Liga Mistrzów. Bayern - Real. Leśniak: Robert Lewandowski ma już 99 proc. tego, co Cristiano Ronaldo

- Robert jest graczem bardziej zespołowym, jest twardszy, lepiej strzela z rzutów wolnych. Ale niech przemówi na boisku - mówi Marek Leśniak proszony o porównanie Roberta Lewandowskiego i Cristiano Ronaldo. W środę w Monachium hitowy ćwierćfinał Ligi Mistrzów Bayern - Real. Lewandowski rozgrywa świetny sezon, a w takim spotkaniu może pokazać, że poziomem już dorównał Portugalczykowi uważanemu za najlepszego piłkarza na świecie. Relacja na żywo w Sport.pl o godz. 20.45

Obserwuj @LukaszJachimiak

Łukasz Jachimiak: Robert Lewandowski czy Cristiano Ronaldo - który z nich jest dziś lepszym piłkarzem?

Marek Leśniak: Oj, bardzo trudne pytanie. Pod kilkoma względami Robert jest, a pod kilkoma nie jest lepszy. Po pierwsze Lewandowski jest graczem bardziej zespołowym. Po drugie na pewno jest twardszy. Po trzecie w ostatnich miesiącach świetnie wykonuje rzuty wolne, strzelił z nich kilka pięknych bramek, uderza lepiej niż Ronaldo. Ale jeszcze nie gra głową tak dobrze jak Portugalczyk. Widać to zwłaszcza przy stałych fragmentach gry, bo jak idą piłki w pole karne, to Ronaldo jest tam niesamowity. Ale podkreślam słowo "jeszcze". Robert cały czas się rozwija. Moim zdaniem on już ma 99 proc. tego, co Ronaldo, a za pół roku, może za rok będzie lepszy niż Cristiano. Ronaldo skończył już 32 lata, Lewandowski w sierpniu będzie miał 29 lat, to jest różnica wieku, która ma znaczenie. Ronaldo wychodzi z najlepszego czasu dla piłkarza. Kiedy miał 28-29 lat, to grał znacznie lepiej niż teraz. Ale uważam, że jeszcze jest o ten jeden procent lepszy od "Lewego", bo jest ważniejszy dla swojej drużyny.

Obserwując nerwowe oczekiwanie Bayernu na to czy po kontuzji barku Lewandowski w środę zagra albo patrząc ile bramek w tym sezonie strzela Robert, a ile Cristiano - choćby w Lidze Mistrzów Polak wygrywa 7:2 - chyba trzeba się zastanowić czy nadal Ronaldo jest dla swojego zespołu ważniejszy niż Lewandowski dla swojego?

- Trzeba popatrzeć nie tylko na ten sezon. Przez kilka lat Ronaldo nie miał takiego sezonu, w którym nie strzeliłby dla Realu chociaż 50 bramek, licząc wszystkie rozgrywki. Ten facet był maszyną. Teraz taką maszyną staje się Robert. Po kontuzji z soboty trochę się oszczędzał na treningach, ale jestem święcie przekonany, że na Real wyjdzie od początku. I może rozegrać wielki mecz. Ale lepiej będzie jak on przemówi niż jak ja to zrobię. W Polsce jest tak, że ja teraz powiem, że Lewandowski jest lepszy od Ronaldo, Robert zagra ze dwa słabsze mecze i ludzie powiedzą, że mu woda sodowa uderzyła do głowy, że uważa się za lepszego od Ronaldo. Dostanie mu się za to, czego nawet nie powiedział (śmiech).

Wie Pan dlaczego właśnie Pana poprosiłem o porównanie Lewandowskiego z Ronaldo?

- Nie.

Dokładnie pięć lat temu, 12 kwietnia 2012 roku, mówił Pan na łamach Sport.pl tak: "kiedy słyszę, że Mario Gomez kosztuje 40 mln euro, a Lewandowski 15, to tylko się śmieję. Te sumy powinny być odwrotne". Przekonywał Pan, że napastnik Borussii, który strzelił w Bundeslidze 28 bramek, pod każdym względem przerasta gwiazdę Bayernu, mającą już wówczas ponad 100 trafień w niemieckiej ekstraklasie. Pomyślałem, że może i teraz widzi Pan więcej.

