bardzo głęboko, asekurując partnerów. Pozostali zawodnicy starali się aktywnie podłączać pod wyprowadzanie ataków. Zwłaszcza w pierwszym kwadransie skutkowało to dużym naporem ze strony gości, którzy w pierwszej połowie skonstruowali siedem ataków więcej i mieli ponad 55% posiadania piłki. Aktywność jednak nie szła w parze z efektywnością. Akcje rozbijały się o skuteczną defensywę Juve, z kolei przy próbach przejścia z trójki na czwórkę obrońców w trakcie gry zawodnicy Monaco popełniali błędy, które gospodarze wykorzystywali szybkimi zagraniami w otwarte strefy.  

Pacyfikacja

Po wyjściu na prowadzenie, Juventus był w stanie zamknąć mecz nie tyle dobrą defensywą, co ciągłym wyprowadzaniem szybkich kontr. Zmusiło to Monaco to stopniowego przechodzenia coraz bliżej ustawienia z czwórką obrońców, choć w mocno asymetrycznym kształcie, doprowadzającym do przenoszenia większości akcji na lewą stronę boiska. Tam dominowały jednak bardziej szarże indywidualne. Ataki oparte na podaniach Monaco wdrażało bliżej przeciwległej flanki, za sprawą Joao Moutinho. Był on zdecydowanie najaktywniejszym w rozegraniu zawodnikiem gości, przy 76 podaniach utrzymując ich skuteczność na poziomie 91%. I na niego jednak gospodarzom udało znaleźć się sposób, szybko odcinając mu możliwości zagrań do przodu przed rozpoczęciem ostrego pressingu. Wraz z biegiem meczu jego zdolność do gry podań otwierających spadała. Nie bez znaczenia był tu też fakt, że w obawie przed kontrami Monaco angażowało mniej graczy w atak, co przekładało się mniej opcji rozegrania.

Recepta na finał

Ta mieszanka stabilnej defensywy i szybkiego wyprowadzania ataków czyni z Juventusu godnego przeciwnika w potencjalnym finale z Realem. Hiszpanie do sforsowania zasieków obronnych Włochów będą musieli dość mocno się odkryć, tym samym zostawiając miejsce na kontry. Pasjonująco zapowiada się zwłaszcza starcie na skrzydłach, gdzie oba zespoły posiadają zawodników pracujących intensywnie na całej długości boiska. To właśnie te sektory służą do rozprowadzania ataków w sytuacjach, gdy środek jest zbyt przeładowany, by móc wykreować tam jakiekolwiek zagrożenie. W starciu z Monaco Dani Alves był zawodnikiem z największą liczbą podań, z kolei Sandro w momencie, gdy Monaco skupiło się przede wszystkim na atakowaniu lewą stroną, miał więcej kontaktów z piłką na połowie rywala niż na własnej. Z kolei kiedy trzeba było o futbolówkę powalczyć, wygrywali 75% pojedynków defensywnych. Nie dość że ciężko ich minąć, to mają oni za sobą trójkę niezwykle skutecznych środkowych obrońców, za którymi dodatkowo stoi jeden z najlepszych bramkarzy wszechczasów. Który po złapaniu piłki tylko czeka, aż Dani Alves zbiegnie do boku, by posłać mu piłkę na kolejny rajd w szalonym tempie.

ZOBACZ WIĘCEJ

Juventus Turyn w finale Ligi Mistrzów! Petarda Daniego Alvesa przesądziła o awansie

Piłkarze Juventusu Turyn wygrali z AS Monaco 2:1(w pierwszym meczu 2:0) awansowali do finału Ligi Mistrzów. Tym samym po raz dziewiąty w historii zagrają o Puchar Europy. CZYTAJ WIĘCEJ

Glik: Może zasłużyłem na czerwoną kartkę

Kamil Glik skomentował swoje zachowanie z drugiej połowy rewanżowego meczu półfinału Ligi Mistrzów. W 73. minucie spotkania polski zawodnik staranował Gonzalo Higuaina i wbił swoje korki tuż nad kolanem argentyńskiego napastnika. CZYTAJ WIĘCEJ

Kamil Glik staranował Gonzalo Higuaina [WIDEO]

Nie tylko z powodu awansu do finału Ligi Mistrzów Gonzalo Higuain zapamięta rewanżowe spotkanie z AS Monaco na stadionie w Turynie. Argentyński napastnik mógł nabawić się poważnej kontuzji po wejściu Kamila Glika. CZYTAJ WIĘCEJ

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.