Liga Mistrzów. Leicester City w ćwierćfinale. "Nasz sen się jeszcze nie skończył"

- Jako kibic tego klubu nigdy nawet nie śniłem o wygraniu ligi czy udziale w LM. Szczytem naszych marzeń był ponowny udział w Lidze Europy. Jako, że takie sukcesy nigdy nie były naszymi ambicjami, to teraz - gdy dzieją się naprawdę - smakują jeszcze lepiej - mówi Sport.pl, po wyeliminowaniu Sevilli, Ryan Hubbard, autor bloga "Polska piłka po angielsku", prywatnie fan Leicester City.

We wtorek, drużyna Craiga Shakespeare'a pokonała na King Power Stadium Sevillę 2:0 i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie na wyjeździe Leicester przegrało 1:2, jednak gole Wesa Morgana oraz Marca Albrightona w rewanżu, dały "Lisom" największy sukces w historii występów klubu w europejskich pucharach.

- Trudno wyrazić słowami te emocje. Identycznie było wtedy, gdy zostaliśmy mistrzami Anglii. Czuję ogromną dumę - z zawodników, sztabu szkoleniowego, kibiców i miasta. To trudna do opisania radość, wciąż czuję się jak we śnie - mówi Sport.pl Ryan Hubbard, autor bloga "Polska piłka po angielsku", prywatnie fan Leicester.

I dodaje: - Jako kibic tego klubu nigdy nawet nie śniłem o wygraniu ligi czy udziale w LM. Szczytem naszych marzeń był ponowny udział w Lidze Europy. Jako, że takie sukcesy nigdy nie były naszymi ambicjami, to teraz - gdy dzieją się naprawdę - smakują jeszcze lepiej.

Niezależnie od rezultatów dwóch pozostałych meczów 1/8 finału (AS Monaco - Manchester City i Atletico Madryt - Bayer Leverkusen), Leicester będzie teoretycznie najsłabszym zespołem w gronie ćwierćfinalistów tegorocznej LM. Z kim fani mistrza Anglii chcieliby zmierzyć się w kolejnej rundzie? Czy jest to np. Barcelona, o której zaraz po meczu z Sevillą, śpiewali kibice ("Barcelona, we're coming for you....")?

- To nie ma żadnego znaczenia. Niezależnie od tego z kim przyjdzie nam grać, to rywal będzie zdecydowanym faworytem, a my kimś na teoretycznie przegranej pozycji. Na tym etapie rozgrywek nie można mówić o "słabszym" przeciwniku zwłaszcza, że to Leicester będzie tym hipotetycznie najsłabszym. Podchodzę do tego inaczej: czymś kompletnie niewyobrażalnym byłoby zobaczyć tę drużynę na Camp Nou albo Santiago Bernabeu. Jeszcze przyjemniej byłoby gościć na King Power Stadium Roberta Lewandowskiego - mówi Hubbard.

Leicester Shakespeare'a szokuje. Drużyna, pod wodzą zwolnionego pod koniec lutego Claudio Ranieriego, w tym sezonie kompletnie zawodziła, teraz wygrywa mecz za meczem. Po odejściu włoskiego szkoleniowca "Lisy" rozegrały trzy spotkania, wszystkie wygrały - z Liverpoolem (3:1), Hull City (3:1) oraz Sevillą.

- Kluczem do sukcesu okazał się powrót do tego, czego brakowało przez większość sezonu, a zagwarantowało sukces w poprzednich rozgrywkach. Leicester znów gra na wysokiej intensywności, biega, wywiera presję na rywalach na całym boisku. Wszyscy wiedzieliśmy, że jeśli zespół znów zacznie grać na swoim najwyższym poziomie, to wiele zespołów będzie miało z nami problem - opisuje Hubbard.

- Chociaż Shakespeare rolę menedżera w klubie pełni niespełna trzy tygodnie, to nie można nie docenić jego wkładu w obecne wyniki. To właśnie on codziennie pracował z zawodnikami na treningach. Gdy Ranieri decydował się na chaotyczne zmiany w tym sezonie, to wyniki były zdecydowanie poniżej oczekiwań. Kiedy dwa lata temu z klubu zwalniany był Nigel Pearson, podkreślałem znaczenie jego sztabu szkoleniowego. Teraz widzimy, jak ważne było zatrzymanie ludzi, którzy Leicester znają na wylot.

Chociaż ostatnie wyniki mistrza Anglii zachwycają, to w klubie muszą twardo stąpać po ziemi. Z jednej strony "Lisy" znalazły się w gronie ośmiu najlepszych drużyn Europy, ale z drugiej wciąż czeka ich walka o utrzymanie w Premier League. Leicester zajmuje obecnie 15. miejsce w tabeli, nad strefą spadkową ma tylko trzy punkty przewagi.

Drużynę Shakespeare'a w lidze czekają starcia zarówno z czołówką (Everton, Tottenham, Manchester City), jak i bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie (Sunderland, Crystal Palace, niepewne przyszłości wciąż jest też Bournemouth). Czy dodatkowe dwa mecze w Europie nie utrudnią Leicester najważniejszego zadania na ten rok?

- Nie sądzę. W ostatnich tygodniach widzieliśmy zespół, jaki pamiętamy z zeszłego roku: skonsolidowany, pewny siebie, zawsze walczący. Jeśli drużyna do końca sezonu grać będzie tak, jak od początku kadencji Shakespeare'a, to problemów z utrzymaniem mieć nie będzie - przekonuje Hubbard.

- Zawodnicy nie mają już spętanych nóg. Gołym okiem widać, że każdy mecz znów ich cieszy. Wróciła pewność siebie, a wraz z nią przyszły też wyniki. Optymizm wrócił też do kibiców. Do niedawna byliśmy zrezygnowani postawą drużyny, teraz na nowo w nią uwierzyliśmy. Wtorkowy wieczór pokazał, że ogłuszający doping na King Power Stadium, może onieśmielić rywali. Pod koniec zeszłego sezonu piłkarze podkreślali jak ważne dla nich było wsparcie fanów. Wtorkowa noc tylko doda im pewności i wiary w to, że nasz sen się jeszcze nie skończył - kończy.

Oprócz Leicester, w gronie ćwierćfinalistów są już też: FC Barcelona, Borussia Dortmund, Real Madryt, Bayern Monachium i Juventus Turyn. W środę wieczorem dołączą do nich zwycięzcy par AS Monaco - Manchester City (pierwszy mecz 3:5) oraz Atletico Madryt - Bayer Leverkusen (pierwszy mecz 4:2). Losowanie ćwierćfinałów w piątek o godz. 12. Relacja na żywo na Sport.pl.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.