- Pozdrawiam tych, którzy wtedy po mnie jechali (śmiech). W tamtym czasie mówiłem też Panu, że Robert z Borussii może odejść tylko do wielkiego klubu - Bayernu, Realu albo Barcelony.

Zgadza się, wymieniał Pan jeszcze Manchester United, który miał lepszą pozycję niż teraz.

- Myślę, że w lidze angielskiej Robert nie grałby tak pięknie, jak w Monachium. Za to gdyby trafił do Realu, na co przecież była szansa, to teraz byłby jeszcze bardziej popularny na świecie. OK, Bayern znają wszyscy, ale Real to największa marka. Gdyby w tym momencie Robert strzelał dla Realu tak jak strzela dla Bayernu, to już przyćmiłby Ronaldo. Bo miałby lepszy marketing. Pod tym względem Ronaldo zdecydowanie Polaka przewyższa. Tu jest różnica, a nie w umiejętnościach piłkarskich, choć Ronaldo mając 28 lat był lepszy od Roberta, który teraz ma 28 lat. Ale ludzie żyją teraźniejszością. Widzą, że "Lewy" w tym momencie ma więcej bramek od Ronaldo, od Messiego, że jest niesamowity. Nie pamiętają już nawet, że po Euro 2016 Ronaldo przez dwa miesiące nie mógł trenować. A w jego wieku już tak szybko nie dochodzi się do najwyższej formy.

Ronaldo nie błyszczy jak do tego przyzwyczaił, to samo można powiedzieć o Messim. Wygląda na to, że Złotą Piłkę pierwszy raz od 2007 roku zdobędzie ktoś spoza tego duetu. Jak Pan ocenia szanse Lewandowskiego?

- Złote Piłki wygrywają zazwyczaj ci, którzy mają sukcesy w reprezentacji. Dobrze się składa, że w tym roku nie ma wielkiej imprezy, jeszcze lepiej że w eliminacjach MŚ 2018 Robert błyszczy. Jak dalej będzie mu tak szło i tam, i w Bundeslidze, i w Lidze Mistrzów, to jest w stanie ten plebiscyt wygrać. Ale musi ciągle mieć wspaniałe liczby. Bo Ronaldo i Messi to maszyny nie tylko boiskowe, ale też do zarabiania pieniędzy. Mają świetną promocję, marketing nieosiągalny jeszcze dla Roberta. On jest najwyżej w połowie drogi do takiej pozycji, jaką ma ta dwójka. Nawet w Niemczech koszulki Messiego i Ronaldo sprzedają się lepiej niż Lewandowskiego. Ale jak Robert ma wygrać, to musi to zrobić w tym roku. Jak nie, to chyba już nigdy żaden Polak tego nie zrobi.

Złotej Piłki Lewandowskiemu nikt nie da, jeśli Bayern nie wyeliminuje Realu w ćwierćfinale LM. Mistrzowie Niemiec wygrają ten dwumecz?

- Real ma duże problemy z obroną, bo wypadli i Pepe, i Raphael Varane, czyli obaj zawodnicy, którzy grali obok Sergio Ramosa. Dla Bayernu i Roberta to bardzo dobra sytuacja. Ale czy Monachium rzuci się na rywala? Trzy lata temu przegrali u siebie z Realem 0:4. Wiem, że teraz mogą wygrać i 4:0, ale na pewno pamiętają, że pokonać Real nigdy nie jest łatwo. Od lat jestem kibicem Realu, ale że w Monachium gra Robert, to nie pogniewałbym się, gdyby on coś strzelił i Bayern by awansował. Wydaje mi się, że Niemcy przejdą.

Według Pana wyglądają tak dobrze jak za Juppa Heynckessa, gdy do dubletu w Niemczech dorzucili wygraną Ligę Mistrzów [rok 2013]?

- Grają lepiej. Wtedy mieli trochę szczęścia, finału z Borussią wcale nie musieli wygrać, bramkę na 2:1 strzelili pod koniec. Teraz grają jeszcze skuteczniej. Są w stanie ograć Madryt i stać się głównym faworytem Ligi Mistrzów.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.