Jak Barcelona dokonała niemożliwego. Na Camp Nou odbyła się koronacja nowego króla

To był piłkarski cud. Barcelonie Luisa Enrique udała się rzecz niemożliwa, wręcz irracjonalna, ale jakże przy tym piękna. Skreśleni po porażce 0:4 z Paris Saint-Germain w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów Katalończycy zdołali odrobić straty i wygrać wydawałoby się przegrany dwumecz. Futbol znów przypomniał o tym, że potrafi być romantyczny.

Mecz Barcelony z Paris Saint-Germain był 186. przypadkiem w historii europejskich pucharów, gdy jeden z zespołów przystępuje do rewanżu po porażce 0:4 w pierwszym spotkaniu. Do 8 marca 2017 roku żadnej drużynie na Starym Kontynencie nie udało się odwrócić losów takiej rywalizacji i awansować do kolejnej rundy.

Messi w cieniu Neymara

Przed środowym meczem kataloński "Sport" wskazywał powrót Neymara do strzeleckiej formy jako jeden z pięciu powodów, dla których Barcelona może dokonać historycznej remontady. Atakujący z Kraju Kawy na boisku okazał się kluczowy. W 88. minucie to jego fantastyczny gol z rzutu wolnego wlał w serca całej Katalonii nadzieję. Nadzieję, która, jak się zdawało, zostało zabita przez Edinsona Cavaniego kilkanaście minut wcześniej. I choć czwarte trafienie dla mistrzów Hiszpanii komentujący to spotkanie Rafał Wolski określił jako "na otarcie łez", dało ono podwaliny pod wzmianki w podręcznikach sportowej historii.

Swoją pozycję lidera Barcelony Brazylijczyk potwierdził w kolejnych minutach. Gdy Deniz Aytekin podyktował rzut karny za faul Marquinhosa na Luisie Suarezie, do piłki nie podszedł Lionel Messi, tak jak miało to miejsce w 50. minucie, a właśnie Neymar. Wziął na swoje barki gigantyczną odpowiedzialność i jej ciężar udźwignął, pokonując Kevina Trappa. Na tym jednak nie poprzestał. W ostatniej akcji meczu, kiedy większość graczy na jego miejscu posłałaby rozpaczliwe dośrodkowanie w szesnastkę, on zachował spokój godny mistrza. Przyjął spokojnie futbolówkę, zwiódł rywala zwodem, a potem miękkim podaniem otworzył Sergiemu Roberto drzwi do historii piłki nożnej. To był jego wieczór, od początku do końca. - Najlepszy na boisku, bez cienia wątpliwości. To spadkobierca katalońskiego tronu - ocenił występ Neymara Rio Ferdinand. Przed meczem piłkarz założył się z kolegami, że w środowy wieczór do siatki trafi dwukrotnie. Nie tylko słowa dotrzymał, ale i dorzucił do tego asystę i wywalczoną jedenastkę. Występ kompletny.

Kiedy w 2013 roku wychowanek Santosu przenosił się na Camp Nou, wróżono, że w przyszłości zostanie następcą Messiego. Po czterech latach wygląda na to, że zapowiedzi te stały się faktem. Zmiana warty u bram katalońskiego raju dokonała się na naszych oczach.

Intensywność grożąca zawałem

W Paryżu Barcelona została stłamszona przez morderczy pressing PSG. Po boiskowej dominacji, którą od lat cechują się Katalończycy, nie było śladu. Luis Enrique nie zdołał ugasić pożaru w Parku Książąt, ale wyciągnął z niego wnioski i w ciągu trzech tygodni przygotował rozwiązanie, które odbudowało zniszczenia dokonane w pierwszym meczu. Testowane w ligowych potyczkach z Atletico Madryt, Sportingiem Gijon i Celtą Vigo ustawienie 3-4-3 pozwoliło jego podopiecznym zagęścić środek pola i odzyskać kontrolę w tej strefie boiska. Barcelona znowu zaczęła prowadzić grę, przypominając dobrze zbalansowany mechanizm.

