Dwie żółte kartki Javiego Martineza mogły pośrednio podpisać wyrok na Bayern we środowym spotkaniu, ale główną bolączką Bawarczyków był brak kogoś innego. Kapitan reprezentacji Polski nie zdążył zaleczyć urazu barku (wina Borussii?) i - jak okazało się parę godzin przed spotkaniem - nie usiadł nawet na ławce rezerwowych.
W ataku monachijczyków zagrał Thomas Mueller. Niemiec nie był jednak szczególnie widoczny i chyba nawet przeciwnicy Lewandowskiego nie mogli w pewnym momencie nie skonstatować, że z czołowym napastnikiem Bayernu ten mecz i ofensywna gra zespołu mogłaby wyglądać kompletnie inaczej.
Brak Lewandowskiego był chyba najbardziej wymierny w momencie, w którym (niesłusznie) podyktowano rzut karny dla jego drużyny. Tuż przed przerwą fatalnie zmarnował go Arturo Vidal. Można podejrzewać, że gdyby Polak był w tym momencie na boisku, to on podszedłby do "jedenastki".
Ponadto, trener Carlo Ancelotii miał dużo mniejsze pole manewru w kwestii zmian. Kogo miałby wprowadzić w roli snajpera-asa z ławki rezerwowych?
Jedyną nadzieją niemieckiej ekipy jest to, że Lewandowski będzie w pełni zdrowy na przyszłotygodniowy rewanż. Wtedy Polak będzie miał szansę jeszcze raz pokazać, jak strzela się gole "Królewskim".