Kiedy w 62. minucie spotkania bramkę dla PSG zdobył Edinson Cavani, wydawało się, że losy dwumeczu są przesądzone. Barcelona co prawda prowadziła z mistrzami Francji 3:1, ale na 28 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, do awansu potrzebowała jeszcze trzech trafień.
W jednej chwili emocje na Camp Nou opadły. Kibice, których rozgrzał wcześniej gol Luisa Suareza (2 min.), samobój Layvina Kurzawy (40 min.) i bramka Leo Messiego (50 min.) z karnego, przestali wierzyć w awans swoich idoli. "Blaugrana", która od pierwszej minuty środowego starcia pokazała, że wierzy w odrobienie czterobramkowej straty z pierwszego meczu, stanęła - momentami wyglądała na zespół, który nie ma już ani pomysłu, ani sił na zaskoczenie Francuzów.
Aż przyszła 88 minuta. Wtedy genialnym golem z rzutu wolnego popisał się Neymar, który piłkę umieścił w okienku bramki Kevina Trappa. 4:1. Nie minęło 120 sekund i było już 5:1. W polu karnym PSG zdaniem sędziego faulowany był Suarez, a jedenastkę na gola zamienił Neymar.
Arbiter doliczył pięć minut. Ostatnie sekundy Katalończycy całą jedenastką spędzili na połowie mistrzów Francji. Był na niej też bramkarz gospodarzy - Marc Andre ter Stegen. Ostatni rzut wolny dla Barcelony. Dośrodkowanie w pole karne, piłka spadła na nogę Roberto, który z bliska wepchnął ją do bramki Trappa. 6:1! Camp Nou oszalało, eksplodowało!
Barcelona dokonała rzeczy na pozór niemożliwej. Nie tylko jako pierwsza w historii LM odrobiła stratę 0:4. Drużyna Luisa Enrique w osiem minut odmieniła losy dwumeczu, który przez blisko pół godziny wydawał się być zakończony. Tego pojedynku nie zapomnimy nigdy!