Liga Mistrzów. Arsenal - Borussia Dortmund. Wenger się obroni?

Arsenalowi wystarczy punkt w meczu z Borussią, by awansować do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale tak gorąco w Londynie nie było od lat. Nawet trener Arsene Wenger przestał być nietykalny. Mecz w środę o 20:45. Relacja na żywo w Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Nie, nie chodzi o to, że 65-letni Francuz może zaraz zostać wylany, przez 18 lat zapracował w Londynie na status legendy, jego pomnik stanie pewnie kiedyś przed stadionem Emirates. Mało prawdopodobne, by władze klubu wyrzuciły go w środku sezonu. Chodzi o to, że jego pozycja nigdy nie była tak słaba jak dziś.

Coraz częściej wątpią w niego trybuny (plakaty "Wenger Out" trzymane przez kibiców), w poniedziałek Aliszer Usmanow, drugi największy udziałowiec Arsenalu, zarzucił trenerowi, że nie uczy się na błędach, a drużyna potrzebuje wzmocnień na każdej pozycji, by rywalizować na równym poziomie z Chelsea i Manchesterem City w kraju oraz Realem, Barceloną i Paris Saint-Germain w Europie.

Nigdy też tak ostro szkoleniowca nie krytykowały gazety. "Guardian" zastanawia się, dlaczego Francuz nie zrezygnował po majowym triumfie w Pucharze Anglii (pierwszym trofeum od dziewięciu lat), "Times" twierdzi, że "uparty Wenger" powinien odejść, wytyka mu, że obstaje przy ofensywnym stylu gry, który sprawia, że drużyna jest bezbronna na tyłach.

Diagnoza brutalna, ale trudno się dziwić, skoro Arsenal z 20 meczów w tym sezonie wygrał osiem, odpadł z Pucharu Ligi, a w Premier League traci do prowadzącej Chelsea aż 15 punktów. Tak źle nie zaczął sezonu od 32 lat. Owszem, ma duże szanse na 1/8 finału LM, ale minimalne. By zająć pierwsze miejsce w grupie, musiałby pokonać dziś Borussię i liczyć, że dortmundczycy nie wygrają w ostatniej kolejce z Anderlechtem. Drugie miejsce oznacza, że londyńczycy kolejny raz nie będą rozstawieni przed losowaniem i już na starcie fazy pucharowej mogą się zmierzyć z Realem albo Bayernem, uważanymi za faworytów rozgrywek. W ostatnich latach Arsenal odpadał w 1/8 finału po porażkach z Bayernem (dwa razy z rzędu), Milanem i Barceloną.

Kiedyś Wengera broniło to, że budował drużyny na jutro - nie wyrzucał dziesiątek milionów funtów na transfery, wolał wychowywać juniorów z całego świata, wystawiał najmłodsze jedenastki wśród czołowych zespołów Premier League. Ale te czasy się skończyły, w tym sezonie jedynym nastolatkiem grającym regularnie jest 19-letni Calum Chambers kupiony z Southampton za 11 mln funtów. Nie ma też mowy o oszczędzaniu - trzy najwyższe transfery w historii Arsenalu Wenger przeprowadził w ostatnim roku: na Danny'ego Welbecka (17 mln), Alexisa Sáncheza (31 mln) i Mesuta Özila (42 mln) wydał w sumie 90 mln funtów. I nie da się powiedzieć, by jego drużyna zbliżyła się do najlepszych w kraju czy na kontynencie.

Przyczyn zapaści można szukać właśnie w transferach, dokładniej: w złej ocenie potrzeb drużyny. Kibice defensywnego pomocnika wypatrują od lat, a wzmocnienia Arsenalu na tej pozycji kończą się na plotkach. Wsparcia potrzebuje również środek obrony, zwłaszcza że latem do Barcelony odszedł Thomas Vermaelen.

Od lat problemem są też dziesiątkujące kadrę Arsenalu kontuzje. Piłkarzom nie pomogło nawet zatrudnienie latem Shada Forsythe'a, fizjoterapeuty reprezentacji Niemiec - Olivier Giroud w sierpniu skręcił kostkę i nie grał przez trzy miesiące, na początku października Özil uszkodził kolano i na boisko wróci dopiero w połowie stycznia. W sobotę kontuzji doznali Jack Wilshere i Wojciech Szczęsny, choć klub zapewnia, że urazy nie są poważne, obaj opuszczą mecz z Dortmundem. Zwłaszcza brak Polaka będzie problemem, bo grać nie może także rezerwowy David Ospina, między słupkami stanie więc trzeci golkiper Damián Mart~nez.

Borussia sezon również zaczęła źle, w Bundeslidze zajmuje trzecie miejsce od końca, ale w Dortmundzie kryzys przebiega zupełnie inaczej. Fani i władze wspierają trenera Jürgena Kloppa, doceniają, że w kilka lat wyciągnął zespół z ligowej przeciętności do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Angielskie gazety widziałyby w Niemcu idealnego następcę Wengera. Ale Klopp, choć przenosin do Anglii nie wyklucza, rok temu mówił, że chciałby zostać w Borussii do 2018 r., kiedy kończy mu się kontrakt.

Zobacz wideo

Czy rozpoznasz stadiony na fotkach z Google Street View? [QUIZ]

Więcej o:
Copyright © Agora SA