Wraca dreszcz Ligi Mistrzów. Piszczek: Borussia nie jest faworytem

Awans na mundial jest bardziej realnym zadaniem niż wygranie Champions League. Po zmianach Borussia nie jest faworytem choćby do półfinału. Ale do Warszawy przyjedziemy, aby wygrać - mówi Łukasz Piszczek

ROZMOWA Z ŁUKASZEM PISZCZKIEM, obrońcą Borussii Dortmund

MICHAŁ SZADKOWSKI, MICHAŁ ZACHODNY: W środę pierwszy mecz Borussii - z Legią w Warszawie - w Lidze Mistrzów. Stęskniłeś się za nią?

ŁUKASZ PISZCZEK: Cieszę się, że po roku do niej wracam. Gdy stajesz skoncentrowany przed meczem i słyszysz hymn rozgrywek, dreszcz emocji jest porównywalny z grą w reprezentacji. Gdy byłem dzieckiem, oglądałem co środę mecz w europejskich pucharach i marzyłem o grze na tym poziomie.

Ostatni mecz Borussii z Mainz rozpoczął tylko jeden zawodnik, który pamięta finał LM w 2013 r. (Marcel Schmelzer). Dortmund jest dziś placem budowy?

- Latem było bardzo dużo zmian, przyszło ośmiu zawodników. To jedna trzecia drużyny. Aktywność transferowa na taką skalę była w Borussii niespotykana. Klub i trener Thomas Tuchel zdecydowali się odmłodzić kadrę, zainwestować w przyszłość. Po Jürgenie Kloppie przyszedł szkoleniowiec z nową wizją. Oby z happy endem.

Jesteś jednym z nielicznych piłkarzy, którzy mieścili się w filozofii Kloppa i mieszczą się w Tuchela. Co takiego ma Łukasz Piszczek?

- Czuję się związany z klubem, cieszę się, że pasuję do koncepcji trenera. On wie, że mogę grać bardzo ofensywnie, ale jestem też odpowiedzialnym zawodnikiem, realizującym założenia taktyczne. Dla trenera ma to ogromne znaczenie. Zależy mu na piłkarzach, którzy rzetelnie wykonują zadania. Po prostu staram się to robić.

Wciąż słyszę, że słabo bronię, ale uważam, że bardzo się poprawiłem. Czasami trener daje mi wyłącznie obowiązki defensywne. Wtedy z kolei zarzuca mi się, że nie podłączam się do ataków. Czasem słyszę pytania: dlaczego grałeś defensywnie i gdzie jest ten stary Piszczek? Wtedy odpowiadam: czy wiedzieliście, jakie miałem zadania? Wyrobił się stereotyp, że piłkarz na mojej pozycji musi biegać po całej długości boiska. Też tak kiedyś grałem, ale obecny szkoleniowiec ma inne wymagania. Postrzega mnie inaczej.

Pasujecie do siebie. Słyszeliśmy, że wysyła piłkarzom książki o zdrowym żywieniu, diecie i ćwiczeniach. A ty jesteś piłkarzem, który o siebie bardzo dba.

- Każdy piłkarz z topu musi mieć pod tym względem rozwiniętą świadomość. Zdałem sobie sprawę, że nie sam trening jest ważny, utrzymanie się na najwyższym poziomie wymaga dbania o detale także poza boiskiem. Trener też na nie bardzo zwraca uwagę. Ma fioła na punkcie szczegółów. Dokładnie analizuje przeciwników, mamy plan na każdy mecz, wiem, że ze sztabem długo nad tym pracują.

Gdy Borussię opuszczali kolejni liderzy zespołu Kloppa, nie przeszło ci przez myśl, by zmienić otoczenie, kulturę, nauczyć się nowego języka?

- Były na to szanse, ale zdecydowałem się zostać. Nie lubię częstych zmian. W Borussii mam stabilną sytuację, choć zdaję sobie sprawę z realiów. Trudno o lojalność w dzisiejszych czasach, nawet gdy przywiązujesz się do klubu czy barw, może się zdarzyć, że przyjdzie nowy trener i zechce cię zmienić.

Na początku sezonu powiedziałeś, że Bayern może być dla Borussii nieosiągalny.

- Ostatnio tak to wyglądało. Bayernowi bardzo rzadko zdarzały się wpadki. W ostatnim sezonie niemal do samego końca deptaliśmy mu po piętach, ale nie zdołaliśmy go dogonić. Gdybyśmy w marcu pokonali Bawarczyków u siebie...

Teraz sytuacja jest trudniejsza. Rok temu skład był zgrany, nowy trener tylko go uzupełnił. Drużyna nie miała problemu z załapaniem pomysłu szkoleniowca. Tego lata zmiany są ogromne, nowi zawodnicy przybywają z innych krajów i lig. Każdy musi się nauczyć Borussii. Początek sezonu pokazał jednak, że potrafimy wygrywać nawet wtedy, gdy pełnego zrozumienia jeszcze nie ma. Oby kolejne spotkania tak wyglądały: że będziemy zwyciężać bez świetnej gry.

To nie jest polityka całego klubu: stawiać się w roli goniącego?

- Naszym celem jest awans do Ligi Mistrzów. Kluby o podobnych ambicjach także co roku się wzmacniają. Bayer Leverkusen i Borussia Mönchengladbach pokazały, że są mocne. Schalke zawsze jest trudnym rywalem, podobnie Wolfsburg. Walka będzie zacięta.

Marzysz o zwycięstwie w Lidze Mistrzów?

- Bardziej realistyczny jest awans na mistrzostwa świata z reprezentacją. Champions League jest bardzo trudna, wiele zmieniło się od czasu, gdy graliśmy w finale. Doszli tacy rywale jak PSG, Manchester City, pewnie w kolejnym roku liczyć się będzie znów Manchester United. Więcej klubów celuje w zwycięstwo. Borussia po zmianach nie jest faworytem choćby do półfinału. Zakładamy, że wyjdziemy z grupy, a potem zobaczymy. Jesteśmy realistami.

Ze względu na występy w LM to będzie trudniejszy sezon od poprzedniego?

- Trener wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu i gry w LE. Poszerzył kadrę, spodziewam się bardzo dużych rotacji, dzięki temu może lepiej ogarniemy wszystkie rozgrywki.

W pierwszych trzech meczach Borussii zagrałeś tylko 13 minut. To efekt przedłużonego urlopu po Euro 2016?

- Drużyna zaczęła przygotowania na początku lipca, gdy miałem wolne. Koledzy trenują zatem kilka tygodni dłużej niż ja. Trener podkreślał, że piątka, która miała dłuższe urlopy po Euro, będzie dopiero brana pod uwagę po wrześniowej przerwie na mecze reprezentacji. Jestem zawodnikiem, który po urlopie potrzebuje trochę więcej czasu, by znaleźć się w najwyższej formie. Ale jestem pewien, że wszystko idzie w odpowiednim kierunku.

Borussia zacznie fazę grupową od meczu z Legią. Będziecie zdecydowanymi faworytami.

- Nie potrafię określić siły mistrzów Polski, ale zdaję sobie sprawę, że po tylu latach nieobecności w elicie Legia na euforii będzie chciała sprawić niespodziankę. My jednak przyjedziemy do Warszawy, żeby wygrać.

Łukasz Piszczek przyjeżdżał do Polski na sparingi z Legią (2012) i ze Śląskiem (2014). W środę w Warszawie zagra o punkty w Lidze Mistrzów.

Żadna tam Premier League. To jest najbogatsza i najbardziej oglądana liga świata

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.