Zero litości dla sędziów! Dostało się też Krychowiakowi... [MEMY]

W środę wyglądało to podobnie, jak w ostatnich spotkaniach La Liga na Camp Nou, w których gospodarze zdemolowali Sporting i Celtę. Wysoki pressing, ogromna intensywność, brak zostawienia rywalom jakichkolwiek opcji. Paryżanie nie potrafili wyprowadzić piłki z własnej połowy, grali nerwowo, pod presją wybijali futbolówkę jak najdalej od własnej szesnastki. To tylko napędzało czującą się coraz pewniej Barcelonę. O dominacji Blaugrany najlepiej świadczy fakt, że 51% czasu gry spędziła na połowie rywala. Swoje akcje zaczynała budować bardzo wysoko, a cofnięte i przestraszone widmem blamażu PSG nie potrafiło temu zapobiec.

Cavani zgasił światło, ale nie zamknął drzwi

Jakkolwiek imponujący nie byłby wyczyn Barcelony, trzeba przyznać, że nie miałby on miejsca, gdyby goście zachowali na Camp Nou zimną krew. Gol Edinsona Cavaniego na 1:3 niemalże zamknął trumnę z piłkarzami Dumy Katalonii w środku. Gwóźdź do niej mógł wbić później sam Urugwajczyk, ale po świetnym podaniu Juliana Draxlera w sytuacji jeden na jeden przegrał z ter Stegenem.

Po zawodach tak naprawdę powinno być w 85. minucie, ale wtedy Angela Di Marię - i w konsekwencji całe PSG - zgubiła nonszalancja. Argentyńczyk miał przed sobą jedynie golkipera Barcelony, a po prawej stronie mogącego strzelać w zasadzie na pustą bramkę Cavaniego. Były skrzydłowy Realu Madryt chciał jednak nie tylko dobić rywali, ale i ośmieszyć, uderzając podcinką. W bramkę nie trafił, co w końcowym efekcie kosztowało paryżan awans. Sytuacja ta okazała się dla Barcelony punktem zwrotnym. Dla Di Marii, po bramce Cavaniego uciszającego kibiców gospodarzy palcem, gorzką lekcją pokory.

Kontrowersyjne karne

Równie dużo, co o awansie Katalończyków, będzie się zapewne dyskutowało o słuszności dwóch podyktowanych na ich korzyść rzutów karnych. Czy Neymar wykorzystał przewracającego się Thomasa Meuniera, by wymusić jedenastkę? Luis Suarez, czując na klatce piersiowej rękę Marquinhosa, rzucił się na murawę jak rażony piorunem? Możliwe, ale w obu tych sytuacjach piłkarze PSG dali panu Aytekinowi pretekst do wskazania na jedenasty metr. Bez względu na to, jak ocenia się decyzje podjęte przez niemieckiego arbitra, są one już - podobnie jak awans Barcelony - historią. A jak wiemy, ta zwycięzców nie sądzi.

Krychowiak miał udzielić wywiadu, ale wysłał tylko SMS

Grzegorz Krychowiak miał porozmawiać po meczu z polskim dziennikarzem, ale musiał odwołać rozmowę. Dlaczego? CZYTAJ WIĘCEJ >>

Messi abdykował, oto nowy bohater Barcelony!

To jemu Barcelona zawdzięcza cud. Na Camp Nou narodził się nowy król. CZYTAJ WIĘCEJ >>

Lineker: "Nie-k...-wiarygodne"

Jak Rio Ferdinand, Steven Gerrard, Michael Owen oraz Gary Lineker zareagowali na decydujące trafienie Barcelony? Co tu dużo gadać, spójrzcie sami. WIĘCEJ >>

Hiszpański komentator oszalał po golu dla Barcelony

Tę reakcję hiszpańskiego komentatora po prostu trzeba zobaczyć! WIĘCEJ >>

Zero litości dla sędziów! Dostało się

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.