Liga Mistrzów. Znów dostaliśmy po głowie

W dniu rewanżu opublikowaliśmy wywiad z bramkarzem szkockiego klubu Łukaszem Załuską. Pytany o to, czemu czekamy 18 lat na Ligę Mistrzów, odpowiedział: "Kilka lat z rzędu brakowało nam szczęścia w losowaniu. Jak losowanie było dobre, to brakowało umiejętności. Jak było jedno i drugie, to wysiadała psychika, zdarzały się gole tracone w ważnych momentach". Nie przypuszczaliśmy, że po kolejnej próbie przebicia się do elitarnych rozgrywek dopowiemy: "A jak nie brakuje umiejętności i udaje się zatrzymać najlepszych graczy, to sprawę popsuje amatorszczyzna pracowników klubu".

Legia rozegrała fenomenalny dwumecz w trzeciej rundzie eliminacji z Celtikiem (4:1 i 2:0). Do Ligi Mistrzów brakowało powtórzenia dwóch podobnych występów w czwartej rundzie - losowanie rywala Legii miało się odbyć w piątek w południe. Ale przeciwnika poznał pobity w sportowej walce Celtic. Mistrz Polski w drugim meczu wystawił na końcowe cztery minuty Bartosza Bereszyńskiego, który powinien pauzować za czerwoną kartkę z poprzedniej edycji rozgrywek. Karę trzech meczów miał odcierpieć w nowym sezonie europejskich pucharów. W trzech spotkaniach faktycznie nie zagrał, ale UEFA tego nie uznała, bo w drugiej rundzie (mecze z Saint Patrick's) Bereszyńskiego zabrakło na liście piłkarzy zgłoszonych do gry. A zgodnie z punktem 18.1 regulaminu rozgrywek UEFA musi się tam znaleźć, aby odcierpieć karę. Sprawę zauważył delegat meczu. Nie zwrócili na nią uwagi działacze, dziennikarze ani kibice.

Kto wykreślił Bereszyńskiego?

Co ciekawe, Bereszyński pierwotnie był na liście, ale został wykreślony. Przez kogo? Winnych jest kilka osób z pionu sportowego, ale klub nie zdradza, czy ktokolwiek zostanie ukarany. - Sam miałem kiedyś podobny przypadek. Dlatego wymyśliliśmy w klubie system: trzy osoby sprawdzały, kto może grać, a na koniec sam jeszcze to kontrolowałem - mówi prezes klubu ekstraklasy, który w ostatnich latach startował w europejskich pucharach.

Celtic otrzymał więc walkower 3:0 za rewanż, rezultat dwumeczu 4:4, i awansował dzięki bramce strzelonej na wyjeździe. Wziął więc udział w piątkowym losowaniu i w czwartej rundzie zagra ze słoweńskim Mariborem. Piłkarze Legii byli zszokowani, ale już w drodze powrotnej z Edynburga wiedzieli o niedopatrzeniu.

- Nie chce mi się nawet o tym gadać. Odechciewa się wszystkiego - mówił Miroslav Radović. - Ta kara nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością i zasadą fair play w sporcie. Wyrzucić drużynę tylko za to, że nie ma nazwiska piłkarza na papierku? Zrobić to tym młodym zawodnikom? Dziś przyszli do klubu ze łzami w oczach - mówił trener Henning Berg.

Legia została przerzucona do czwartej rundy eliminacji do Ligi Europy (tam trafiają kluby, które odpadły w 3. rundzie el. LM) i wylosowała kazachskie Aktöbe (mecze 21 i 28 sierpnia). Ogranie Celticu oznaczało, że Legia wystąpi w decydującej rundzie eliminacji, a więc UEFA przyzna jej premię 2 mln euro. Na horyzoncie były też ewentualne dodatkowe 8,6 mln euro za awans do LM i możliwe premie za rezultaty. Szansa na 10-12 mln euro przeszła koło nosa. Teraz za wejście do fazy grupowej LE może dostać tylko 1,3 mln euro.

