Liga Mistrzów. Juventus - Real: Tevez walczy o finał, ale tęskni za domem

Carlos Tevez nigdzie nie umiał zadomowić się na dłużej. W każdym z kolejnych klubów po jakimś czasie pojawiały się problemy nie do przezwyciężenia. W Juventusie jest inaczej. Nigdy nie był w lepszej formie i jest uwielbiany przez kibiców. Ale i tak rozważa odejście.

- Zdarzają się momenty, gdy piłka nożna się nudzi - powiedział Tevez po przejściu do Juventusu. Argentyńczyk kiedyś powtarzał, że skończy karierę w wieku 28 lat. I był bliski takiej decyzji po starciu z Roberto Mancinim w Manchesterze City. To sytuacja z meczu z Bayernem Monachium najmocniej ukształtowała wizerunek Teveza jako piłkarza trudnego do prowadzenia i niepokornego. Przy stanie 0-2 odmówił wejścia na boisko, dostał karę w wysokości pół miliona funtów, nie grał przez kilka miesięcy. Miał już nigdy więcej nie zagrać w ekipie Manciniego, który miał go "traktować jak psa". Ale wrócił na decydującą część sezonu i pomógł w zdobyciu mistrzostwa.

Problemy

Ale to nie jedyny powód, dla którego Tevez ma taką, a nie inną reputację. Już w Corinthians opluł swojego kolegę na treningu po tym, jak ten zarzucił mu zbyt ostrą grę. W West Hamie zmieniony w trakcie jednego ze spotkań doznał napadu wściekłości. Jego koledzy wymyślili mu oryginalną karę: oprócz przekazania połowy swojej tygodniówki na rzecz fundacji charytatywnej, miał trenować w koszulce Brazylii. Tevez odmówił wykonania drugiego punktu pomimo "szacunku, jakim darzy Brazylię oraz Brazylijczyków".

W grudniu 2010 roku chciał podpisać nowy, lepszy kontrakt z City tylko po to, by niedługo potem złożyć prośbę o transfer. Powód? Kwestie rodzinne oraz zerwana więź z niektórymi działaczami oraz innymi osobami w klubie. To było jeszcze przed wydarzeniami z Monachium. Do Manchesteru City trafił zresztą z Manchesteru United, gdzie po dwuletnim wypożyczeniu nie zdecydował się na transfer definitywny, mimo że "Czerwone Diabły" chciały go wykupić za 25,5 mln funtów. Narzekał na to, że nie jest pierwszoplanową postacią w zespole. W West Hamie spędził tylko jeden sezon, ale został idolem kibiców po tym, jak niemal w pojedynkę uratował "Młoty" przed spadkiem.

Następca Del Piero

W 2013 roku odszedł z City do Juventusu. Anglicy pozbyli się niesfornego gracza, zaoszczędzając na nim (kwota transferu, pensje, bonusy) około 27 milionów funtów. Tevez później powiedział, że gdyby nie Juventus, mógłby zakończyć karierę. W Turynie od początku wiązano z Argentyńczykiem ogromne nadzieje. Dano mu koszulkę z numerem 10 - w przeszłości nosili ją m.in. Alessandro Del Piero, Roberto Baggio czy Michel Platini.

Tevez swoimi występami od razu zasłużył na tytuł piłkarza sezonu w Juventusie. Ale na mundial nie pojechał. Alejandro Sabella nie widział go w swoich planach. Zdaniem Giuseppe Marotty - dyrektora generalnego Juventusu - nie został powołany ze względu na pozaboiskowe sprawy, o których wiedzą tylko nieliczni. Teraz można się tylko zastanawiać, czy gdyby to on grał za Gonzalo Higuaina, nie wykorzystałby jego okazji w finale mistrzostw świata z Niemcami - wtedy to Argentyna mogłaby się cieszyć z końcowego triumfu.

Najlepszy sezon

Ale o ile Tevez w poprzednim sezonie był dobry, w tym już jest bardzo dobry. Posłużyła mu zmiana trenera. - U Allegriego wszystko się zmieniło: taktyka, zarządzanie, naprawdę wszystko. Mam teraz więcej wolności na boisku, co mi się podoba - mówi Tevez. Co twierdzi o nim Allegri? - Mam szczęście, że mogę pracować z takim piłkarzem jak "Carlitos". To wielki mistrz, nie do zastąpienia w wielkich zespołach.

