Bayern - Real. Rozsypana obrona Królewskich. Kto zatrzyma Lewandowskiego?

Real Madryt boryka się przed dwumeczem z Bayernem Monachium z poważnymi problemami kadrowymi. Przed najważniejszym etapem sezonu Zinedine Zidane stracił dwóch kluczowych obrońców i przeciwko Bawarczykom może zostać zmuszony do eksperymentowania ze składem.

Kwiecień to dla Królewskich kluczowy miesiąc sezonu. W jego trakcie zmierzyli się już w derbach Madrytu z Atletico, a oprócz tego czekają ich też dwie potyczki z Bayernem, których stawką jest półfinał Ligi Mistrzów, oraz mogące zadecydować o losach tytułu mistrza Hiszpanii El Clasico. Przed tym maratonem szkoleniowiec Realu miał do dyspozycji praktycznie pełną kadrę. Sytuacja idealna, ale - jak się szybko okazało - tylko do czasu.

Izba przyjęć

W ciągu niecałych dwóch tygodni Zidane stracił dwóch doświadczonych stoperów - Pepe i Raphaela Varane'a, będących ostatnio pierwszym wyborem do uzupełnienia pary środkowych obrońców z nietykalnym Sergio Ramosem. Obaj wypadli z gry co najmniej do końca kwietnia. Portugalczyk w derbach złamał dwa żebra, a Francuzowi kilka dni wcześniej odnowiła się kontuzja mięśnia dwugłowego uda. Oznacza to, że na najważniejsze spotkania Zidane zostaje tylko z dwójką nominalnych środkowych obrońców - Ramosem i Nacho.

Pozycja pierwszego jest niepodważalna. Kapitan, który w ostatnich latach regularnie ratuje zespół w trudnych sytuacjach, rozegrał w tym sezonie najwięcej minut spośród zawodników występujących na jego pozycji. To od niego Zidane rozpoczyna zestawianie środka obrony, o ile Hiszpan tylko jest zdrowy. Nacho również cieszy się dużym zaufaniem trenera, ale jest to zawodnik nieoceniony bardziej w przypadku konieczności rotowania składem, gdy liderzy formacji potrzebują odpoczynku. Teraz Francuz nie ma jednak wyjścia. Na Allianz Arena będzie musiał postawić na Nacho i mieć nadzieję, że ten zda egzamin także przeciwko rywalom takim jak Robert Lewandowski czy Thomas Mueller.

Wychowanek wychodzi z cienia

Nacho to nieliczny przypadek wychowanka Królewskich, który nie odchodził z drużyny w poszukiwaniu minut na boisku, choć nie mógł na nie liczyć na Estadio Santiago Bernabeu. Mimo to nigdy nie narzekał na swój status dalekiego rezerwowego. Od lat był w cieniu Ramosa, Varane'a i Pepe, ale cierpliwie czekał na swoje szanse i gdy je otrzymywał, dawał z siebie wszystko. Opłaciło się. Sezon 2016/2017 jest dla niego rekordowy pod względem czasu spędzonego na murawie. Zagrał w 30 meczach we wszystkich rozgrywkach, strzelił dwa gole i dorzucił do tego trzy asysty. Nieźle jak na stopera.

Hiszpan z reguły nie grywa jednak przeciwko rywalom takim jak Bayern czy Barcelona. W tym sezonie wyszedł w wyjściowym składzie tylko na jedno arcyważne spotkanie Królewskich - listopadowe derby przeciwko Atletico. Ostatnie, rozegrane w zeszłym tygodniu, rozpoczął na ławce. Na murawie pojawił się na ostatnie 20 minut w wyniku kontuzji Pepe i presji nie udźwignął. To właśnie on pomylił się przy kryciu Antoine'a Griezmanna, który w końcówce spotkania zdobył dla Rojiblancos bramkę wyrównującą. I choć jeden błąd nie może przekreślać dobrego sezonu w wykonaniu Nacho, to popełniony w ostatnim teście przed batalią z Bayernem budzi wśród fanów z Madrytu słuszne obawy.

W Lidze Mistrzów Zidane postawił na niego tylko raz, w Warszawie, kiedy Real sensacyjnie zremisował z Legią 3:3. W środę w Monachium przejdzie zatem test ostateczny. Jeśli go zda, wyjdzie wreszcie z cienia wielkiej trójki i udowodni, że w niczym od niej nie odstaje. W przypadku porażki może się skazać na rolę wiecznego zmiennika.

Kto zatrzyma Lewandowskiego?

Na Allianz Arena to nie on będzie jednak odpowiedzialny za zatrzymanie Roberta Lewandowskiego, zakładając, że uraz barku, z którym reprezentant Polski zmaga się od soboty, nie wykluczy go z gry. "Plastrem" dziewiątki Bayernu będzie z pewnością Sergio Ramos, nie pierwszy zresztą raz. Po tym, jak w 2013 roku Lewandowski zdobył cztery bramki w potyczce Borussii z Realem, w rewanżu Hiszpan nie odstępował Polaka na krok. Skrobał po łydkach, prowokował, robił wszystko, by Lewandowskiego powstrzymać. Zadanie wykonał, choć raz pozwolił mu na strzał, po którym piłka zatrzymała się na poprzeczce.

W środę może być podobnie i to mimo wiszącego nad głową Ramosa zawieszenia za żółte kartki. Jeśli Hiszpan otrzyma w Monachium karę indywidualną, nie zagra w rewanżu w Madrycie. To byłaby już dla Realu prawdziwa katastrofa. Zinedine Zidane miałby do dyspozycji tylko jednego nominalnego stopera w postaci Nacho. Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że Ramos to klubowy rekordzista w statystyce czerwonych kartek. Zawsze grał na pograniczu przepisów, co nieraz wpędzało go w tarapaty, ale i równie często ratowało Real. Jego ewentualny brak w rewanżu zmusiłby prawdopodobnie Zidane'a do przekwalifikowania na stopera Casemiro. Takiego zabiegu Francuz próbował już w meczu Pucharu Króla przeciwko Celcie Vigo. Gra defensywna Królewskich przypominała wtedy chaos, a zespół pożegnał się z rozgrywkami tego samego wieczora.

Lewandowski w pojedynku z Ramosem może zatem okazać się zwycięzcą, nawet jeśli nie trafi do siatki madrytczyków. Żółta kartka dla "Cesarza", jak nazywają obrońcę kibice Realu, zburzy formację defensywną madrytczyków na drugie starcie, a na tym Polak może tylko skorzystać.

Początek meczu Bayern - Real w środę o godz. 20.45. Relacja na żywo w serwisie Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.