UEFA chciała być łagodna?

Jeszcze w czwartek wieczorem UEFA sondowała, czy szkocki klub w przypadku przymknięcia oka na incydent na pewno odwoływałby się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). Ale Celtic nie chciał zapewnić na piśmie, że nie zwróci się o odszkodowanie. W piątek przed godz. 11, tuż przed losowaniem, komisja dyscyplinarna UEFA wydała więc wyrok na Legię. Przepisy są bezwzględne, trudno dziś spekulować, czy wpływ na wyrok miały napięte stosunki Legii z UEFA. Warszawski klub był wielokrotnie karany za użycie rac przez swoich kibiców. Rok temu w trakcie meczu ze Steauą Bukareszt zaprezentowali oni ironiczną kartoniadę: napis UEFA znalazł się w sercu. Z kolei podczas pierwszego meczu z Celtikiem (4:1) publiczność intonowała przyśpiewkę "Fuck UEFA".

Legia ma pięć dni na odwołanie się do Trybunału Arbitrażowego. Sekretarz generalny UEFA Gianni Infantino powiedział PAP: - Nigdy nie jest dobrze, gdy o awansie nie przesądzają wydarzenia na boisku. Przepisy są jednak jasne i nie pozostawiają miejsca na interpretacje, nawet jeśli Bereszyński opuścił trzy mecze.

Nauka idzie w las

Dariusz Mioduski, większościowy właściciel klubu, po wyrzuceniu Legii w specjalnym liście przeprosił kibiców za niedopatrzenie. Ale to kolejna pomyłka klubu, który ma wielkie, europejskie aspiracje. Gdy rok temu Legia przed meczem z The New Saints i Molde (2. i 3. runda eliminacji do LM) dopuściła do wywieszenia transparentów uznawanych przez UEFA za neonazistowskie, w efekcie czego zamknięto trybunę na mecz czwartej rundy, Leśnodorski tłumaczył: "Nie mieliśmy takiej wiedzy. Cały czas się uczymy współpracy z UEFA. Nie jest łatwo". W maju br. znów usłyszeliśmy: "Cały czas się uczymy, jesteśmy w innym miejscu niż rok temu". Mówił wtedy o zaniedbaniach organizacyjnych podczas meczu Legia - Jagiellonia, gdy przy Łazienkowskiej doszło do zadymy między chuliganami, po której Legia została ukarana walkowerem. Według policji organizator meczu nie otworzył bramki, uniemożliwiając interwencję służbom porządkowym. Zdaniem Leśnodorskiego było to kłamstwo, którego nigdy jednak nie spróbował obalić. Ale pracę stracił szef bezpieczeństwa na stadionie.

Niewiarygodne, ale prawdziwe

- Każdy popełnia błędy. Jeśli ktoś myśli, że w dużych europejskich klubach nie popełnia się błędów, to jest w błędzie - twierdzi trener Berg, który grał w Manchesterze United.

Celtic po raz kolejny zyskuje na pomyłkach proceduralnych innych klubów. W 2011 roku UEFA przepchnęła Szkotów do fazy grupowej LE, gdy Sion wystawił pięciu nieuprawnionych piłkarzy. Według UEFA szwajcarski klub pozyskał ich mimo zakazu transferowego. "Niewiarygodne" - piszą media w Szkocji. Zszokowani są również Norwegowie, którzy przyglądali się z bliska rywalizacji ze względu na norweskich trenerów.

Ale i tak wszystkich przebił Roman Kosecki, wiceprezes PZPN. - Jestem ciekaw, gdzie był delegat UEFA przed meczem. Nie wiem, czy miał prawo zwrócić uwagę Legii, gdy zobaczył Bereszyńskiego wpisanego na listę. Może wiedział o wszystkim już przed meczem i mrugał okiem do działaczy Celticu, że "macie walkowera, jest dobrze". Ciągle dostajemy po głowie. Przy zielonym stoliku załatwili klub z 40-milionowego kraju. Rzygam już tą całą UEFA.

Więcej o: