Liga Mistrzów. Juventus - Sevilla. Tożsamość Juventusu

W sześciu kolejkach tego sezonu Juventus stracił już trzynaście punktów. Dwa lata temu w 38 meczach "Stara Dama" straciła o jeden punkt mniej. Włosi zachodzą w głowę, starając się znaleźć przyczyny tego kryzysu. W poszukiwaniu odpowiedzi przepytują nawet psychologów. Spotkanie Juventus - Sevilla o 20.45. Relacja na żywo na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE!

Media wyliczają wiele przyczyn kryzysu: począwszy od późno rozpoczętych przygotowań, przez rozgrywany w Chinach superpuchar kraju i zagraniczne sparingi (m.in. z Lechią w Gdańsku), niezdecydowanie Massimiliano Allegriego co do taktyki, wystawianie piłkarzy w różnych rolach, po kontuzje czy też letnie osłabienia. Te czynniki wyjaśniałaby jednak jedynie, dlaczego Juventus nie dominuje w lidze; w żaden sposób nie tłumaczą, dlaczego "Stara Dama" wygrała zaledwie jedno z sześciu spotkań. Wspomniany psycholog mówi jasno: problem nie tkwi w nogach piłkarzy, tylko w ich głowach, to może przydarzyć się każdemu.

Giuseppe Marotta, dyrektor sportowy: - Wiem, że potrzeba cierpliwości, ale to nie wyjaśnia wszystkiego. Juventus nie może szukać wymówek. Nawet ja nie spodziewałem się takich trudności. Allegri powinien przestać myśleć o sukcesach z poprzedniego sezonu.

Wycięty kręgosłup

Najważniejszym zadaniem stojącym przed Allegrim jest wymyślenie Juventusu na nowo. Latem szkielet jego drużyny został pozbawiony kręgosłupa. Andrea Pirlo był rozgrywającym, kreatorem, człowiekiem nadającym tempo każdej akcji. Arturo Vidal niestrudzenie biegał od jednego pola karnego do drugiego, czym wybiegał sobie transfer do Bayernu Monachium. Carlos Tevez był najlepszym kreatorem i strzelcem, to on wyniósł Juventus na wyższy poziom. Poziom finału Ligi Mistrzów.

Kontuzje, kontuzje!

To, że Juve będzie miało problemy, było wobec tego oczywiste, nawet pomimo dobrych i przemyślanych zakupów. Gdyby przyszli lepsi piłkarze od Pirlo, Vidala i Teveza (co oczywiście się nie stało i było mało możliwe), to transformacja i tak musiałaby zebrać swoje żniwo w gorszych występach w pierwszych meczach, nawet jeśli długofalowo zmiany by się bardziej opłacały.

Allegri przekonuje, że to wyłącznie kryzys "wynikowy" i nie ma nic wspólnego z występami swoich podopiecznych. Ale jak do tej pory jeszcze nie miał jeszcze możliwości, by sprawdzić wszystkie swoje pomysły w praktyce. Claudio Marchisio zagrał jak do tej pory w tym sezonie 45 minut, a to on mógłby stać się liderem tego zespołu - przynajmniej mentalnym. Letni nabytek Sami Khedira jeszcze nie zadebiutował. Kwadwo Asamoah stracił prawie cały poprzedni sezon i początek obecnego. Z Napoli (porażka 1-2) nie zagrali (i nie wystąpią z Sevillą) Mario Mandżukić oraz Stephan Lichtsteiner. Alvaro Morata ostatnio usiadł na ławce ze względu na uraz. Z Sevillą nie zagra Martin Caceres, bo został przez Juve zawieszony po tym, jak rozbił swoje ferrari, jadąc pod wpływem alkoholu.

Eksperymenty

W takich warunkach Allegri kombinuje jak może. Eksperyment z Hernanesem w roli registy, cofniętego rozgrywającego, wypalił z Manchesterem City, ale z Napoli zupełnie się nie udał. Brazylijczyk został zmiażdżony przez ekspertów oraz kibiców po tym, jak niewiele wniósł do gry zespołu i zawalił drugiego gola. Zresztą to nie jest i nigdy nie będzie cofnięty rozgrywający, lepiej spisuje się nieco wyżej.

Kto liderem?

Nie wiadomo też, kto ma być liderem. Ciężar ten nagle spadł na barki Paula Pogby, ale ma problemy z udźwignięciem go. Do tej pory miał nad sobą pewnego rodzaju parasol ochronny. Liderami byli Pirlo i Tevez, to od nich oczekiwano najwięcej. Ale ich już nie ma i ktoś ich musi zastąpić. Pogba stara się i nie gra tragicznie, ale ma problemy z odnalezieniem się w nowej roli. Czasem stara się aż za bardzo, na czym cierpi drużyna. Debiutujący w ostatni weekend Mario Lemina (pozyskany z Marsylii, strzelił gola) nie będzie remedium na wszelkie problemy.

Piękniejsza Serie A

Włosi wręcz się cieszą z problemów Juventusu. Jak napisał jeden z portali, "liga staje się dzięki temu piękniejsza". Bezstronni kibice i fani innych drużyn mają dość czteroletniej dominacji Juventusu, oczekują przynajmniej minimum rywalizacji o mistrzostwo. Ich życzenia mogą się teraz spełnić. Fiorentina oraz Inter mają po 15 punktów, natomiast piętnasty Juventus o dziesięć mniej. To nie jest strata, jakiej nie da się odrobić w ciągu najbliższych 32 kolejek. Nie wygląda na to, by ktokolwiek miał uciekać, rywalizacja powinna przypominać raczej kolarski peleton.

- Gdy odnajdziemy naszą tożsamość i zaczniemy grać swoją piłkę, staniemy się bardzo silnym zespołem - przekonuje Gianluigi Buffon. Problemy nie omijają nawet obrony. W sześciu pierwszych meczach poprzedniego sezonu rywale oddali na jego bramkę 19 strzałów. W tym aż 59. Juventus w europejskich pucharach nie przegrał na własnym stadionie od 13 spotkań (po raz ostatni stało się to w 2013 roku z Bayernem), ale w lidze w tym sezonie w trzech meczach zdobył ledwie dwa punkty. Przegrał z Udinese, uratował remis z Chievo po rzucie karnym w końcówce i podarował Frosinone pierwszy punkt w historii w Serie A. Rywale gola na wagę remisu strzelili w 91. minucie.

Kryzysowa grupa

Tu nie chodzi o to, czy Juventus wyjdzie z tego kryzysu. Bo wyjdzie. Pytanie brzmi: kiedy? Jak wielkie będą straty do rywali w Serie A? I jak "Stara Dama" będzie radziła sobie w Lidze Mistrzów? Jedno z dwóch zwycięstw w tym sezonie odniosła w Manchesterze podczas meczu z City. Sevilla, środowy rywal, również wygrała zaledwie dwa z siedmiu spotkań, w tym jedno w LM - ze znajdującą się wtedy w fatalnej formie Borussią Moenchengladbach. To miała być grupa śmierci, a mamy grupę drużyn starających się wyjść z kryzysu. Nawet Manchester przegrał dwa ostatnie mecze ligowe.

A wszystko dzięki...Memy po Lewandowskim, pardon, po Lidze Mistrzów

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.