Liga Mistrzów. Problemy gigantów. Wszyscy awansują, ale z którego miejsca?

Aż pięć drużyn ma zapewniony awans do 1/8 finału po zaledwie czterech kolejkach, a zaciętej walki o dwa pierwsze miejsca możemy się spodziewać tylko w trzech grupach. Ale to nie znaczy, że giganci europejskiego futbolu jak Bayern Monachium czy Real Madryt nie mają problemów

Arsenal, Paris Saint-Germain, Atletico Madryt, Bayern Monachium i Borussia Dortmund - te drużyny są już pewne gry na wiosnę w Lidze Mistrzów. Do tego grona bez większych problemów powinny dołączyć FC Barcelona i Manchester City (odpowiednio pięć i trzy punkty przewagi nad trzecią Borussią Moenchengladbach, która ma w dodatku słaby bilans bramkowy), Real Madryt (potrzebny remis ze Sportingiem), Leicester City (potrzebne dwa punkty) oraz Sevilla i Juventus (Hiszpanie potrzebują punktu, a Włosi pokonania słabego Dinama Zagrzeb).

Wyrównana walka o awans powinna toczyć się w zaledwie trzech grupach. W grupie B Napoli i Benfica mają po 7 pkt, a Besiktas ma 6 oczek. W grupie E AS Monaco ma 8 pkt, Bayer Leverkusen 6 pkt, natomiast Tottenham Hotspur 4 pkt. W grupie G Leicester jest blisko awansu (ma 10 pkt) i ma trzy punkty przewagi nad FC Porto oraz pięć nad FC Kopenhagą.

Walka o rozstawienie

Niestety, ale taki trend obserwujemy w Lidze Mistrzów już od kilku lat. Giganci coraz rzadziej odpadają w fazie grupowej, teraz doszło do sytuacji w której na dwie kolejki przed końcem praktycznie wszyscy faworyci mogą być pewni awansu. Faza grupowa służy tak naprawdę jako rozgrzewka przed 1/8 finału, czyli początkiem właściwych rozgrywek. To gra o rozstawienie.

Historia się powtórzy?

I niektóre drużyny napotykają tutaj na spory problem. Drugie miejsce w grupie i pech w losowaniu prowadzi do takich pojedynków jak Bayernu z Juventusem w poprzednim sezonie. Jeden z faworytów musiał pożegnać się z rozgrywkami jeszcze przed ćwierćfinałem. - Nie powinno być tak, że Bayern gra z finalistami z poprzedniego sezonu na tym samym etapie, co Atletico z PSV albo Wolfsburg z Genkiem - grzmiał wtedy szef Bayernu Karl-Heinz Rummenigge. Zaproponował wprowadzenie czegoś w rodzaju tenisowej drabinki. Być może za kilka miesięcy powtórzy te słowa, bo znowu może dojść do starć wielkich drużyn.

W grupie A Arsenal jest przed PSG tylko dzięki lepszemu bilansowi bramek, obie drużyny mają po 10 pkt i bezpośredni mecz w Londynie przed sobą. Manchester City ma dwa punkty straty do Barcelony, ale musi liczyć na to, że Barcelona przegra któreś z dwóch pozostałych spotkań - z Borussią Moenchengladbach i Celtikiem - lub w obu straci punkty, by móc zająć pierwsze miejsce.

Problem Bayernu i Realu

Przed sporym wyzwaniem stoi Bayern, który prawdopodobnie będzie musiał pokonać u siebie Atletico Madryt, by zająć pierwsze miejsce w grupie D. W Madrycie podopieczni Diego Simeone wygrali 1-0, więc teoretycznie nawet porażka 1-2 może im dać zwycięstwo w grupie (lepszy bilans bramkowy mają Bawarczycy).

W nienajlepszej sytuacji przez remis z Legią Warszawa znalazł się Real Madryt. Nie chodzi już o to, że nie zapewnił sobie awansu, tylko że do zajęcia pierwszego miejsca w grupie będzie musiał prawdopodobnie pokonać zarówno Sporting, jak i Borussię Dortmund (madrytczycy mają 8 pkt i dwa straty do BVB).

Spore pretensje mogą mieć do siebie piłkarze Juventusu. Tylko zremisowali z Lyonem 1-1 po golu straconym w końcówce i mają dwa punkty straty do Sevilli. "Stara Dama" już w poprzednim sezonie głupio straciła zwycięstwo w grupie meczami z... Sevillą. Juventus zajął drugie miejsce za Manchesterem City - chociaż wygrał oba bezpośrednie mecze z Anglikami! - i w konsekwencji trafił na Bayern.

Teraz na drugich miejscach znajdują się m.in. PSG, Manchester City, Real i Juventus. Mają dwa mecze na to, by odzyskać pierwsze miejsca. Wszystko po to, by na wiosnę nie grać z FC Barceloną, Borussią Dortmund czy Arsenalem.

Zobacz wideo

Imponująca kolekcja domów Neymara [ZOBACZ]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.