Czym Tevez zasłużył sobie na takie pochwały? W Serie A zdobył 20 bramek i jest najlepszym strzelcem ligi. Ma siedem asyst, jest pod tym względem piąty w lidze. Nikt częściej nie brał bezpośredniego udziału w akcjach bramkowych. Pod względem kluczowych podań w lidze jest piąty (60). Przerwał nawet swoją klątwę w Lidze Mistrzów. We wrześniu z Malmoe strzelił pierwszą bramkę w tych rozgrywkach od kwietnia 2009 roku, gdy grał jeszcze w Manchesterze United. W tej edycji LM ma już sześć bramek, z czego trzy zdobyte w dwumeczu z Borussią Dortmund - odpowiada za 46 procent wszystkich trafień Juventusu w tych rozgrywkach. Liczby robią wrażenie. W dodatku coraz lepiej rozumie się z Alvaro Moratą w ataku.

Błysk geniuszu

Ale by być porównywanym ze wspomnianymi wcześniej innymi wielkimi dziesiątkami w historii Juventusu, potrzebny jest również pierwiastek geniuszu, czegoś, co jest niedostępne dla większości piłkarzy. Coś takiego Tevez pokazał w meczu z Parmą. Przyjął piłkę na własnej połowie, ruszył z nią w niesamowitym tempie, pokonał kilku rywali i w końcu bramkarza.

 

Porównaniom z Diego Maradoną nie było końca. Juventus ruszył z akcją na Twitterze #ThingsTevezCouldDribble (rzeczy które Tevez mógłby przedryblować), co pobudziło kreatywność internautów.

Fabio Capello: - Tevez jest jednym z niewielu piłkarzy, którzy są w stanie zrobić różnicę na boisku. W ostatnim głosowaniu na Złotą Piłkę byli gorsi kandydaci niż on.

Tevez jest idealnym materiałem na idola kibiców. W Argentynie to on jest najbardziej uwielbiany, a nie Leo Messi. To "el jugador del pueblo", czyli piłkarz ludu. Fanom łatwiej identyfikować się z nim niż Messim. - Jestem normalnym piłkarzem. Ludzie kochają mnie, gdyż jestem jednym z nich - tłumaczył Tevez. Udało mu się uciec z biedy i niezbyt ciekawego towarzystwa z dzielnicy Fuerte Apache. Właśnie dlatego jest teraz nazywany "apaczem". Gdyby się stamtąd nie wyrwał, "z pewnością zginąłby lub skończył w więzieniu". Ważnym elementem jego charakteru jest blizna na twarzy. W dzieciństwie oparzył się wrzącą wodą (poparzenie trzeciego stopnia, prawie dwa miesiące był na oddziale intensywnej terapii). Jednak nie zdecydował się na usunięcie tej blizny.

Tęsknota za domem

Dlatego jest uwielbiany przez kibiców Juventusu. Ale Tevez to przede wszystkim kibic Boki Juniors. Po tym, jak Boca wylosowała River w 1/8 finału Copa Libertadores (południowoamerykańska Liga Mistrzów), Tevez świętował bramkę z Lazio, prezentując "gallinę", czyli... taniec kurczaka. W taki sam sposób cieszył się po trafieniu jeszcze w barwach Boki z River w półfinale CL w 2004 roku.

 
 

Już w Manchesterze City miał ciekawy sposób na celebrowanie swoich trafień. Oto "taniec Teveza".

 

"Apacz" próbuje swoich sił również w muzyce. Ze swoim bratem Diego, klawiszowcem, występuje w zespole Piola Vago.

 

- Jestem w Europie już wiele lat. Moja rodzina i ja musimy wrócić do domu. Tęsknię za ojcem, matką, bratem. 10 lat rozłąki z nimi jest ciężkie. Pasuję do Argentyny, Buenos Aires to moje miejsce. Nawet porwanie ojca tego nie zmieniło [miał zapłacić 400 tysięcy dolarów okupu]. Moja rodzina i ja jesteśmy kibicami Boca. Chcę znowu zagrać w tej koszulce - stwierdził Tevez.

Powrót do Boki?

Już pod koniec zeszłego roku powiedział, że nie przedłuży wygasającego latem 2016 roku kontraktu z Juventusem. Turyńczycy oczywiście bardzo chcieliby podpisać z nim nową umowę. Prezydent Boki Daniel Angelici jeszcze niedawno twierdził, że do osiągnięcia porozumienia z Tevezem pozostały jedynie drobne szczegóły, że ten obiecał mu powrót już kilka miesięcy temu.

Ale "Apacz" teraz powtarza, że nie podjął jeszcze wiążącej decyzji i że tak naprawdę to nie o tym powinno się mówić. Nie w sytuacji, gdy Juventus jest zaledwie o dwa mecze od finału Ligi Mistrzów. To na jego barkach spoczywa ciężar nadziei kibiców "Starej Damy". Jeśli rzeczywiście zamierza odejść, może po sobie zostawić jeszcze piękniejsze wspomnienia.

Zobacz wideo

Tielemans znowu zadziwił, dużo trafień z dystansu [WIDEO]

Która z drużyn zagra w finale Ligi Mistrzów?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.