Liga Mistrzów. Niemieccy śledczy: gdyby bomby w Dortmundzie zostały odpalone sekundę wcześniej, byłoby wielu rannych, a może i zabici

- Gdyby bomby zostały odpalone sekundę wcześniej, autobus Borussii przyjąłby całą siłę wybuchu i wtedy byłoby wielu rannych, a może i ofiary śmiertelne - powiedział w rozmowie z "Bild am Sonntag" jeden ze śledczych zajmujących się atakiem w Dortmundzie

W zamachu na autobus Borussii Dortmund, wiozący drużynę na mecz Ligi Mistrzów z AS Monaco", ranni zostali hiszpański piłkarz Marc Bartra i policjant z motocyklowej eskorty. Sprawcy zamachu wciąż są na wolności, a na ich tropie jest blisko stu śledczych. Jeden z nich w rozmowie z "Bild am Sonntag" tłumaczył, że gdyby zamachowcy odpalili trzy bomby wypełnione kawałkami metalu chwilę wcześniej, szkody byłyby dużo większe. Śledczy badają wiele wersji wydarzeń: zakładają zarówno atak islamistów, kogoś związanego ze środowiskami skrajnie lewicowymi lub prawicowymi, a nawet mafii bukmacherskiej.

Pierwsze zatrzymania nie doprowadziły do sprawców, aresztowany został 25-letni Irakijczyk, związany z tzw. Państwem Islamskim, ale nie udowodniono mu udziału w zamachu w Dortmundzie.

- Prawdziwi sprawcy zamachu, bardzo groźni, nadal są na wolności - mówi informator "Bild am Sonntag". Śledczy wykluczyli natomiast jeden trop: ani zapalnik ani materiały wybuchowe nie pochodziły ze składów Bundeswehry.

Po ataku pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie Borussii z Monaco zostało przełożone na następny dzień, Borussia przegrała 2:3 a jej trener i piłkarze mieli żal do UEFA, że dała im tak mało czasu na ochłonięcie po tym co przeżyli. W środę rewanż w Monaco.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.